Odłożył telefon...

Linki

Dzieci to nie książeczki do kolorowania. Nie da się wypełnić ich naszymi ulubionymi kolorami.


– Tata uraczył was opowieściami o swoich seksualnych wyczynach?
– Kazał ci powiedzieć, że cię kocha – powiedziałem.
– Taki się robi, jak wypije.
– Czuły?
– Ckliwy.
– Często pije?
– Bardzo często.
Milo przycupnął na fotelu chippendale, za małym jak na jego masę. Ja usiadłem obok Kyle’a i wskazałem telefon.
– Udało ci się do niej dodzwonić?
Zaczął mówić „Do kogo?”. Przerwał po drugim „o”.
– Wszystko u niej w porządku.
– Wróciła do domu?
– Przed chwilą.
– Uczyła się do późna z kolegami – podsunąłem.
Wzdrygnął się.
– Czego ode mnie chcecie?
– Wolno ci się o nią martwić – rzekłem.
– Nie słyszę w tym pytania.
– To co powiesz na to: dlaczego denerwuje cię Peterson Whitbread?
– Nie widziałem go od... odkąd byłem dzieckiem.
– Nie słyszę w tym odpowiedzi.
Lewym palcem wskazującym dotknął klawisza laptopa. Wygaszacz ekranu z Einsteinem rozpłynął się w rycinę przedstawiającą długowłosego mężczyznę z wąsami. Sobowtóra Franka Zappy.
– Kartezjusz – wyjaśniłem. – Bystry gość, ale co do paru rzeczy się mylił.
– Na przykład?
– Rozdziału emocji od rozsądku.
– To ma dla mnie jakieś znaczenie?
– Takie, że można mieć swoje uczucia i mimo to być inteligentnym. Wiemy, że twój ojciec zabierał cię ze sobą kiedy odwiedzał Mary Whitbread. Bawiłeś się z Petersonem. On zrobił coś, co cię zdenerwowało. Na tyle, że poprosiłeś, żeby więcej tam nie jeździć. Teraz martwisz się, że Peterson miał coś wspólnego z zamordowaniem twojego wujka Lestera. Ale naprawdę przeraża cię to, że mógł być zamieszany w to, co dręczyło Patty Bigelow.
Stuk, stuk, stuk. Kartezjusz ustąpił miejsca Arystotelesowi.
– Twój ojciec jest przekonany, że jesteś geniuszem – oświadczyłem.
– Może to prawda. W obecnym kontekście inteligencja oznacza zduszenie instynktownej chęci przeciwstawienia się władzy.
Gwałtowne mrugnięcie.
– Skąd miałbym wiedzieć cokolwiek o tym, co dręczyło Patty Bigelow?
– Bo Tanya o wszystkim ci opowiedziała. Chociaż proszono ją, żeby tego nie robiła.
– Nie wyrządziłbym jej krzywdy. Nigdy.
Milo chrząknął.
– Nie wierzycie mi?
– Moglibyśmy uwierzyć, synu, gdybyś skończył z tym pieprzeniem i odpowiadał na nasze pytania.
– Ja nic nie wiem. To wszystko przypuszczenia.
– Trochę jak w badaniach naukowych – podsunął Milo. – Nam wystarczy.
Kyle sięgnął po plastikowy kubek, zajrzał do środka, zmarszczył się, wyrzucił go. Wyszperał nieotwartą puszkę Freski, otworzył ją, patrzył, jak spieniony napój przelewa się przez krawędź i kapie na jego papiery.
Zaczekaliśmy, aż się napije.
– Jesteście przekonani, że to, co się stało tyle lat temu, ma znaczenie? – odezwał się.
– A ty nie? – spytałem.
Kyle wsadził palec w rozlany płyn i narysował na dywanie amebę. Bawił się plamą, dopóki nie wsiąkła w wełnę.
– Zaczęło się, kiedy miałem dziewięć lat. Tata i mama byli wciąż małżeństwem i mieszkaliśmy w domu kilka przecznic od dziadka, przy Muirfield, dopiero co kupiliśmy drugi w Atherton. Gdy tata zabierał mnie na swoje randki, nie tylko z Mary, czułem się jak zdrajca wobec mamy. Ale nie chciałem narobić mu kłopotów, bo to on... cholera, po co kręcę... do rzeczy: tak, poprosiłem, żeby mnie tam nie brał, przez Pete’a. To socjopata, czy jak to się tam teraz nazywa. Na początku wydawało mi się, że chce się ze mną kumplować. Był cztery lata starszy. Czułem się przez to strasznie fajny. – Spuścił wzrok. – Odwracało to też moją uwagę od tego, co się działo w sypialni Mary. Przełożył puszkę z ręki do ręki. – Na początku robiliśmy normalne rzeczy, rzucaliśmy do kosza, graliśmy w piłkę, oglądaliśmy telewizję. Był drobny jak na swój wiek, niewiele większy niż ja, ale wydawał się znacznie bardziej doświadczony.
– W czym?
– Chodzi o ogólne nastawienie, zgrywał cwaniaka. Ale nigdy nie traktował mnie z góry ani jak społecznego wyrzutka, którym tak naprawdę byłem. Dlatego lubiłem się z nim bawić. Potem zaczął podsuwać mi inne rzeczy. Pokazywał gołe dziewczyny, które wycinał z „Penthouse’a” i „Hustlera”, miał tego stosy pod łóżkiem. Kiedy się nie przeraziłem, zaczął mnie zabierać do garażu, gdzie trzymał najostrzejsze rzeczy. Nie zwykłe porno, to już było przegięcie. Kobiety zakneblowane i związane, seks ze zwierzętami, świństwa, które do tej pory mnie odrzucają. Wtedy już miałem dość. Nie wiem, dlaczego nie powiedziałem tacie. Ale nie powiedziałem, a Pete zrobił następny krok. Do skrzynki narzędziowej, którą trzymał schowaną za jakimiś klamotami. W środku miał fotki z filmów. – Kyle postawił puszkę na podłodze, popatrzył na Mila, potem na mnie. – Zdjęcia z filmów, które kręciła jego matka. Całe stosy. Nie był skrępowany, wręcz przeciwnie. Podstawiał mi je pod nos i robił obrzydliwe komentarze. „Patrz, jak jej wsadza”. „To właśnie robi teraz twojemu tacie”. A ja wciąż nie chciałem zdradzić, że mnie to brzydzi.
– To był inny chłopiec, który poświęcał ci czas – powiedziałem.

Powered by MyScript