— ChcÄ™, żebyÅ› jak najszybciej wyliczyÅ‚
kursy i szybkości szczątków dla ustalenia współrzędnych pozycji statku w chwili eks-
plozji. Haslam, co powiesz o tych kolejnych fragmentach?
— Ta sama temperatura i ten sam materiaÅ‚ co poprzednio, sir, ale szczÄ…tki znajdujÄ…
się na granicy zasięgu czujników i nie potrafię z całą pewnością stwierdzić, czy to tylko metal. Nigdzie jednak nie wykryłem najmniejszych nawet śladów atmosfery.
— WiÄ™c na żywÄ… materiÄ™ organicznÄ… i tak nie mamy tam co liczyć — mruknÄ…Å‚
Fletcher.
— Kolejne szczÄ…tki, sir — zameldowaÅ‚ Dodds.
Jeśli się nie pospieszymy, to nie będziemy mieli kogo ratować, pomyślał Conway.
179
Fletcher musiał chyba czytać mu w myślach, bo nagle wskazał na ekran.
— ProszÄ™ nie tracić nadziei, doktorze. Na razie wyglÄ…da na to, że statek zostaÅ‚ roze-
rwany przez eksplozję, która spowodowała też automatyczne odpalenie boi alarmowej.
Jednak proszę spojrzeć. . .
Widoczny na ekranie obraz nie mówił wiele Conwayowi. Wiedział, że migocząca
niebieska kropka oznacza Rhabwara, białe punkty zaś to szczątki wykryte przez radar
i czujniki. Wyraźne żółte linie zbiegające się w środku ekranu opisywały wyliczone
przez komputer tory lotu poszczególnych fragmentów od miejsca eksplozji. W zasadzie
prosty obraz przesłaniały co chwila grupy cyfr i symboli, które migotały albo jaśniały niezmiennie przy każdym białym punkcie.
— SzczÄ…tki nie rozleciaÅ‚y siÄ™ z jednego miejsca. Chociaż skala obrazu jest dość
mała, można zauważyć, że odpadały przez dłuższą chwilę, podczas której statek poru-
szał się po łagodnym łuku. Musimy wziąć też pod uwagę moment obrotowy szczątków,
ich stosunkowo małą liczbę i spore rozmiary. Przy eksplozji spowodowanej awarią re-
aktora znajduje się tylko całą masę drobnych resztek, które prawie wcale nie wirują.
Poza tym temperatura znalezisk jest za niska na eksplozję reaktora, do której musiałoby 180
dojść stosunkowo niedawno. Wiemy już, że od katastrofy minęło tylko siedem godzin.
Jest więc bardzo prawdopodobne, że to była awaria generatora nadprzestrzennego, a nie eksplozja, doktorze.
Conway, zirytowany wykładowym tonem wypowiedzi kapitana, starał się zapano-
wać nad sobą. Rozumiał, że w takich chwilach we Fletcherze budzi się naukowiec.
Wiedział zresztą świetnie, o co mu chodzi: w razie awarii któregoś z zespolonych generatorów nadprzestrzennych bezpieczniki powinny natychmiast wyłączyć drugi. Statek
wyłaniał się wówczas gdzieś pomiędzy gwiazdami. Załoga mogła wtedy albo spróbo-
wać naprawić generator własnymi siłami, albo czekać na pomoc. Czasem jednak zda-
rzało się, że bezpieczniki zawodziły albo reagowały z milisekundowym opóźnieniem
i część statku dalej leciała w nadprzestrzeni, podczas gdy reszta zwalniała do prędkości podświetlnej. Skutki były oczywiście tylko trochę mniej dotkliwe niż przy awarii reaktora, ale że nie wchodziła w grę wysoka temperatura, promieniowanie i wszystko, co
towarzyszy nie kontrolowanej reakcji jądrowej, szansę na odnalezienie rozbitków były
nieco większe.
181
— Rozumiem — powiedziaÅ‚ i pstryknÄ…Å‚ przeÅ‚Ä…cznikiem interkomu na swojej konso-li. — PokÅ‚ad szpitalny, tu Conway. Alarm chwilowo odwoÅ‚any. Przez co najmniej dwie
godziny nic się nie będzie działo.
