PeÅ‚na niesmaku Egeanin musiaÅ‚a pieszo torować sobie dro­gÄ™ przez ciżbÄ™...

Linki


» Dzieci to nie książeczki do kolorowania. Nie da siÄ™ wypeÅ‚nić ich naszymi ulubionymi kolorami.
»
³ S-Wyb¢r drukarki ³³ B-Przesuniþcie do obþoþenia ³³ N-Liczba kopii ³³ U-Wielokrotnoþþ kopii generowana przez ³³ G-Jakoþþ grafiki ³³ T-Jakoþþ...
»
Przez wiÄ™kszÄ… część nastÄ™pnego miesiÄ…ca — czyli od koÅ„ca wrzeÅ›nia, kiedy ucie- kÅ‚yÅ›my, do koÅ„ca października — moja pani wahaÅ‚a siÄ™...
»
spełnienie przez przychodzącego świeżo człowieka, w jego historyczności, posiada ono moc, która budzi, a nie moc, która obdarza, bo ta raczej zwodziłaby...
»
Opisane przez nas dążenie odwrotne — dążenie do przeÅ‚amania skorupy odrÄ™bnoÅ›ci i uwolnienia siÄ™ z wynikajÄ…cych z niej ograniczeÅ„ i izolacji — jest...
»
Tej to duszy przys³uguje istnienie, a poœrednio dopiero cia³u zorganizowanemu przez duszê,podczas gdy zwierzêtom i roœlinom istnienie przys³uguje jako jU¯...
»
zdaniami, ograniczony do związków formalnych lub uwzględniający równieŜ związki treściowe; (2) przez określenie punktu wyjścia i punktu dojścia...
»
obowi¹zuj¹cego w zakresie nie uregulowanym lub niedostatecznie uregulowanym przez prawamiejscowe, który zarazem stapia³ koncepcje prawa rzymskiego i prawa...
»
Krasnoludy ruszyły do przodu zwartą grupą, przez cały czas walcząc z ogarniającą ich rozpaczą, a Hornborin wysoko uniósł rękę z Pierścieniem i ruszył w...
»
Palec Å›rodkowy krzywo wykrÄ™ca przez handlowe Å›ródmieÅ›cie, obok sklepu Herky’s Merkentile & Pharmacy, obok dealera Hondy, u  którego piÄ™trzÄ… siÄ™ i...
»
Drugi element, który bêdzie mia³ wp³yw na polsk¹ politykê celn¹, to system preferencji handlowych, udzielanych przez Uniê Europejsk¹ krajom Afryki, Karaibów i Pacyfiku...

Dzieci to nie książeczki do kolorowania. Nie da się wypełnić ich naszymi ulubionymi kolorami.

