Potrzebne to do zupelnosci w obrazie Prawdy, a niezbedne do rozumienia wplywów zydowskich w "rozproszeniu". Lecz suum cuique: nigdy Izrael chrzescijan sie nie prosil, zeby go uwielbiali. XXI. NEOJUDAIZM W protestantyzmie byli Zydzi (przynajmniej az do polowy XIX w.) strona bierna, na która sie powolywano bez jakiegokolwiek przyczynienia sie z ich strony. Nie da sie nigdzie wykazac swiadomej wspólpracy Izraela ze swej wlasnej inicjatywy z protestantyzmem przeciwko katolicyzmowi. Dopiero w dobie deizmu stali sie Zydzi czynnymi wspólpracownikami nowego pradu antykatolickiego. Poczatki mieszcza w sobie podobienstwo do czasów hellenistycznych, w tym mianowicie, ze jak wówczas w starozytnosci, podobniez w wieku XVIII i na poczatku XIX okazac sie mialo, ze zachodzi nieporozumienie. Zydom zdawalo sie tylko, jakoby deizm, odrzucajac wszelkie "dodatki" do wiary w jednego Boga, stawal sie religia nowa, na podobienstwo zydowskie; deistom uroilo sie tylko, jakoby Zydzi wyznawali deizm "bez dodatków", jakoby tedy posiedli od wieków to, do czego oni doszli dopiero w Encyklopedii i jakoby stanowili przyrodzone deizmu posilki, a to z religijnego punktu widzenia. Zludzenie religijnosci pierzchnelo, nie przetrwawszy jednego pokolenia. Pozostawal atoli wspólny interes walki z chrzescijanstwem. Protestantyzm walczyl tylko z katolicyzmem i to coraz slabiej, zuzywajac najwiecej energii na swoje wojny domowe, sekty przeciw sekcie; deizm zwracal sie przeciw chrzescijanstwu w ogóle, a potem przeciwko wszelkiej religii pozytywnej. Najradykalniejszy chocby protestantyzm uznawal jeszcze wówczas bóstwo Chrystusowe, przez co niemilym byl zydostwu; deizm, odrzucajacy sam fundament chrzescijanstwa, byl im nader milym. Oscien kryl sie dopiero w dalszym rozwoju calego kierunku, gdy deisci potepili wszelka organizacje koscielna, wszelka religie ulozona w zrzeszenia pozytywne, a dla zydostwa nie robili wyjatku. Okazalo sie, ze zydowscy zwolennicy deizmu wyjatek taki czynia, ze wiec radykalny kierunek w deizmie popieraja o tyle tylko, o ile wymierzony jest przeciwko chrzescijanstwu. Deizm polegal miedzy innymi na zasadniczym twierdzeniu o równosci religii. Niektórzy deisci zezwalali bowiem na istnienie religii pozytywnych do czasu, az szerokie warstwy zostana "oswiecone", uwazajac, ze dla warstw tych, nieokrzesanych, analfabetycznych, sklonnych do gwaltów, religia jest doskonalym "idealnym zandarmem". Proklamowano wiec do czasu tolerowanie religii, traktujac wszystkie na równi, jako jednako nieprawdziwe i jednako skazane na niedaleki koniec. Otóz przyznac nalezy, ze o ile mnóstwo inteligencji chrzescijanskiej (mówiac sciele: ochrzczonej) przyswoilo sobie zapatrywanie o równosci i jednakowej wartosci (czy braku wartosci) religii, o tyle posród Zydów punkt ten stanowil kamien obrazy - i stanowi dotychczas. Deizm prowadzil w konsekwencji do bezwyznaniowosci. Spostrzezono to i doswiadczono tego wpierw na chrzescijanach, a wcale nie na Zydach, bo ci, w bezwyznaniowosci szli dopiero szlakiem gojów. Bezwyznaniowcy, ekschrzescijanie nie mogli zaznaczyc wyrazniej, ze dla nich religia jest sprawa obojetna, jak wyróznieniem Zydów, przyjmujac ich pomiedzy siebie, jako równouprawnionych, a wielce pozadanych towarzyszów. Tu zaczyna sie wspólpracownictwo zydowskie w zyciu zbiorowym Europy zachodniej, co utrzymalo sie, pomimo zacieklego votum separatum Voltaire'a. Nietrudno zrozumiec, jako Zyd garnal sie do kierunku, niosacego mu uznanie i równosc. Zdobywszy nastepnie pelne prawo zabierania glosu i wywierania wplywu na sprawy spoleczenstw chrzescijanskich, jeli sie popierac z calych sil bezwyznaniowosc, chociaz nie czynili tego bynajmniej posród swoich wspólwyznawców. Od deizmu zaczyna sie prad, nazwany przez uczestników swych "postepowym", a który przybieral potem rozmaite formy, sam sobie nieraz przeczac. Jedna tylko sprawa przewija sie w nim stale, stanowiac niezachwianie istotne jego kryterium: zeby zwalczac katolicyzm. Wykazalismy juz w rozdziale o nieuchronnych nieporozumieniach, jak Zydzi musieli uwazac Kosciól za swego wroga, bo marzeniem ich bylo obalenie panstwa religijnego. Do tego samego celu dazyl "postep" bezwyznaniowy, a wiec stanal sojusz scisly. Zyd stal sie "postepowym", a "postep" pracowal nad zazydzeniem zycia zbiorowego, bo to byla najsilniejsza bron w walce z Kosciolem. Pierwszym etapem tego postepu jest tzw. neojudaizm. Zydzi przyjmuja od chrzescijanskiego otoczenia formy zewnetrzne zachowania sie, przyswajaja sobie oswiate europejska, uczestnicza w roztrzasaniu zagadnien naukowych, wywolywanych przez uczonych chrzescijan, a nastepnie sami wytwarzaja problemy dalsze, smielsze, rozwazane wsród Zydów wylacznie przez warstwe nieliczna, ale popularyzowane posród "gojów". Neojudaisci, przyjmujac wyglad i tryb zycia europejski, nie mogli nie dojsc do reformy obyczaju bózniczego; z czasem musialo zaczac sie upodabnianie form zewnetrznych nabozenstwa do porzadków panujacych po domach modlitwy protestanckich. Asymilacja do liturgii katolickiej bylaby absurdem, o którym nikt nie pomyslal.
|