- Lootie, co doktor mówił? - Pytanie LuLing wytrąciło Ruth z rozmyślań...

Linki


» Dzieci to nie książeczki do kolorowania. Nie da siÄ™ wypeÅ‚nić ich naszymi ulubionymi kolorami.
»
dawa³ mi ró¿ne pytania,na które mu do rzeczy odpowiada³em,wyj ¹wszy cudzoziemsk¹ wy-mowê,niektóre b³êdy i wyra¿enia ch³opskie,których siê w domu gospodarza mego...
»
Psychologia społeczna jest nauką empiryczną i dysponuje rozwiniętą grupą metod, które pomagają odpowiedzieć na pytania dotyczące zachowań społecznych,...
»
A poza tym, co to za pytanie: dlaczego pies je? A dlaczego nie? Jak bym była psem i ktoś by mi postawił coś dobrego, to też bym zjadła...
»
— Gdzie znajdowaÅ‚ siÄ™ Jonathan podczas wypadku? — inaczej sformuÅ‚owaÅ‚ pytanie...
»
Poza pytaniami tego rodzaju interesujące są również przewidywania dotyczące skutków, z którymi trzeba będzie się liczyć, jeżeli koncepcja Dennetta i jej...
»
Tamto pytanie zaprowadziło ich do trudnych problemów etyki, ale to wszystko wydarzyło się tak dawno, że trudno było przypomnieć sobie dokładnie, co wtedy...
»
Jeśli masz zegarek tradycyjny, nie patrz na niego teraz i odpowiedz na pytanie: czy cyfra sześć na cyferblacie jest arabska, czy rzymska? 6 czy VI? Zastanów się...
»
Mick Jagger odpowiada³ na pytania dotycz¹ce nowego albumu s³owami: „Ta p³yta poka¿e, jacy jesteœmy w tym momencie - to nie jest podsumowanie ostatnich 5 lat"...
»
Naturalne więc wydaje się pytanie, co stało się z uśpionymi kontami z czasów holokaustu w amerykańskich bankach...
»
- Kobiety nie mogą być wzywane na świadków - powiedział - więc nie wolno mi zadać ci żadnego pytania...

Dzieci to nie książeczki do kolorowania. Nie da się wypełnić ich naszymi ulubionymi kolorami.

Stały przed samochodem. - Mówił, że umrę niedługo? - zapytała matka żartobliwie.
- Nie. - Ruth roześmiała się, jak gdyby ubawiła ją nie­dorzeczność tego pytania. - Oczywiście, że nie.
Przyjrzawszy się uważnie twarzy Ruth, matka powie­działa:
- Umrę, nieważne. Nie boję się. Wiesz.
- Doktor Huey powiedział, że z sercem wszystko w po­rządku - dodała Ruth. Próbowała wymyślić jakiś sposób, że­by przetłumaczyć diagnozę na przypadłość, którą LuLing będzie w stanie zaakceptować. - Ale powiedział, że możesz mieć inny problem - zaburzenie równowagi pierwiastków w organizmie. Dlatego mogą wystąpić kłopoty... z pamię­cią. - Pomogła matce wsiąść do samochodu i zapiąć pas.
LuLing pociągnęła nosem.
- Hnh! Nic nie mam z pamięcią! Pamiętam dużo rze­czy, więcej niż ty. Byłam mała dziewczynka, nasza wioska nazywała się Nieśmiertelne Serce, wyglądała jak serce, dwie rzeki, jeden strumień, obie wyschły... - Mówiła da­lej, gdy tymczasem Ruth wsiadła z drugiej strony i uru­chomiła silnik. - Co on wie? Ten doktor nawet nie słuchał mi serca teleskopem. Nikt mi nie słucha serca! Ty też nie słuchasz. GaoLing nie słucha. Wiesz, że moje serce boli za­wsze. Ale nie skarżę się. Skarżę się?
- Nie...
- Widzisz!
- Ale doktor mówił, że czasem o czymś zapominasz, bo jesteś w depresji.
- W depresji, bo nie umiem zapomnieć! Widzisz, jakie smutne życie!
Ruth wcisnęła kilka razy pedał hamulca, aby spraw­dzić, czy dobrze działa, a potem ruszyła krętym podjaz­dem, prowadzącym na ulicę. Głos matki brzęczał, wtóru­jąc warkotowi silnika:
- Oczywiście, depresja. Kiedy umarła Droga Ciocia, z ciała wyszła cała radość...
W ciągu trzech miesięcy, jakie upłynęły od postawie­nia diagnozy, LuLing prawie codziennie przychodziła na kolację do Ruth i Arta. Tego wieczoru Ruth przyglądała się, jak matka próbuje łososia. LuLing zaczęła wolno żuć, ale po chwili zakrztusiła się.
- Za słone - powiedziała, łapiąc z trudem powietrze, jakby podano jej blok soli dla jeleni.
- Waipo - wtrąciła się Dory. - Ruth w ogóle nie dodała soli. Widziałam. Ani trochę.
Fia kopnęła siostrę. Skrzyżowała palce wskazujące, ro­biąc znak, który odstraszał wszystkie wampiry w filmach. Dory oddała kopniaka.
Odkąd Ruth nie mogła już kłaść problemów matki na karb jej ekscentrycznej osobowości, zaczęła dostrzegać oznaki demencji we wszystkim. Były oczywiste. Jak mo­gła ich wcześniej nie zauważyć? Miejsca we wspólnych domach letniskowych i “wakacje za darmo", które matka zamawiała w firmach wysyłkowych. Oskarżenia cioci Gal, że ukradła jej pieniądze. Obsesyjne opowieści o kierowcy autobusu, który zarzucił jej, że nie zapłaciła za bilet. Po­jawiły się też nowe kłopoty, którymi Ruth gryzła się długo w noc. LuLing często zapominała zamknąć drzwi wejścio­we. Wyjmowała z lodówki jedzenie, żeby je rozmrozić, i zostawiała na wierzchu, aż zaczynało się psuć. Odkręca­ła zimną wodę i pozwalała jej lecieć przez kilka dni, cze­kając, aż zrobi się ciepła. Niektóre zmiany jednak uła­twiały im życie. Na przykład LuLing nic nie mówiła, gdy Art nalewał sobie kolejny kieliszek wina, tak jak tego wieczoru.
- Czemu tak dużo pijesz? - pytała kiedyś.
Ruth w duchu też zadawała sobie to pytanie. Wspo­mniała niegdyś, że mógłby trochę ograniczyć picie, zanim wejdzie mu w nawyk.
- Powinieneś przerzucić się z powrotem na soki. Wówczas spokojnie zauważył, że Ruth zachowuje się zupełnie jak własna matka.
- Kilka kieliszków wina do kolacji to żaden problem. To mój wybór.
- Tato? - odezwała się Fia. - Możemy mieć kotka?
- Tak - podchwyciła Dory. - Alice ma najpiękniejszego kota himalajskiego na świecie. Chcemy takiego.
- Może - odparł Art.
Ruth utkwiła wzrok w talerzu. Czyżby zapomniał? Po­wiedziała mu, że jeszcze nie jest gotowa na nowego kota. Czułaby się nielojalna wobec Fu - Fu. A kiedy przyjdzie po­ra na nowe zwierzątko, o które i tak prędzej czy później dbać będzie Ruth, wolałaby raczej małego pieska.
- Pojechałam kiedyś autem do Himalaje, sama, dale­ko bardzo - pochwaliła się LuLing. - Himalaje wysokie, wysokie, blisko księżyca.

Powered by MyScript