Metal i elektrony rozumują dobrze, ale nie na ludzką modłę...

Linki


» Dzieci to nie książeczki do kolorowania. Nie da siÄ™ wypeÅ‚nić ich naszymi ulubionymi kolorami.
»
— Jeżeli zawsze żebrzesz w taki sposób — rzekÅ‚ pan Ralf — dobrze wystudiowaÅ‚eÅ› rolÄ™...
»
 — A moglibyÅ›cie komuÅ› o tym powiedzieć? 512 ERNEST HEMINGWAY — Dobrze — odrzekÅ‚ kapral...
»
Oby nam się dobrze działo! Bohu! wszystkie bohy w niebie - Jako w tęczę patrzą w ciebie! - 36 Szczodre na nas wielkie bogi, Dają co rok pokój...
»
okaza?o, przy strukturalno-psychologicznej próbie wyja?nienia, podstaw? sukcesu by?o pocz?tkowo metodycznie dobrze przemy?lan? rozbudow?...
»
84Grecy i Rzymianie znali dobrze inne liczne odmiany kwarcu, lecz nie zdawali sobie sprawy, ¿e s¹ one wszystkie t¹ sam¹ substancj¹ mineraln¹...
»
Ów najwiÄ™kszy Memnóg wstaÅ‚ i tak mi powiedziaÅ‚:— Czcigodny ojcze, wiemy dobrze, że bÄ™dziemy potÄ™pieni i mÄ™czeni do koÅ„ca Å›wiata, i...
»
- Potrafię odgrzać zawartość puszki równie dobrze jak ty - odcięłam się, wskazując rząd puszek stojących na półce nad kominkiem...
»
srebrne rybki, trzeba się było dobrze nachylić, żeby je zobaczyć w tym czarnym pudle, głębokim jak przepaść...
»
Niewątpliwie, ten szczególny przypadek szczęśliwych mężów i pięknych żon niezbyt dobrze nadaje się do laboratorium eksperymentalnego...
»
Równie dobrze źródłem smrodu mogła być starucha, odganiająca od kozich trupów muchy...

Dzieci to nie książeczki do kolorowania. Nie da się wypełnić ich naszymi ulubionymi kolorami.


Żywy organizm? Każdy żywy organizm.
Ptaki wzięły na siebie obowiązek chronienia wszystkiego, co żyło.
Mucha bzycząc latała po pokoju. Przysiadła na chwilę na stole, po czym zerwała się i poleciała w stronę parapetu. Ze zwiniętą w rulon gazetą w ręku skradał się do niej starszy mężczyzna.
Morderca!
W mgnieniu oka ptaki zniżyły lot i… uratowały muchę. Starszy człowiek wił się przez chwilę na podłodze, po czym znieruchomiał. Doznał lekkiego szoku, który okazał się jednak śmiertelny dla starczego roztrzepotanego serca. Ale przedmiot ataku został uratowany, i to było najważniejsze. Ocalić ofiarę, a agresorowi dać nauczkę.
 
Gelsen zapytał poirytowany:
— DlaczegoÅ›cie ich nie powyÅ‚Ä…czali?
Zastępca szefa do spraw kontroli technicznej wskazał ręką. Na podłodze w rogu warsztatów remontowych leżał szef. Właśnie odzyskiwał przytomność.
— PróbowaÅ‚ wyÅ‚Ä…czyć jednego z nich — wyjaÅ›niÅ‚ zastÄ™pca. MiaÅ‚ splecione dÅ‚onie i wyraźnie usiÅ‚owaÅ‚ opanować ich drżenie.
— To Å›mieszne! Przecież one sÄ… zupeÅ‚nie pozbawione instynktu samozachowawczego.
— Tak? To sam spróbuj coÅ› z nimi zrobić. Poza tym myÅ›lÄ™, że one przestanÄ… siÄ™ zgÅ‚aszać.
Jakim cudem? Jak mogÅ‚o do tego dojść? — Gelsen zaczÄ…Å‚ rozważać problem. Ptaki w dalszym ciÄ…gu nie potrafiÅ‚y dokÅ‚adnie sprecyzować, czym jest wÅ‚aÅ›ciwie żywy organizm. Kiedy pierwsza partia zostaÅ‚a wyÅ‚Ä…czona w zakÅ‚adach Monroego, reszta zdążyÅ‚a już pewnie przetworzyć nowe dane.
Musiały przyjąć, że same są żywymi organizmami. Nikt im nigdy nie powiedział, że nie są. I nie ulega wątpliwości, że wykonują większość funkcji właściwych żywym organizmom.
Powróciły dawne obawy. Gelsen roztrzęsiony wybiegł z warsztatów remontowych. Chciał jak najprędzej porozumieć się z Macintyre’ern.
 
