— Wasza królewska mość — powtórzyła; jej głos wzniósł się o oktawę...

Linki


» Dzieci to nie książeczki do kolorowania. Nie da się wypełnić ich naszymi ulubionymi kolorami.
»
Wtedy z nagła ozwał się z niebios cudowny głos, wychwalający mój czyn miłosierny:— Niech mnie wszyscy diabli, synu! To ci będzie policzone!— A niech...
»
- mówi minister - chcecie tak pomagać, żeby cesarstwo nic z tego nie miało? I tu, razem z ministrem, nasza prasa głos podnosi i zbuntowanym dobroczyńcom wytyka, że...
»
Drżę, iż kiedyś głos ludu, ach, nazbyt prawdziwy, Rzuci im w oczy winy matki nieszczęśliwej; 338 Drżę, iż dźwigając smętnie to haniebne...
»
- Umieść Klejnot z powrotem na rękojeści miecza Rivańskiego Króla - polecił głos i Garion odwrócił się natychmiast z bezrozumnym posłuszeństwem...
»
- Mówią też, że pomagają mu Aes Sedai! - wykrzyk­nął jakiś męski głos z tłumu zgromadzonego w kolejce...
»
już nie zazdrość i irytacja, a prawdziwa nienawiść do jego kroków, sztucznego śmiechu i głosu zawładnęła Olgą Michajłowną...
»
Watażka przerwał, bo mu głos urwał się w gardle i stał się prawie jęczący, a twarz Heleny to rumieniła się, to bladła...
»
Załamywała ręce i płakała na głos, potykając się w wietrze na nadmorskich skałach...
»
- Nic nie wiesz? - zabrzmiał w słuchawce przesycony południowym akcentem głos Sammy’ego...
»
Biedna Kasia, już głos jej się łamie, ale nie płacze, wytrzymuje jakoś...

Dzieci to nie książeczki do kolorowania. Nie da się wypełnić ich naszymi ulubionymi kolorami.


