- Ostatnia liczba, jaką słyszałem, to 805...

Linki


» Dzieci to nie książeczki do kolorowania. Nie da siÄ™ wypeÅ‚nić ich naszymi ulubionymi kolorami.
»
W ostatnich latach pojawi³o siê kilka inicjatyw odbudowy obiektu, b¹dŸ z przywróceniem pierwotnych funkcji, b¹dŸ jako schroniska turystycznego...
»
Pozycja Moje bieżące dokumenty może być przydatna, ponieważ udostępnia podmenu zawierające listę 15 ostatnio otwartych dokumentów...
»
— Ale dlaczego? Czyż ludzie tutaj nie rozmawiajÄ… o wschodzie? Trudno mi w to uwierzyć!— Ostatnio przybyÅ‚ do Lormtu spragniony wiedzy mÅ‚ody...
»
Po wieczerzy miêsnej w ostatni wtorek dawali oko³o godziny dwunastej pó³nocnej mleko, jajca i œledzie, przegrawaj¹c niejako tymi potrawami nastêpuj¹cemu...
»
kañca coraz szybciej zaludniaj¹cego siê œwiata rós³ w tempie prawie 3 pro-cent œrednio rocznie, podczas gdy w ostatnim æwieræwieczu tempo to...
»
— Mam nadziejÄ™, że żądam wiÄ™kszej forsy od tych tanich drani! I nie faÅ‚szywek, które ostatnio wpakowaÅ‚y mnie w takie tarapaty...
»
To ostatnie okazało się szczerą prawdą i w rezultacie Malwina odjechała z giełdy po trzech godzinach bez węża wprawdzie, ale za to z czarnym zamszowym kostiumem,...
»
Mick Jagger odpowiada³ na pytania dotycz¹ce nowego albumu s³owami: „Ta p³yta poka¿e, jacy jesteœmy w tym momencie - to nie jest podsumowanie ostatnich 5 lat"...
»
Co więcej, ostatnio kino akcji w wydaniu Hollywood potrzebuje takiego widowiska i tyle przemocy, że graniczy to z bezmyślnością...
»
dojdziemy od razu do czwartego i ostatniego objawu, którynale¿a³oby nam omówiæ w zwi¹zku z patologi¹ ducha wieku,mianowicie do fanatyzmu...

Dzieci to nie książeczki do kolorowania. Nie da się wypełnić ich naszymi ulubionymi kolorami.