To byÅ‚o straszne - zatrata jakiegokolwiek porzÄ…dku do tego stopnia, iż uciekinierzy zajÄ™li już galerie i bezkarnie spali miÄ™dzy Å‚awkami. W jej mniemaniu równie zÅ‚e byÅ‚o to, iż ich wÅ‚adcy pozwalali im gÅ‚odować. Mimo że widok ten powinien cieszyć jej serce - ten pozbawiony du­cha motÅ‚och nie bÄ™dzie w stanie stawić zdecydowanego oporu Corenne, a potem z Å‚atwoÅ›ciÄ… da siÄ™ zaprowadzić wÅ‚aÅ›ciwy porzÄ…dek - niemniej jednak nienawidziÅ‚a go z caÅ‚ej duszy.
WiÄ™kszość z otaczajÄ…cych jÄ…, odzianych w Å‚achmany ludzi robiÅ‚a wrażenie nazbyt apatycznych, by zastanawiać siÄ™, cóż poÅ›ród nich robi kobieta w czystej, zadbanej, prostej sukni, choć uszytej z prawdziwego jedwabiu. Tym bardziej iż od cza­su do czasu trafiali siÄ™ w tym tÅ‚umie mężczyźni i kobiety w ubraniach ongiÅ› bardzo przyzwoitych, które dzisiaj byÅ‚y po­brudzone i wygniecione, może wiÄ™c rwie odstawaÅ‚a od reszty na tyle, by stanowić wyraźny kontrast. Tych kilku, którzy zda­wali siÄ™ zastanawiać, czy jej ubiór oznacza również zÅ‚oto w sa­kiewce, zniechÄ™caÅ‚ zapewne sugerujÄ…cy kompetencjÄ™ w posÅ‚u­giwaniu siÄ™ broniÄ… sposób, w jaki dzierżyÅ‚a swojÄ… mocnÄ… paÅ‚kÄ™. równie wysokÄ… jak ona sama. Tego dnia musiaÅ‚a pójść w po­jedynkÄ™ i zrezygnować z towarzystwa Strażników oraz nosi­cieli lektyki. Floran Gelb z pewnoÅ›ciÄ… zorientowaÅ‚by siÄ™, gdyby Å›ledziÅ‚a go w towarzystwie takiej Å›wity. W ostatecznoÅ›ci ta suknia z rozciÄ™tymi spódnicami zapewniaÅ‚a jej przynajmniej pewnÄ… swobodÄ™ ruchów.
Åšledzenie maÅ‚ego czÅ‚owieczka o szczurzej twarzy byÅ‚o nie­trudne, nawet w takiej masie ludzi; czasami jedynie znikaÅ‚ jej z oczu, kiedy akurat drogÄ™ zagradzaÅ‚ przypadkowy wóz, ciÄ…g­niony zresztÄ… częściej przez spoconych, obnażonych do pasa ludzi niż przez zwierzÄ™ta. Gelb, wraz ze swymi potężnie zbu­dowanymi siedmioma lub oÅ›mioma kompanami o ponurych twarzach, zwartÄ… grupkÄ… przepychaÅ‚ siÄ™ przez tÅ‚um, wywoÅ‚ujÄ…c idÄ…cÄ… za nimi falÄ™ przekleÅ„stw. ZÅ‚oÅ›cili jÄ… ci ludzie. Gelb miaÅ‚ ponownie spróbować uprowadzenia. Od czasu jak wysÅ‚aÅ‚a mu zÅ‚oto, o które prosiÅ‚, znalazÅ‚ trzy kobiety, lecz ich podobieÅ„­stwo do opisów, jakie posiadaÅ‚a, byÅ‚o czysto przypadkowe. KrÄ™ciÅ‚ jednakże nosem nad każdÄ…, którÄ… odrzuciÅ‚a. Nigdy nie powinna mu pÅ‚acić za tÄ™ pierwszÄ…, którÄ… porwaÅ‚ prosto z ulicy. Chciwość i wspomnienie zÅ‚ota, które już dostaÅ‚, najwyraźniej zatarÅ‚y w jego pamiÄ™ci ostrÄ… reprymendÄ™, która towarzyszyÅ‚a wrÄ™czaniu sakiewki.
SÅ‚yszÄ…c krzyki za plecami, odwróciÅ‚a gwaÅ‚townie gÅ‚owÄ™, dÅ‚onie mocniej Å›cisnęły paÅ‚kÄ™. TÅ‚um rozstÄ…piÅ‚ siÄ™ nieco, otwie­rajÄ…c w gÄ™stej ciżbie niewielkÄ… przestrzeÅ„, jak zwykle gdy po­jawiaÅ‚y siÄ™ kÅ‚opoty. Na ulicy klÄ™czaÅ‚ mężczyzna w piÄ™knym niegdyÅ›, żółtym kaftanie i Å›ciskajÄ…c wygiÄ™te pod nienaturalnym kÄ…tem prawe ramiÄ™, wydzieraÅ‚ siÄ™ rozpaczliwie. Pochylona nad nim, otaczajÄ…ca go opiekuÅ„czo ramionami kobieta, odziana w po­szarpanÄ… zielonÄ… sukniÄ™, krzyczaÅ‚a coÅ› w Å›lad za zamaskowa­nym czÅ‚owiekiem, który już znikaÅ‚ w tÅ‚umie.
- On tylko poprosił o datek! Tylko prosił!
Tłum pochłonął ich na powrót.
KrzywiÄ…c siÄ™, Egeanin znów odwrócili gÅ‚owÄ™. I zamarÅ‚a, a z jej ust wydobyÅ‚o siÄ™ przekleÅ„stwo, które Å›ciÄ…gnęło na niÄ… kilka zaskoczonych spojrzeÅ„. Gelb i jego kompani zniknÄ™li. Brutalnie odpychajÄ…c dwie kobiety, które akurat napeÅ‚niaÅ‚y dzba­ny, przepchnęła siÄ™ do maÅ‚ej kamiennej fontanny i ignorujÄ…c ich oburzone okrzyki, wskoczyÅ‚a na balustradÄ™. StÄ…d mogÅ‚a ogarnąć spojrzeniem caÅ‚Ä… ciżbÄ™. ZatÅ‚oczone ulice biegÅ‚y we wszystkich kierunkach, wijÄ…c siÄ™ wÅ›ród wzgórz. NiknÄ…c szybko za zakrÄ™tami wÅ›ród biaÅ‚o tynkowanych budynków, ograniczaÅ‚y jej pole widzenia w najlepszym razie do niecaÅ‚ych stu kroków, ale w ciÄ…gu tych kilku chwil Gelb nie mógÅ‚ odejść dalej.
Nagle dostrzegÅ‚a go, w odlegÅ‚oÅ›ci trzydziestu kroków przed sobÄ…, jak skryty w gÅ‚Ä™bokich drzwiach, wspinajÄ…c siÄ™ na palce, patrzyÅ‚ w gÅ‚Ä…b ulicy. PozostaÅ‚ych byÅ‚o już Å‚atwo zlokalizować - wsparci o Å›ciany budynków po obu stronach ulicy, starali siÄ™, by ich nie zauważono. Nie tylko oni stali pod Å›cianami, ale z kÅ‚Ä™biÄ…cej siÄ™ ludzkiej masy wyraźnie ich wyróżniaÅ‚y twarze - pokryte bliznami, o poÅ‚amanych nosach, zastygÅ‚e w ocze­kiwaniu.
A wiÄ™c to tutaj wykonywali swojÄ… robotÄ™. Z pewnoÅ›ciÄ… tu nikt im nie przeszkodzi, nie bardziej niż w przypadku tamtego czÅ‚owieka ze zÅ‚amanÄ… rÄ™kÄ…. Ale kogo wypatrywali? Jeżeli Gelb znalazÅ‚ wreszcie którÄ…Å› z jej listy, powinna odejść stÄ…d i za­czekać, aż przyjdzie sprzedać jej owÄ… kobietÄ™, zaczekać, aby na koniec przekonać siÄ™ bez najmniejszych wÄ…tpliwoÅ›ci, czy a’dam naprawdÄ™ potrafi utrzymać jakÄ…Å› innÄ… sul'dam oprócz Benthamin. Jednakowoż nie miaÅ‚a najmniejszego zamiaru po­wtórnie stawać przed wyborem, co wÅ‚aÅ›ciwie ma zrobić: pode­rżnąć gardÅ‚o jakiejÅ› nieszczÄ™snej kobiecie czy też odesÅ‚ać jÄ… na targ niewolników?

Powered by MyScript