Pielęgniarka podała chirurgowi gąbkę.
— Skalpel.
Podała mu skalpel. Chirurg zrobił pierwsze nacięcie. I nagle poczuł, że mu coś przeszkadza.
— Kto go tutaj wpuÅ›cił’?
— Nie mam pojÄ™cia — odparÅ‚a pielÄ™gniarka gÅ‚osem stÅ‚umionym przez maskÄ™.
— ProszÄ™ go w tej chwili usunąć!
Pielęgniarka zaczęła machać rękami w kierunku błyszczącego skrzydlatego intruza, który jednak dalej spokojnie unosił się nad jej głową.
Chirurg usiłował operować, ale ptak czuwał nie dopuszczając go do pacjenta..
— ProszÄ™ zadzwonić do przedsiÄ™biorstwa produkujÄ…cego ptaki — rozkazaÅ‚ chirurg. — Niech przyjadÄ… go wyÅ‚Ä…czyć. Ptak staÅ‚ na straży bezpieczeÅ„stwa żywego organizmu.
Chirurg stał i patrzył bezradnie, jak jego pacjent umiera.
 
PolatujÄ…c wysoko ponad sieciÄ… autostrad, ptak obserwowaÅ‚ i czekaÅ‚. PracowaÅ‚ już kilka tygodni bez odpoczynku i bez naprawy. Odpoczynek czy naprawa nie wchodziÅ‚y w grÄ™, ptak bowiem — jako żywy organizm — nie mógÅ‚ dopuÅ›cić do tego, by go zamordowano. A powrót do fabryki równaÅ‚by siÄ™ dla niego Å›mierci.
W obwody ptaków wbudowano nakaz, by po upływie pewnego czasu wracały, ale znacznie silniejszym nakazem, którego musiały przestrzegać bezwzględnie, był nakaz ochrony życia, łącznie z własnym.
Definicje morderstwa uległy teraz takim uogólnieniom i tak zostały rozszerzone, że ptaki nie były w stanie podołać stojącym przed nimi zadaniom. Ale nie zastanawiały się nad tym. Ślepo odpowiadały na bodźce, obojętne, z jakiego pochodziły one źródła.
W rejestrach pamiÄ™ci ptaka pojawiÅ‚a siÄ™ nowa definicja żywego organizmu. WynikaÅ‚a ona z odkrycia, że ptaki–czujniki też sÄ… żywymi organizmami. A to z kolei prowadziÅ‚o do dalszych uogólnieÅ„.
Uwaga. Po raz setny tego dnia ptak spiralnym lotem zniżyÅ‚ siÄ™, przechyliÅ‚ i opadÅ‚ Å‚agodnie — żeby zapobiec zbrodni.
 
Jackson ziewnął i zatrzymał samochód na poboczu. Nie zauważył migotliwego punktu na niebie. A zresztą nie było żadnego powodu, żeby miał się tym interesować. Jackson nie zamierzał popełnić morderstwa w żadnym ludzkim sensie tego słowa. To dobre miejsce na krótką drzemkę, pomyślał. Jechał siedem godzin bez przerwy i zaczynało mu się już wszystko mącić przed oczami. Sięgnął ręką do kluczyka, żeby wyłączyć silnik, i… rzuciło nim o oparcie siedzenia.
— Co do diabÅ‚a?! — powiedziaÅ‚ ze zÅ‚oÅ›ciÄ…. — Ja przecież chciaÅ‚em tylko… — Ponownie siÄ™gnÄ…Å‚ do kluczyka i znów nim rzuciÅ‚o.
Jackson nie był taki głupi, żeby próbować po raz trzeci. Słuchał radia i wiedział, co go czeka, jak będzie uparty.
— Ty durniu mechaniczny — warknÄ…Å‚. — Przecież samochód nie jest żywÄ… istotÄ…. I nie zamierzam go zabić.

Powered by MyScript