— W swojej limuzynie, jechał tu — odparł White. — Odebrał telefon i zawrócił do stoczni. Powiedział, że chce się spotkać z rodziną zabitego. — Uznał, że byłoby nie w porządku, gdyby po tym, co się stało, pojechał na nasze małe wakacje? — Dokładnie, panie admirale. — Czy są wszyscy inni? — dopytywał się Pacino. — Brak jeszcze pańskiego kolegi z pokoju z Annapolis, Seana Murphy’ego. — Sean uprzedził mnie telefonicznie. Nie będzie go. — A co się stało? — spytał niedyskretnie wiceadmirał. — Powiedzmy, że to sprawa osobista — odparł Michael. — W tej chwili nie może popłynąć z nami. — W rzeczywistości Murphy miał raka płuc. Cierpiał już na to kilka lat temu; później nastąpiła remisja choroby, która właśnie się skończyła. Żona i dzieci Seana chciały, żeby poddał się chemioterapii, ale jeszcze się nie zdecydował. Właściwie jedyne, czego był teraz pewien, to to, że nie ma siły wypłynąć w rejs na „Princess Dragon”. Pacino zagryzł wargi. Po tym wszystkim, przez co w życiu przeszedł Sean Murphy, zaczął umierać na raka w wieku pięćdziesięciu lat. Michaelowi wydawało się to niesprawiedliwe. Gdyby mógł oddać swojemu dawnemu koledze z pokoju wojskowego akademika dziesięć lat własnego życia, nie zawahałby się. Zrobiłby to z ochotą. Dowódca Operacji Morskich spróbował oderwać się od tych smutnych rozmyślań i zmusił się do uśmiechu. Doszli bowiem z Paulem do recepcji statku. Pacino zaczął witać nowo przybyłych. Wkrótce entuzjazm, jaki przy tym okazywał, zaczął odczuwać naprawdę. Towarzystwo tych wspaniałych ludzi cieszyło go i podnosiło na duchu. Przyjął od Phillipsa butelkę zachwalanego przez niego piwa o marynarskiej nazwie Anchor Steam. Zastanawiał się, czy podczas rejsu będzie ładna pogoda. Na razie słońce świeciło pięknie, wysoko ponad „Princess Dragon”. Zbliżało się popołudnie. Kiedy nadeszła pora wypłynięcia, oficerowie marynarki poszli na mostek, żeby zobaczyć, jak radzi sobie cywilna załoga wielkiego statku. 20 Paweł Graczow ponownie usiadł na stanowisku dowodzenia okrętem i zapiął pasy. Założył słuchawki i oznajmił do mikrofonu: — Uwaga na rozkazy. — Na ekranie numer siedem widać było w dwunastu okienkach twarze taktycznych oficerów pełniących w tym momencie wachtę. Wszyscy wpatrywali się z uwagą w swoje ekrany, gdzie widzieli twarz Graczowa. — Rozkazano nam zaatakować zespół nawodny wypływający z Norfolku na Atlantyk, kierujący się na południe — oznajmił kapitan. — Składa się on z trzech okrętów wojennych i pomalowanego na biało statku pasażerskiego o nazwie „Princess Dragon”, który jest celem o najwyższym znaczeniu. W skład grupy wchodzi również okręt podwodny. Wszystkie cztery okręty wojenne eskortują biały liniowiec. Otrzymaliśmy dzisiaj potwierdzony przez nas rozkaz zatopienia amerykańskiego zespołu. — Paweł odczekał, aż oficerowie pojmą to, co usłyszeli, po czym kontynuował. — Nasz główny cel, statek pasażerski, wiezie na pokładzie całe dowództwo marynarki USA i wszystkich najwyższych jej oficerów. Zamierzają popłynąć na spokojne, tropikalne wody i tam zaplanować druzgocący atak na naszą Flotę Czarnomorską. Wszyscy dowiedzieliście się na odprawie o misji ukraińskiej floty na południowym Atlantyku, Najwyraźniej Amerykanie poznali te plany. Dowódca naszej floty rozkazał nam zawczasu pozbawić ich marynarkę dowództwa. Założenie operacji jest takie, że jeśli amerykańscy admirałowie zginą, Flota Czarnomorska zdąży zwyciężyć na południowym Atlantyku. — Graczow odwrócił się do Swiatosłowa i polecił: — Panie Pierwszy, przygotować zestaw numer cztery systemu Szczuka do natychmiastowego wyrzucenia za burtę. — Tak jest. Po niecałych dziesięciu minutach zestaw Szczuka wyleciał z wyrzutni torpedowej, ciągnąc za sobą kabel do transmisji danych. Zestaw opadł na dno i zakotwiczył w szlamie. Balon z folii, stanowiący antenę akustyczną, wypełnił się gazem. Kilka sekund później do układu kontroli walki Drugiego Kapitana — jak nazywano główny komputer okrętu — zaczęły napływać dane. — Panie kapitanie, zestaw czwarty Szczuki spoczywa na dnie zatoki i nadaje — zameldował Michajło. — Drugi Kapitan ma trójwymiarowy wirtualny obraz pola walki.
|