- A w całym Szanghaju?
- Około 33 tysięcy.
- Wobec tego ile żyje w całej Monadzie 116?
- 881 tysięcy.
- W tej konstelacji miejskiej stoi pięćdziesiąt miastowców, prawda?
- Owszem.
- W sumie jakieÅ› 40 milionów mieszkaÅ„ców - ciÄ…gnie Gort­man. -TrochÄ™ wiÄ™cej niż caÅ‚a ludność Wenus. Nieźle!
- A to wcale nie najwiÄ™ksza konstelacja! - GÅ‚os Matterna pobrzmiewa dumÄ…. - NaprawdÄ™ duże sÄ… Sansan i Boshwash, a w Europie także Berpar, Wienbud i jeszcze jakieÅ› dwie. We­dÅ‚ug najnowszych projektów ciÄ…gle bÄ™dÄ… powstawać nowe sku­piska!
- W takim razie na całej planecie żyje...?
- 75 miliardów! - wykrzykuje Mattern. - Szczęść boże! Ni­gdy nie byÅ‚o tak jak teraz! Ani jeden czÅ‚owiek nie chodzi gÅ‚od­ny! Wszyscy jesteÅ›my szczęśliwi! ZostaÅ‚o jeszcze mnóstwo otwartej przestrzeni! Bóg nam pobÅ‚ogosÅ‚awiÅ‚, Nicanor.
Zatrzymuje siÄ™ przy drzwiach z numerem 79 915.
- Witaj w moim domu, drogi gościu. Co moje, to i twoje. Wchodzą do środka.
Mieszkalnia Matternów należy do obszernych. Prawie dzie­więćdziesiÄ…t metrów kwadratowych powierzchni. Dmuchana platforma sypialna, chowane łóżka dzieci i meble, które Å‚atwo przesunąć, jeÅ›li potrzeba wiÄ™cej miejsca do zabawy. Faktycz­nie wiÄ™kszość pomieszczenia Å›wieci pustkami. Ekran i termi­nal danych zajmujÄ… tyle dwuwymiarowej przestrzeni Å›ciany, ile w minionej epoce przeznaczano na trzymanie pÄ™katych te­lewizorów, regałów z segregatorami i najprzeróżniejszych in­nych zabierajÄ…cych miejsce gratów. Przestronna i przewiewna mieszkalnia, w sam raz dla zaledwie szeÅ›cioosobowej rodziny. Dzieci nie wyszÅ‚y jeszcze do szkoÅ‚y; Principessa zatrzyma­Å‚a je, aby przywitaÅ‚y siÄ™ z goÅ›ciem - dlatego trochÄ™ dokazujÄ…. Kiedy wchodzi ich tata, Sandor i Indra wÅ‚aÅ›nie wyrywajÄ… sobie ulubionÄ… zabawkÄ™: fantazjomat. Mattern staje zdumiony. Kon­flikt w domu? RodzeÅ„stwo okÅ‚ada siÄ™ bezgÅ‚oÅ›nie, tak, żeby ma­ma nie zauważyÅ‚a. Sandor kopie IndrÄ™ w goleÅ„. Dziewczynka, krzywiÄ…c siÄ™ z bólu, drapie brata paznokciami w policzek.
- Szczęść boże - rzuca ostro Mattern. - Ktoś tu chce chyba skończyć w zsuwni.
Dzieci ciężko sapiÄ…. Zabawka spada na podÅ‚ogÄ™. Oboje sta­jÄ… wyczekujÄ…co. ZajÄ™ta przy najmÅ‚odszej latoroÅ›li Principessa podnosi wzrok, odgarniajÄ…c sprzed oczu kosmyk ciemnych wÅ‚o­sów; nawet nie sÅ‚yszaÅ‚a, kiedy mąż wróciÅ‚.
- Konflikt sterylizuje - poucza Mattern. - Przeproście się nawzajem.
RodzeÅ„stwo caÅ‚uje siÄ™ i uÅ›miecha do siebie. Indra potul­nie schyla siÄ™ po zabawkÄ™, aby podać jÄ… ojcu. Mattern wrÄ™cza fantazjomat mÅ‚odszemu synkowi, Marxowi. Teraz wszyscy już patrzÄ… na goÅ›cia.
Pan domu zwraca siÄ™ ponownie do Gortmana:
- Co moje, to i twoje, przyjacielu.
Później przedstawia przybyszowi caÅ‚Ä… rodzinÄ™. Scena kłót­ni odebraÅ‚a mu trochÄ™ pewnoÅ›ci siebie, ale widok Gortmana, wyjmujÄ…cego cztery nieduże pudeÅ‚ka i rozdajÄ…cego je dzieciom, przywraca mu pogodÄ™ ducha. Zabawki. BÅ‚ogosÅ‚awienny gest. Pokazuje goÅ›ciowi pozbawionÄ… teraz powietrza platformÄ™ sy­pialnÄ….
- Na tym sypiamy - tÅ‚umaczy. - Miejsca wystarcza dla troj­ga. Myjemy siÄ™ pod spÅ‚ukiwaczem, o tu. Woli pan być sam przy wydalaniu?
- Tak, jeśli można.
- Ten przycisk wÅ‚Ä…cza ekran przesÅ‚aniajÄ…cy. W tym miej­scu wydalamy odchody: mocz tu, a kaÅ‚ tam. Rozumie pan, wszystko jest potem uzdatniane. My z miastowców jesteÅ›my gospodarnym ludkiem.
- Nie wÄ…tpiÄ™ - przytakuje Gortman.
- Czy chciaÅ‚by pan, byÅ›my i my wÅ‚Ä…czali ekran, kiedy wyda­lamy? - pyta Principessa. - Wiem, że w niektórych zewnÄ™trz­nych Å›wiatach tak robiÄ….
- Nie chciałbym wam nic narzucać - odpowiada Wenusjanin.
- Nasza kultura pozbyÅ‚a siÄ™ balastu prywatnoÅ›ci - mówi z uÅ›miechem Mattern - ale wciÅ›niÄ™cie guzika nie sprawi niko­mu żadnego kÅ‚opotu, jeżeli tylko... - urywa nagle.
Nowy, przykry domysł:
- Mam nadziejÄ™, że nagość nie jest na Wenus tabu. Rozu­mie pan, mamy tylko jedno, wspólne pomieszczenie i...
- Potrafię się dostosować - oznajmia z naciskiem Gortman. - Wykształcony socjokomputator z założenia jest kulturowym relatywistą!
- Oczywiście - potakuje Mattern, śmiejąc się nerwowo. Principessa przeprasza, że nie będzie dalej uczestniczyć
w rozmowie: musi wyekspediować ściskające w rękach nowe zabawki pociechy do szkoły.
- Pan wybaczy, jeżeli mówiÄ™ o rzeczach oczywistych - za­czyna znów Mattern - ale muszÄ™ poruszyć sprawÄ™ przywilejów seksualnych. BÄ™dziemy spać na platformie we troje. Zarówno moja żona jak i ja jesteÅ›my do paÅ„skiej dyspozycji. U nas w miastowcu odmówienie jakiejkolwiek racjonalnej proÅ›bie, jeÅ›li tylko nikogo to nie krzywdzi, jest czymÅ› niestosownym. W spoÅ‚eczeÅ„stwie takim jak nasze, gdzie nawet najbÅ‚ahsze tar­cia mogÅ‚yby w niebezpieczny sposób zakłócić Å‚ad i porzÄ…dek, zapobieganie frustracji jest naczelnÄ… zasadÄ…. Zna pan nasz zwy­czaj lunatykowania?
- Obawiam się, że nie.
- W Monadzie 116 nigdy nie zamykamy drzwi na klucz. Nie mamy żadnej prywatnej wÅ‚asnoÅ›ci, którÄ… trzeba by chronić, a my wszyscy jesteÅ›my spoÅ‚ecznie przystosowani. PrzyjÄ™te jest odwiedzać nocÄ… inne mieszkalnie. Tym sposobem ciÄ…gle wymie­niamy siÄ™ partnerami. Zazwyczaj lunatykujÄ… mężczyźni, a ko­biety czekajÄ… w swoich domach, ale bywa też inaczej. Wszyscy doroÅ›li czÅ‚onkowie naszej spoÅ‚ecznoÅ›ci sÄ… zawsze dla siebie do­stÄ™pni.
- InteresujÄ…ce - mówi Gortman. - Można by siÄ™ spodzie­wać, że w spoÅ‚eczeÅ„stwie zÅ‚ożonym z tylu ludzi żyjÄ…cych w bez­poÅ›redniej bliskoÅ›ci wyksztaÅ‚ci siÄ™ raczej nadmierny szacunek dla prywatnoÅ›ci niż model spoÅ‚ecznej swobody.

Powered by MyScript