– Więc broń na Uttan...

Linki


» Dzieci to nie książeczki do kolorowania. Nie da się wypełnić ich naszymi ulubionymi kolorami.
»
– Pozwól mi zaciągnąć przynajmniej sto razy po stu oszczepników i łuczników i sto wozów bojowych, a odzyskam dla ciebie całą Syrię, bo zaprawdę, gdy i...
»
Jednakże gdy opuścił swe zakrwawione ręce – gdy od trucizny dotyku Foula jego usta poczerniały i napuchły tak, że nie mógł dłużej wytrzymać dotyku...
»
Morgiana nie mogła powstrzymać śmiechu:– Urok? Na ciebie? A to po co? Avallochu, gdyby nawet wszyscy mężczyźni oprócz ciebie zniknęli z powierzchni...
»
– Proszę mi wierzyć, poruczniku, kiedy zobaczyłem, jaki efekt wywołała ta kaseta na pani Marshall i kiedy sam jej wysłuchałem, próbowałem dowiedzieć...
»
Przyjdźcie! Pójdźmy do Pana! Ja na przedzie, wy – za Mną! Chodźmy do wód zbawczych, na święte pastwiska, chodźmy na ziemie Boże...
»
przykładów, żeby uzasadnić tezę, iż tworzenie modeli różnych systemów oraz ich badanie przy użyciu technik komputerowej symulacji – to ważny...
»
-- Nie wiem -– Kosti zrobił krok naprzód; przerażony kierowca krzyknął: To najprawdziwsza prawda! Tylko ludzie Salzara wiedzą, gdzie jest i jak działa...
»
Gałkin, nauczyciel geografii, uwziął się na mnie i zobaczycie, że dziś nie zdam u niego egzaminu – mówił, nerwowo zacierając potniejące ręce,...
»
– Ja to robiê dla panów dobra, no bo teraz to oni siê wstydz¹ piæ herbatê, ich gryzie sumienie, ¿e to na moim gazie, a jak ka¿dy zap³aci gaz, to on bêdzie...
»
wypędzeni ze swojego alegorycznego raju wolnego od zła – inaczej mówiąc, stracili naturalny, pełny kontakt ze swoimi Wyższymi Ja...

Dzieci to nie książeczki do kolorowania. Nie da się wypełnić ich naszymi ulubionymi kolorami.

.. – powiedział Calazar niepewnym głosem, w dalszym ciągu starając się pojąć potworność tego, co usłyszał. – Wcale nie miała być użyta przeciwko Thurienom?
– Otóż to – powiedział Danchekker. – Podejrzewam, że we właściwym czasie miała wesprzeć ich późniejszą ekspansję.
– Tak, i zgadnijcie, kto znajdował się pierwszy na liście – wtrąciła Heller. – Byli Lambianami, a my Cerianami.
– Oczywiście! – szepnęła Showm. – Ziemia byłaby bezbronna. To dlatego ukrywali przed nami waszą demilitaryzację. – Wolno pokiwała głową z niechętnym podziwem. – Zgrabnie to obmyślili. Najpierw starali się opóźnić postęp na Ziemi, a sami umacniali się i uczyli. Potem nagle przyśpieszyli ziemskie odkrycia naukowe i doprowadzili do powstania zagrożenia, a następnie zjednali sobie pomoc Ganimedejczyków, by je zlikwidować. W końcu usunęli zagrożenie, ale ukryli ten fakt przed Ganimedejczykami i zamierzali tę samą technikę, do której rozwinięcia skłonili Ganimedejczyków, wykorzystać przeciwko nim. Wtedy, mając ogromną przewagę, mogliby bez przeszkód wyrównać stare porachunki z Cerianami.
– Nie mielibyśmy szans – stwierdził Caldwell, przynajmniej raz szczerze poruszony.
– A Jewlenowie ponownie objęliby w posiadanie Układ Słoneczny, co zawsze, jak podejrzewam, było ich głównym celem – powiedział Danchekker. – Sądzę, że zawsze uważali go za swoją własność. I nie musieliby dłużej grać drugich skrzypiec przy Ganimedejczykach, czego najwyraźniej nie byli w stanie zaakceptować, nawet z wdzięczności.
– Teraz wszystko nabiera sensu – oświadczył Calazar zrezygnowanym tonem. – Dlatego tak się upierali, by mieć swoją własną, autonomiczną grupę światów... dlatego tak potrzebowali niezależnego od VISARA systemu, kontrolującego ich obszar kosmosu. Spojrzał na Showm i skinął głową. – Wiele rzeczy zaczyna się teraz wyjaśniać. – Umilkł na chwilę. Kiedy się znów odezwał, jego głos był silniejszy. – Jeśli to wszystko prawda, problem, co robić dalej, staje się łatwiejszy do rozstrzygnięcia. Jeśli korzenie całej sprawy tkwią nie w Jewlenach, lecz w JEVEXIE, może, mimo wszystko, istnieje dla nich nadzieja. Może przykre represje nie będą konieczne.
W oczach Showm pojawił się wyraz zamyślenia.
– Taak – powiedziała wolno. – Możliwe, że przy odpowiedniej pomocy zbudowaliby na nowo swoją cywilizację na innych podstawach i przekształcili się w dojrzałą i łagodną rasę. Może nie wszystko jeszcze stracone.
– Mamy więc przed sobą cel i zadanie do wykonania – stwierdził Calazar bardziej entuzjastycznym tonem. – Pomimo wszelkich niepowodzeń, sprawy mogą przyjąć jeszcze pomyślny obrót. Jak powiedziałaś, nie wszystko stracone.
– Zapewne rozumiecie, że na razie to tylko hipoteza – zauważył Danchekker pośpiesznie. – Ale chyba istnieje sposób, by ją sprawdzić. Jeśli rzeczywiście wszystko zaczęło się od JEVEXA, być może uda się nam odkryć źródło tego, o czym mówiliśmy, w jego najstarszych archiwach. – Spojrzał na Calazara. – Przypuszczam, że kiedy twoi ludzie przejmą kontrolę nad Jewlen, można będzie uruchomić część JEVEXA, żeby VISAR dokładnie przebadał jego pamięć.
Calazar skinął głową.
– Tak pomyślałem. Powinniśmy porozmawiać o tym z Eesyanem. – Spojrzał na obraz przekazywany z pokładu nawigacyjnego Shapierona. – Jeszcze nie jest wolny? Co się tam dzieje?
Pośród Ganimedejczyków widocznych na głównym ekranie zapanowała konsternacja. Jednocześnie z drugiego ekranu, przekazującego obraz z Ziemi, dobiegł chór okrzyków. Hunt i pozostali wpadali na siebie, spiesząc w stronę terminalu, który łączył ich z thurieńskim statkiem krążącym nad Uttan. Danchekker Calazar i inni zapomnieli o swojej wcześniejszej rozmowie i patrzyli ze zdumieniem. Hunt odezwał się z ekranu prawie bełkocąc z podniecenia.
– Znaleźliśmy ich! ZORAC rozpoznał planetę. Wiemy, gdzie są. To niemożliwe!
Danchekket zamrugał oczami.

Powered by MyScript