Potem przybył Kurik z ludźmi Delady i najemnicy wycofali się, broniąc korytarza prowadzącego do wylotu akweduktu, którym uciekł Martel z Anniasem...

Linki


» Dzieci to nie książeczki do kolorowania. Nie da się wypełnić ich naszymi ulubionymi kolorami.
»
Otóż — wracając do języka — ma się on do sfery znaczeń tak, jak się ma kościec do sfery życiowych procesów, najpierw powstawały znaczenia, a potem...
»
139rozwizania umowy, niezachowanie formy pisemnej, niezachowanie terminu, w ktrym moe nastpi rozwizanie, jak i rozwizanie umowy bez zachowania wymaganego...
»
– Seniora Eulalia, seniorita Alma, chodźcie tu i zobaczcie, kogo prowadzę! – zawołał ran- czero donośnym głosem, zwracając się do głównego...
»
Częstotliwość przeprowadzania badań marketingowychBadania ciągłe (stałe)Badania ciągłe (stałe) są prowadzone systematycznie...
»
– Na pewno wiesz – sprzeciwił się Andy; rozmowę tę prowadzili pod koniec maja lub na początku czerwca, mniej wiecej w tym czasie, gdy zamknięto na głucho...
»
Klaudiusz ochrzcił swoje przysposobione dziecko i nazwał je Quasimodo; może chciał przezto upamiętnić dzień, w którym je znalazł, a może chciał wyrazić...
»
W przyjaźni żyją z sobą i tacy dwaj, chociaż już nie tak jak tamci, zarówno wtedy, kiedy ich miłość łączy, jak i potem, kiedy ich miłość przeminie...
»
r265W przyjętej przez Rząd „Strategii finansów publicznych i rozwoju gospodarczego Polska 2000-2010” stwierdzono, że prowadzona polityka gospodarcza ma...
»
dzenie: mogą być one bodźcami pocho-prowadzi do pojawienia się przekonaniadzącymi z zewnątrz, albo teŜ mogą too niskich kompetencjach, a to z kolei...
»
Dalszymi czsto wymienianymi, egoistycznymi motywami byy, wedug prowadzcych TW: udzielanie pomocy formalnej i nieformalnej, a wic lepsza pozycja w toczcym si...

Dzieci to nie książeczki do kolorowania. Nie da się wypełnić ich naszymi ulubionymi kolorami.


