nie, mówi¹c, ¿e król zmêczony jest i wraz z nim skierowa³siê do starego dworca...

Linki


» Dzieci to nie książeczki do kolorowania. Nie da się wypełnić ich naszymi ulubionymi kolorami.
»
Dzwoniono na Angelus, kiedy zjawił się obok mnie wieśniak włoski na ośle swoim i obadwa zdjęliśmy kapelusze, po krótkiej modlitwie wraz przez toż uczestnictwo w...
»
W ciągu kilku następnych sesji Cletus pracował wraz z całą grupą nad tym, by wszyscy potrafili osiągnąć uczucie unosze­nia się, nie zapadając przy tym w sen...
»
Pan Muldgaard oddalił się w końcu, zabierając ze sobą filmy i list i wraz z nimi unosząc nadzieję, że jego kolegi i wspólne robotnik! coś tam z tego wy-dedukują...
»
Grzegorz, Moczar, Sławmski-Tyfus, który opowiadał mi o wojnie w Hiszpanii i wraz ze zbiegłym z obozu jeńcem, Maurycym-Francuzem, ciągle wspominał Marsylię,...
»
Roger Wolcott Sperry, prowadził pionierskie badania dotyczące funkcjonowania ludzkiego mózgu, za co w roku 1981, wraz z Davi- dem Hunterem Hubelem i...
»
zanosi³o siê na to, ¿e wp³yw jego stanie siê powszech­nym; ale Bóg wypuœci³ ze swego oœrodka b³yskawicê mocy, b³yskawicê gniewu potê¿niejsz¹ od...
»
mienionych w zielnikach, wraz z nasionami do wyhodowania roślin, które nie zniosły- by podróży...
»
Król bezgranicznie kochał swą małżonkę, królową, a ona całym sercem kochała jego...
»
– Ja to robiê dla panów dobra, no bo teraz to oni siê wstydz¹ piæ herbatê, ich gryzie sumienie, ¿e to na moim gazie, a jak ka¿dy zap³aci gaz, to on bêdzie...
»
PROSZÊ O RÊKÊ ARYSTOTELES powiedzia³, ¿e „rêka ludzka jest najdoskonalszym narzêdziem, jakim natura obdarzy³a cz³owieka”...

Dzieci to nie książeczki do kolorowania. Nie da się wypełnić ich naszymi ulubionymi kolorami.

Wyleg³ych na ich przyjêcie komorni-
ków odprawi³, polecaj¹c tylko przygotowaæ wieczerzê i wraz
z Mieszkiem uda³ siê do œwietlicy, sam pomóg³ mu zdj¹æ
wierzchni¹ odzie¿ i zapyta³:
 
— Macie jakoweœ ¿yczenie, mi³oœciwy panie? Kiedy mam
siê stawiæ?
 
— Ostañ! — odpar³ Mieszko. Usiad³ przed p³on¹cym na
kominie ogniem i przez chwilê rozciera³ rêce zgrabia³e na
mrozie. Potem d³ugo siedzia³ nie odzywaj¹c siê. Oczy mia³
przymkniête, g³owê pochyli³ na piersi. Micha³ s¹dzi³, ¿e roz-
marzy³o go ciep³o i zdrzemn¹³ siê. Cicho podszed³ do drzwi,
zamierzaj¹c wydaæ polecenie, by królowi nie przeszkadzano,
gdy Mieszko nie podnosz¹c oczu odezwa³ siê:
 
— Ostañ! Nie œpiê.
 
— Nie odchodzê — powiedzia³ palatyn — jedno odwo³am
wieczerzê. Sen dla was wa¿niejszy ni¿ posi³ek.
 
— Tak! Chcia³bym spaæ i nie zbudziæ siê. — G³os mu siê
³ama³ jak u starca, gdy ci¹gn¹³:
 
— Prawi³eœ, ¿e nie lza s³aboœci okazywaæ. Sam widzisz,
a nie wiesz jeszcze wszytkiego.
 
— Tedy rzeknijcie. Mo¿e spo³em coœ uradzim.
 
— Có¿e ci rzekê? Mniema³byœ, i¿em z rozumu obran.
A mo¿e iœcie tak jest?
 
— Co prawicie, mi³oœciwy panie! W¿dy znam was od wy-
rostka jako siebie samego, nigdy nie brak³o wam rozs¹dku.
Wiem tako¿, i¿e nieletki mieliœcie ¿ywot, przemo¿eni jeœcie.
Ale ninie najgorsze ju¿ za wami, nie masz Bezpryma ni
Ottona, którzy zaczynem byli wszelkiego z³a. Zjednoczony
kraj rych³o do si³ dojdzie, na zjeŸdzie siê sprawy u³adzi,
a poœle poczywaæ bêdziecie mogli, ile wola.
 
Mieszko jednak, jakby myœla³ o czymœ innym, zapyta³:
 
— Czy tobie siê kiedy zda³o, ¿e ktoœ jest ko³o ciebie, a nie
widaæ nikogo?
Palatyn drgn¹³, ale odpar³ bez wahania:
 
— Ró¿nie mo¿e siê przywidzieæ, gdy cz³ek w gorêtwie
lubo we œnie. Ale jeno w baœniach mo¿e siê czarnoksiê¿nik
niewidocznym uczyniæ.
 