— CaÅ‚kiem trafny szacunek — stwierdziÅ‚ oschle kapitan. — OdkÄ…d to zostaÅ‚ pan
dodatkowo astrogatorem, doktorze? Ale mniejsza z tym. Dodds, proszę wyliczyć kurs
łączący trzy największe fragmenty wraku i przekazać wyniki na ekran w maszynowni.
Chen, pełna moc za dziesięć minut. Dla oszczędzenia czasu zamierzam przejść obok
najbardziej obiecujących szczątków dość szybko i zwalniać tylko wtedy, jeśli czujni-
ki Haslama pokażą pozytywny odczyt albo doktor Prilicla coś wyczuje. Haslam, gdy
sprawdzimy te trzy, wyszukaj następne, którym może warto by się przyjrzeć. Prowadź
też stały nasłuch na wszystkich częstotliwościach. Może spróbują skontaktować się
z nami przez radio. I miej też oko na obraz z teleskopu na wypadek, gdyby wysyłali
sygnały świetlne.
Wychodząc z centrali, aby wrócić do swojego zespołu medycznego, Conway usły-
szał jeszcze, jak Haslam mówi z cicha i bez śladu pretensji:
182
— Tak, sir, ale mam tylko dwoje oczu, które nie chcÄ… jakoÅ› patrzeć w różnych kie-runkach. . .
Godzinę i pięćdziesiąt dwie minuty później podeszli bardzo blisko, prawie że na
wciągnięcie ręki, do pierwszego fragmentu wraku. Czujniki pokazały już wcześniej, że
nie ma tam żadnej substancji organicznej poza plastikowymi panelami i meblami. Nie
było też zamkniętych pomieszczeń z atmosferą, w której mógłby ktoś przeżyć. Gdy
spróbowali objąć obiekt polem ściągającym, zaczął się nagle rozpadać i musieli gwał-
townie manewrować, żeby uniknąć kolizji z drobnymi szczątkami.
Niecałą godzinę później podeszli do drugiego fragmentu. Musieli zwolnić i zawró-
cić, gdyż czujniki wykazały obecność powietrza oraz ślady materii organicznej. Tyle że urządzenia nie potrafiły określić, czy chodzi o jeszcze żywe organizmy. Tym razem nie ryzykowali powstrzymywania ruchu wirowego, żeby nie rozszczelnić być może jeszcze
hermetycznych pomieszczeń. Podchodząc ponownie, nacelowali czujniki i rejestratory
na wrak. Zbliżyli się dość, by Prilicla mógł definitywnie orzec, że na pewno nie ma na pokładzie nikogo żywego.
183
Kolejne trzy godziny poświęcili na interpretację zapisów, bo tyle potrwał lot do trzeciej, największej i najbardziej obiecującej części wraku. Zbliżając się doń, wiedzieli już całkiem sporo o zasadach projektowania przyjętych przez obcych budowniczych.
Wymiary korytarzy i pomieszczeń pozwalały domyślić się wielkości żyjących w nich
istot. Kilka razy natrafili na nagraniach na kolorowe plamy czegoś, co wyglądało na
uwięzione w rumowisku kawałki futra. Mogły to być płaty wykładziny albo tapicerki,
ale widniejące na wielu kawałki pasów bezpieczeństwa oraz rdzawobrunatne plamy
sugerowały całkiem co innego.
— SÄ…dzÄ…c po barwie zaschniÄ™tej krwi, mogÄ… to być ciepÅ‚okrwiÅ›ci tlenodyszni —
orzekła Murchison, studiując widoczne na ekranie izby nieruchome ujęcie z nagra-
nia. — MyÅ›lisz, że ktoÅ› mógÅ‚ przeżyć takÄ… katastrofÄ™?
Conway pokręcił głową, ale gdy się odezwał, postarał się, by w jego wypowiedzi
było nieco optymizmu.
— Plamy na futrze nie wydajÄ… siÄ™ zwiÄ…zane z ranami wystÄ™pujÄ…cymi zwykle przy
gwałtownej deceleracji czy zderzeniu, gdy pasy bezpieczeństwa wrzynają się w skórę.
|