- Nic wam nie jest? - zapytał pośpiesznie giermek, zaglądając przez drzwi.
- Nie - odparł Sparhawk chwytając Deladę za ramię, bo pułkownik próbował przecisnąć się obok niego.
- Puść mnie! - syknął Delada.
- Nie puszczę. Pamiętasz, mówiłem ci, że będziesz przez pewien czas najważniejszą osobą w Chyrellos.
- Tak - westchnął pułkownik ze smutkiem.
- Twoje wyniesienie nastąpiło właśnie kilka minut temu i nie pozwolę, abyś dał się zabić dlatego jedynie, że jesteś w wojowniczym nastroju. Odprowadzę cię teraz do twej kwatery i pod jej drzwiami postawię straż.
Delada schował miecz do pochwy.
- Oczywiście masz słuszność, dostojny panie. Tylko że...
- Wiem. Ja czuję to samo.
Po zapewnieniu bezpieczeństwa pułkownikowi Sparhawk powrócił do lochów. Członkowie przybocznej straży arcyprałata wciąż jeszcze wyławiali próbujących się ukryć niedobitków. Z rozjaśnianych pochodniami ciemności wyłonił się Kurik.
- Obawiam się, że Martel i Annias uciekli na dobre - relacjonował.
- Martel był przygotowany na spotkanie z nami - rzekł Sparhawk z chmurną miną. - Wiedział, że albo będziemy tu na dole, albo Sephrenia posłuży się zaklęciem, które pozwoli nam go słyszeć. Wyjawił wiele korzystnych dla nas informacji.
- Tak?
- Armia nadciągająca z zachodu to armia Warguna.
- Dotarł prawie na czas. - Kurik uśmiechnął się nagle.
- Martel uprzedził również, którą drogą pojedzie. Chce, byśmy go gonili.
- Z największą przyjemnością spełnię jego życzenie. Czy jednakże zdobyliśmy informacje, o które nam chodziło? Sparhawk skinął głową.
- Gdy Delada skończy swój raport, Annias nie dostanie nawet jednego głosu.
- To już coś.
- Przekaż dowództwo jakiemuś kapitanowi i chodźmy poszukać Vaniona.
Mistrzowie czterech zakonów stali na murach w pobliżu bramy i z pewnym zastanowieniem spoglądali na wycofujących się najemników.
- Właśnie przerwali atak - odezwał się Vanion, gdy dołączył do nich Sparhawk wraz z Kurikiem. - Nie wiemy dlaczego.
- Mają wystarczająco ważny powód - rzekł Sparhawk. - Za rzeką jest Wargun.
- Dzięki Bogu! - krzyknął Vanion. - W końcu jednak wiadomość do niego dotarła. Jak poszło wam w lochach?
- Pułkownik Delada wysłuchał bardzo interesującej rozmowy. Niestety, Martel i Annias uciekli. Mają zamiar gnać do Zemochu, by szukać opieki u Othy. Martel ma rozkazać zniszczenie mostów, co opóźni pochód nadciągającej armii i najemnicy zdążą się przegrupować. Nie łudzi się jednak nadzieją, że będą dla Warguna dużym kłopotem. Chce tylko zyskać czas na ucieczkę.
- Pójdźmy porozmawiać z Dolmantem - zdecydował mistrz Darellon. - Sytuacja uległa pewnej zmianie. Zbierz swych przyjaciół, dostojny panie Sparhawku. Wracamy do siedziby zakonu.
- Kuriku, przekaż wiadomość - polecił Sparhawk giermkowi. - Niech wszyscy się dowiedzą, że król Wargun nadciąga z odsieczą.
Ich świątobliwości Dolmant, Emban i Ortzel poczuli ogromną ulgę na wieść o przybyciu armii Warguna, a jeszcze większą gdy usłyszeli, że Annias sam się obwinił.
- Pułkownik Delada może nawet zaświadczyć o porozumieniu między Anniasem i Martelem a Othą - rzekł Sparhawk. - Szkoda jedynie, że Annias i Martel uciekli.
- Ile czasu potrzeba, aby wieść o zmianie obrotu wydarzeń dotarła do Othy? - zastanawiał się Emban, patriarcha Ucery.
- Chyba możemy przyjąć, iż Otha już wie o wszystkim, wasza świątobliwość - powiedział mistrz Abriel. Emban pokiwał głową z niesmakiem.
- Domyślam się, że również za sprawą tej magii.
- Trochę potrwa, nim Wargun przegrupuje swe siły i ruszy do Lamorkandii, prawda? - zapytał Dolmant.
- Tydzień lub dziesięć dni, wasza świątobliwość - przyznał Vanion - a nie są to zbyt dokładne oszacowania. Przednie straże obu armii będą mogły wyruszyć prędzej, ale główne siły potrzebują przynajmniej tygodnia.
- Jaką odległość potrafi armia pokonać w ciągu dnia? - spytał Emban.
- Najwyżej trzy ligi, wasza świątobliwość - odparł Vanion.
- Bzdura, Vanionie! Przecież nawet ja potrafię przejść trzy ligi w ciągu czterech godzin, a nie poruszam się zbyt szybko.
- Tak, kiedy idziesz sam, wasza świątobliwość - powiedział z uśmiechem Vanion. - Człowiek na przechadzce nie musi się martwić, że rozlezą mu się tyły kolumny, a gdy przyjdzie czas na spoczynek, może po prostu położyć się w krzakach owinięty płaszczem. Rozbicie obozowiska dla armii trwa trochę dłużej.
Emban odchrząknął, podniósł się z wysiłkiem i poczłapał do mapy Eosii, wiszącej na ścianie komnaty Nashana. Pomierzył pewne odległości.

Powered by MyScript