— We œnie go widujê — mówi³ Mieszko szeptem. — Wie-
dzia³em, ¿e to on. Pod kl¹tw¹ by³, bez sakramentów skona³
i potêpiony jest na wieki. Lêkam siê zasn¹æ, by go zasiê
nie ujrzeæ. Ale zaw¿dy czujê, ¿e jest ko³o mnie.
 
Micha³ wiedzia³, o kim mówi Mieszko. Dreszcz go prze-
szed³, ale opanowa³ siê i rzek³ stanowczo;
 
— Sami wiecie, ¿e to jeno zwidy s¹. Czemu¿ Bolka nie na-
wiedza, jen go ubi³, a jeno piêœæ pod³o¿y pod g³owê i œpi
jak suse³? Spytajcie biskupa, a on wam rzeknie, i¿e potê-
pieñcem nie Iza opuszczaæ piekie³.
 
— Có¿e st¹d, ¿e wiem. Zjawi siê, tak go widzê, jako cie-
bie. Sierdce mnie omal nie udusi, cz³onki z kamienia, chcê
siê obudziæ, a nie mogê. Zaw¿dy mnie nienawidzi³, a có¿em
ja winien, ¿e ¿ywot mia³ nieszczêsny i pogrzebali go gdzieœ
jako psa w nie poœwiêcanej ziemi.
 
— Bo nie dla zdrajcy czestny pogrzeb — popêdliwie od-
par³ Micha³. — Przestañcie siê nad nim u¿alaæ. Móg³ by³
pokojnie dokonaæ ¿ywota, wola³ nieszczêœcie na kraj spro-
wadziæ, by z³oœæ sw¹ nasyciæ. To przekleñstwa go poœcig³y,
które œci¹gn¹³ na swoj¹ g³owê. Przeklnijcie go i wy.
 
Widz¹c, ¿e Mieszko siedzi z opuszczon¹ g³ow¹, doda³ ze
z³oœci¹:
 
— Dopytam siê o jego mogi³ê i ko³ek osikowy w piersi
wbiæ ka¿ê, by go zasiê ziemia nie wyplu³a. Nie strzyg¹ cho-
dziæ mu po œwiecie, gdy w bezdnie jego miejsce.
 
— Bêdzie siê biskup o pogañskie przes¹dy ciska³ — rzek³
Mieszko niepewnie.
 
— Wiedzieæ nie musi. A w ostatku, niechaj po swojemu
odczyni uroki. Ninie spaæ pójdŸmy.
 
Nie wo³aj¹c szatnego pomóg³ królowi zdj¹æ odzie¿, zga-
si³ œwiece, zapali³ kaganek i w s¹siedniej komorze u³o¿y³
go do snu. Sam jednak d³ugo w noc nie móg³ usn¹æ. Nie-
pokoi³ go stan druha, po wypoczynku jeszcze siê pogorszy³
i niepokoi³ los kraju w rêku cz³owieka, który nie wierzy, by
go móg³ odwróciæ.
 
Palatyn usn¹³ po drugich kurach, ale wczeœnie obudzi³
go ruch we dworcu. W œwietlicy pacho³ek rozpala³ ogieñ na
kominie, z sieni dochodzi³ przyt³umiony gwar g³osów. Pod
nieobecnoœæ króla wiele spraw zaleg³o, ale Mieszko spal
jeszcze i Micha³ nie chcia³, by mu przerwano wypoczynek.
Przybra³ siê pospiesznie i wyszed³ do sieni zat³oczonej ludŸ-
mi. S³u¿bowemu komornikowi poleci³, by dowiedzia³ siê,
kto i po co przychodzi i zawiadomi³ o tym króla, gdy wsta-
nie, a tymczasem kaza³ obecnym, by siê rozeszli. Sieñ zaczê³a
siê opró¿niaæ i Micha³ zamierza³ wróciæ do œwietlicy, gdy
zbli¿y³ siê do niego ochmistrz Romer i rzek³ po niemiecku:
 
— Mi³oœciwa pani œle mnie z zapytaniem, kiedy mo¿e
przyjœæ wraz z córkami, by powita³y rodzica.
— Mi³oœciwy pan wie, ¿e tu bawi¹ — szorstko odpar³ pa-
latyn — zechce, to sam zawo³a. Gdy bawi³ w Merseburgu,
nie by³o im spieszno. Czy zechce tako¿ widzieæ by³¹ ma³¿on-
kê, sam zapytam i zajdê do niej.
 
— Mi³oœciwa pani mówiæ chce o sprawach, o których sa-
mi jeno rodziciele mog¹ stanowiæ — powiedzia³ Romer, ale
palatyn uci¹³:
 
— Moja sprawa, o czym bêdê gada³, twoja donieœæ swej
pani, ¿e skoro do niej przyjdê.
Czeka³ jednak na przebudzenie siê Mieszka. ¯e nie zechce
siê spotkaæ z by³¹ ma³¿onk¹, w to nie w¹tpi³, nie by³ nato-

Powered by MyScript