— Wasza wysokość — wycedził spomiędzy zaciśniętych zębów imperator.
— Czy naprawdę musimy sprzeczać się na oczach obu armii, niczym banda rozpuszczonych dzieciaków? — spytała Polgara.
— Ona ma rację — dodał Rhodar, zwracając się do Rana Boruna. — Zaczynamy wyglądać nieco głupio. Powinniśmy zachować przynajmniej pozory dostojeństwa.
Imperator odruchowo obejrzał się przez ramię na połyskujące szeregi legionistów, rozlokowane nie opodal na zboczach wzgórz.
— Doskonale — zgodził się niechętnie — ale chcę jasno postawić sprawę. Jedyną rzeczą, o jakiej będziemy mówić, jest wycofanie waszych sił z tolnedrańskiej ziemi. Proszę za mną, przejdźmy do mego pawilonu.
— Który stoi pośrodku twoich legionów — dodał król Anheg. — Wybacz, Ranie Borunie, ale nie jesteśmy aż tak głupi. Może zamiast tego przejdziemy do mojego namiotu?
— Nie jestem głupszy niż wy, Anhegu — zareplikował imperator.
— Jeśli wolno mi coś wtrącić — powiedział łagodnie król Fulrach — czy nie moglibyśmy dla wygody przyjąć, że to miejsce jest mniej więcej neutralne? — Odwrócił się do Brendiga. — Pułkowniku, bądź tak łaskaw i każ rozbić tu duży namiot.
— W tej chwili, wasza wysokość — odparł Brendig.
Król Rhodar uśmiechnął się szeroko.
— Jak widzicie, legendarna praktyczność Sendarów bynajmniej nie jest mitem.
Imperator miał lekko kwaśną minę, w końcu jednak przypomniał sobie o dobrym wychowaniu.
— Dawno cię nie widziałem, Fulrachu — stwierdził. — Mam nadzieję, że Layla miewa się dobrze.
— Przesyła ci pozdrowienia — odrzekł uprzejmie król Sendarii.
— Jesteś rozsądnym człowiekiem, Fulrachu — wybuchnął imperator. — Czemu przyłączyłeś się do tego szaleństwa?
— Sądzę, że to jedna z tych rzeczy, które chcemy przedyskutować na osobności — zauważyła gładko Polgara.
— Jak tam wyścig po sukcesję? — spytał Rhodar tonem człowieka pragnącego zabić czas lekką konwersacją.
— Nadal się kotłują. — Ran Borune także mówił zupełnie neutralnym tonem. — Mam jednak wrażenie, że Honethowie łączą swoje siły.
— A to pech — mruknął Rhodar. — Honethowie nie cieszą się najlepszą opinią.
Posłuszny wskazówkom pułkownika Brendiga oddziałek żołnierzy wznosił nie opodal na zielonej darni spory wielobarwny pawilon.
— Czy zająłeś się księciem Kadorem, ojcze? — zainteresowała się Ce’Nedra.
— Jego miłość zmęczył się życiem. — Ran Borune zaśmiał się krótko. — Ktoś nieostrożny pozostawił w jego celi nieco trucizny i książę hojnie się nią poczęstował. Wyprawiliśmy mu wspaniały pogrzeb.
Ce’Nedra także się uśmiechnęła.
— Przykro mi, że nie mogłam wziąć w nim udziału.
— Pawilon jest już gotowy — poinformował ich król Fulrach. — Może wejdziemy?
Wszyscy wkroczyli do środka i usiedli przy wniesionym przez żołnierzy stole. Lord Morin, szambelan imperatora, podsunął Ce’Nedrze krzesło.
— Jak on się miewa? — szepnęła Ce’Nedra do odzianego w brązową szatę urzędnika.
— Nie najlepiej, księżniczko — odrzekł Morin. — Twoja nieobecność zasmuca go bardziej, niż to okazuje.
— Czy jada regularnie i dużo odpoczywa?
— Staramy się, wasza wysokość. — Morin wzruszył ramionami. — Ale twój ojciec nie jest osobą najłatwiejszą we współżyciu.
— Masz przy sobie jego lekarstwo?
— Oczywiście, wasza wysokość. Nigdzie się bez niego nie ruszam.
— Proponuję, abyśmy przeszli do rzeczy — mówił Rhodar. — Taur Urgas zamknął swą zachodnią granicę, a południowi Murgowie zajęli pozycje wokół Rak Goska. Imperator Mallorei ’Zakath przygotował na równinach wokół Thull Zelik obozowiska, które przyjmą jego oddziały przewożone promami z kontynentu. Mamy coraz mniej czasu, Ranie Borunie.
— Prowadzę negocjacje z Taurem Urgasem — oznajmił imperator — i natychmiast wyprawię pełnomocnika do ’Zakatha. Jestem pewien, że da się to załatwić bez wojny.
— Możesz gadać do Taura Urgasa, póki ci język nie odpadnie — prychnął Anheg — ’Zakath zaś najprawdopodobniej nie wie nawet, kim jesteś, a już z pewnością go to nie obchodzi. Gdy tylko zbiorą swoje siły, wyruszą. Tej wojny nie da się uniknąć i jeśli o mnie chodzi, jestem z tego rad. Wykończmy wreszcie Angaraków.
— Czy to nie trochę zbyt brutalne, Anhegu? — spytał Ran Borune.
— Wasza imperialna wysokość — zagadnął formalnie król Korodullin. — Być może król Chereku przemawia nieco pochopnie, ale w jego słowach kryje się mądrość. Czyż już wiecznie musimy żyć zagrożeni inwazją ze wschodu? Azaliż nie lepiej jest zapobiec jej raz na zawsze?
— Wszystko to jest bardzo interesujące — przerwała chłodno Ce’Nedra — ale, tak naprawdę, odbiegamy od tematu. Przede wszystkim chodzi o to, że Rivański Król powrócił i w myśl postanowień Traktatów z Vo Mimbre Tolnedra jest zobowiązana podporządkować się jego dowództwu.
— Możliwe — odparł jej ojciec. — Ale wygląda na to, że młodego Belgariona tu nie ma. Czyżbyście gdzieś go zapodziali? A może ma jeszcze parę garnków do umycia w kuchni w Rivie i musieliście go tam zostawić?
— To niegodne ciebie, ojcze — stwierdziła wyniośle Ce’Nedra. — Władca Zachodu potrzebuje twojej pomocy. Czy zamierzasz przynieść wstyd Borunom i Tolnedrze, podważając Traktaty?

Powered by MyScript