Populizm przywiązuje zbyt dużą wagę do dystrybucji dochodu i konsumpcji, bez zwracania uwagi na efektywność, rozwój zaś - nadmiernie podkreśla wagę tworzenia kapitału i wzrostu, bez względu na sprawiedliwość podziału. Sztuka skutecznej polityki polega na szukaniu rozsądnych kompromisów między tymi sprzecznymi tendencjami. Miejsca opuszczone przez działaczy partyjnych, etatystyczną biurokrację i dyrektorów przedsiębiorstw państwowych zajmują przedsiębiorcy i inwestorzy. To oni mają ponosić odpowiedzialność nie tylko za swoje własne decyzje, lecz także za konsekwencje tych decyzji dla innych. Jednak obciążanie kogo innego (poprzednio zwykle państwa, obecnie rynku) winą za własne niepowodzenia nie zda się na wiele. Przedsiębiorczość i gotowość podejmowania ryzyka inwestycyjnego jest zarazem cechą charakteru i pewną umiejętnością, czy innymi słowy - usposobieniem i wiedzą. Cechy charakteru, usposobienie są dane raz na zawsze, jednak inne zdolności mogą być świadomie wyuczone. Tym bardziej więc polityka rządu powinna zwracać uwagę na kształcenie profesjonalnych ludzi biznesu i ich umiejętności praktycznych. Nawet jeśli oni sami uważają, że świetnie wiedzą, jak rozwiązywać piętrzące się przed nimi problemy przedsiębiorczości, oceny ryzyka, marketingu, zarządzania itp. - państwo nie może zaprzestać działania w celu powiększania tej cennej wiedzy, bo jej poziom w ostatecznym rachunku przekłada się na tempo wzrostu. Mimo to, nie wszystkich nowych przedsiębiorców można zaliczyć do lobby prorozwojowego. W słabo rozwiniętym otoczeniu instytucjonalnym niektórzy działają w zupełnie przeciwnym kierunku. Również wewnątrz warstw spo łecznych należących w naturalny sposób do rdzenia lobby prorozwojowego istnieją grupy, które mogą hamować możliwości rozwoju. Na przykład niektórzy nowi przedsiębiorcy działają przeciwko prawu, nie szanują reguł rynkowych lub próbują unikać płacenia podatków, osłabiając potencjał wzrostu. Ich sposób rozumowania wydaje się logiczny: im mniej zapłacą Skarbowi Państwa, tym więcej zaoszczędzą i wydadzą, między innymi na rozwój swojej firmy. Ale 156 tym samym zmniejszają środki, które państwo może przeznaczyć na wydatki publiczne niezbędne dla utrzymania i harmonizowania rozwoju. Przez wiele jeszcze lat - zanim stare pokolenie odejdzie, a na jego miejsce wkroczy nowa generacja - większość kadry zarządzającej sprywatyzowanymi i skomercjalizowanymi przedsiębiorstwami będzie się wywodzić ze starej gwardii dyrektorów byłych przedsiębiorstw państwowych. Nie wszyscy umieją zmienić sposób myślenia na tyle szybko, by zarządzać przedsiębiorstwem w zupe łnie odmiennych warunkach rynku. Przekształcenie dyrektora byłego przedsiębiorstwa państwowego funkcjonującego przez długie lata w zamkniętej etatystycznej gospodarce w menedżera prywatnej firmy działającej w ramach otwartego rynku konkurencyjnego, bywa trudne nie tyle ze względów ideologicznych, ile ze względu na silę nawyków, przyzwyczajeń, schematów myślenia, oceniania, a nawet kalkulowania. Dużo łatwiejsze bywa przeistoczenie się wyznawcy systemu centralnego planowania w fanatycznego zwolennika wolnego rynku albo działacza politycznego z poprzedniej epoki w nowoczesnego przywódcę. Skuteczność zarządzania zmienia się więc różnymi metodami. Niektórzy zarządzający szybko podejmują wyzwania stawiane przez otwartą, konkurencyjną gospodarkę rynkową i działają na rzecz rozwoju swoich przedsiębiorstw. Inni wciąż nalegają na kierownictwo państwa, do którego tak się przyzwyczaili w poprzednim okresie. Ci pierwsi - postępowi - gotowi są do podejmowania ryzyka, a więc kwalifikują się do lobby prorozwojowego. Ci drudzy - zachowawczy - tworzą grupy nacisku domagające się raczej subsydiów i ulg niż uczciwej konkurencji i deregulacji. I chociaż środki tego nacisku się zmieniają, nie zmienia się ich natura. Zawsze dąży się w ten sposób do wpływania na redystrybucję dochodów, co powoduje zniekształcenie sygnałów rynkowych, a zatem również efektywności alokacyjnej. Oczywiście w długim okresie im większa jest deregulacja gospodarki, tym większe staje się lobby menedżerów zorientowanych na wzrost gospodarczy i zysk. Jednak nadmierne i źle skierowane zaangażowanie państwa w gospodarkę, szczególnie zaś w rynkowe zarządzanie przedsiębiorstwami i polityką mikroekonomiczną, może osłabić lobby prorozwojowe.
|