.. Ależ nie, to dziecko się rodzi... Maleńki kwiatuszek, o czarnych włoskach i matowej cerze. Wyślizgnęła się z mojego brzucha z niesamowitą łatwością. Dookoła mnie rozległy się głosy: „Przy pierwszym dziecku, to wspaniałe, rzadko kto rodzi tak łatwo...”Karmiłam ją piersią przez sześć i pół miesiąca, to było bardzo łatwe dziecko. Jadła wszystko, dobrze spała, żadnych problemów ze zdrowiem.Dwa lata później chciałam mieć następne dziecko. Chłopca lub dziewczynkę, to nie było ważne. Ale tak bardzo go pragnęłam, że nie chciało przyjść. Doktor nam poradził, żebyśmy wyjechali na wakacje, Antonio i ja, i przestali o tym myśleć. Ale wciąż czekałam i przy kolejnym rozczarowaniu, raz w miesiącu, zalewałam się łzami. Aż do momentu, kiedy następna mała dziewuszka zarysowała się na horyzoncie.Szaleliśmy oboje z radości, kiedy na świecie pojawiła się Nadia.Laetitia była jeszcze całkiem mała, gdy zapytała, głaszcząc mnie po ręce: Co to jest, mamusiu? Kuku? Co to? Tak, mama ma tu kuku, ale wytłumaczę ci to, kiedy będziesz większa. Więcej o tym nie mówiła. Powoli, krok o kroku, podnosiłam przy niej wyżej rękawy, odsłaniałam się coraz bardziej. Nie chciałam jej szokować, nie chciałam wywołać w niej uczucia obrzydzenia, dlatego postępowałam powoli, ale konsekwentnie.Musiała mieć około pięciu lat, kiedy dotknęła mego ramienia: Co to jest, mamo? Mama była spalona. A co cię spaliło? To ktoś. Ktoś? Jest bardzo niedobry! Tak, bardzo niedobry. Czy tata może zrobić mu to samo, co on zrobił tobie? Nie, tata nie może zrobić tego, co on zrobił mamie, ponieważ to jest bardzo daleko, w kraju, gdzie się urodziłam, to zdarzyło się bardzo dawno temu. Ale to wszystko wytłumaczę ci, kiedy będziesz jeszcze większa. A czym on cię spalił? Wiesz, w tamtym kraju nie ma pralek, jak tutaj, więc mama grzała wodę na pranie i rozpalała ogień... Jak rozpalałaś ogień? Pamiętasz, jak poszliśmy z tatą do lasu po drewno i rozpaliliśmy ogień, żeby usmażyć kiełbaski? Mama robiła to samo: miałam taki kącik, gdzie rozpalałam ogień, aby zagrzać wodę. Robiłam wtedy pranie i przyszedł pewien pan, wziął bardzo groźny produkt, taki, co wszystko pali, może nawet spalić cały dom, wylał ten produkt mamie na włosy i podpalił to zapałką. To w taki sposób mama została spalona. On jest niedobry! Nienawidzę go! Pojadę tam, żeby go zabić! Nie możesz tam pojechać, żeby go zabić, Laetitio. Może dobry Bóg już go pokarał. Bo mnie pokarał dostatecznie. Ale ja, ja jestem szczęśliwa, bo mam tatę i ciebie. I bardzo cię kocham. Mamo, dlaczego on to zrobił? Musiałabym ci długo tłumaczyć... jesteś jeszcze za mała. - Aleja chcę teraz! - Nie, Laetitio. Powiedziałam, że kiedyś ci to wszystko wytłumaczę. Bo to są bardzo poważne sprawy, trudne do wytłumaczenia i teraz nie będziesz mogła ich zrozumieć. To, co ci teraz mama powiedziała, powinno ci wystarczyć. Tego samego dnia, po wieczornym posiłku, siedziałam w fotelu, a ona stała obok mnie. Głaskała mnie po włosach i powoli zaczęła podnosić mój sweter. Nie miałam wątpliwości, po co to robi, poczułam się niedobrze. - Co ty robisz, Laetitio? Chciałabym zobaczyć twoje plecy. Postanowiłam pozwolić jej na to. Och, mamo, twoja skóra nie jest gładka. Popatrz na moją, jaka jest gładka. Tak, twoja skóra jest gładka, bo to twoja prawdziwa skóra, a skóra mamy nie jest gładka, bo jest tam wielka blizna. Właśnie dlatego powinnaś bardzo uważać na zapałki. Pamiętaj, że tylko tata, wyłącznie tata może ich używać, żeby zapalić sobie papierosa. Jeśli będziesz ich dotykać, możesz spalić się jak mama. Obiecujesz? Ogień naprawdę może zabić. A ty się boisz ognia, co, mamo?
|