Jemimę przebiegł zmysłowy dreszcz. Poczuła się tym upokorzona, a zarazem
rozzłościło ją, że wciąż reaguje tak mocno na tego mężczyznę. Jej ciało kompletnie
ignorowało trzeźwe, rozsądne podszepty umysłu. A przecież wiedziała, że pociąg do
Alejandra jest głupi, niebezpieczny i może sprowadzić na nią jedynie kłopoty. Nagle
przyszło jej na myśl, że on być może przeżywa podobne rozterki.
- Nie akceptujesz tego, że wciąż mnie pożądasz - rzekła domyślnie.
- Ale potrafię nad tym zapanować - odparł. - W istocie mam nadzieję, że ten układ
sprawi, że mi obrzydniesz.
Jemima zawsze obawiała się, że kochając i pożądając tak mocno Alejandra, daje
dowód pożałowania godnej słabości. Dlatego często starała się udawać wobec niego
chłód i obojętność - na przykład wtedy, gdy zaszła w ciążę i przestał z nią sypiać. W tych
ostatnich tygodniach małżeństwa odnosiła wrażenie, że mąż zupełnie nie zwraca na nią
uwagi.
- Nie mogę wrócić z tobą do Hiszpanii - powtórzyła raz jeszcze. - Ciężko
pracowałam, by rozwinąć tę kwiaciarnię, i nie chcę jej stracić.
- Zamierzam pokryć koszty zatrudnienia na kilka miesięcy osoby, która ją
poprowadzi. To dałoby ci czas na znalezienie bardziej stałego rozwiązania tej sytuacji.
Zaskoczona tym, że pomyślał o wszystkim, wymamrotała:
- Nie mogłabym ponownie z tobą żyć.
- Decyzja należy do ciebie - rzekł Alejandro, wzruszając ramionami. - Ale
straciłem już dwa lata z życia mojego syna i nie chcę zmarnować więcej. Mój angielski
T L R
adwokat tylko czeka, by wnieść do sądu pozew o przyznanie mi prawa do opieki nad
Alfiem.
Ta wiadomość zmroziła Jemimę.
- Oczekujesz, że podejmę decyzję natychmiast?
Alejandro uniósł brew.
- A dlaczego nie?
Jemima zamyśliła się. Gdy odchodziła od Alejandra, żałowała rozpadu ich
małżeństwa, lecz obwiniała o to wyłącznie męża. Obecnie, po dwóch latach, skłonna
była przyznać, że ona również popełniła poważne błędy. Niewątpliwie miała przed
Alejandrem zbyt wiele tajemnic i wydawała za dużo jego pieniędzy. Lecz to nie
oznaczało, że była gotowa wznowić ich związek. Jednak ogromnie kochała Alfiego i
pojmowała, że mężowi również zależy na ich synu.
- Mogłabym przyjechać do ciebie do Hiszpanii na kilka tygodni czy miesięcy - za-
proponowała.
- Takie tymczasowe rozwiązanie nie wchodzi w grę - odparł stanowczo. - Zresztą,
jaki by to miało sens?
- Taki próbny okres dałby nam czas na przekonanie się, jak w praktyce funkcjonuje
ten układ, a jednocześnie nie spaliłabym za sobą mostów i w razie fiaska mogłabym
powrócić do swojego tutejszego życia - powiedziała z przekonaniem.
- To wykluczone - powtórzył.
- Ale przecież nie możemy znowu żyć razem - zaprotestowała żywo.
- W mojej rodzinie nigdy nie było rozwodów!
- To żaden powód do dumy. Nie żyjemy już w mrocznym średniowieczu. Ludzie
nie muszą cierpieć przez całe życie w nieudanym związku.
- Czy nie przeszkadza ci, że nasz syn dorastałby w rozbitej rodzinie?
Jemima jęknęła głośno z frustracji, wstrząśnięta samą możliwością wznowienia ich
krótkiego małżeństwa.
- Nie możemy podporządkować wszystkiego Alfiemu.
- Owszem, ale mamy obowiązek zapewnić mu jak najszczęśliwsze dzieciństwo,
nawet kosztem naszych osobistych wyrzeczeń - oświadczył kategorycznie. - Jeżeli
T L R
naprawdę pragniesz dobra naszego syna, wróćcie oboje do Hiszpanii.
Zdaniem Jemimy to był emocjonalny i moralny szantaż. Alejandro wiedział, jak
sprytnie poruszyć jej sumienie. Ale skoro nie powiodło im się przed dwoma laty, jak
może udać się teraz, w znacznie trudniejszych okolicznościach? Choć z drugiej strony,
obecnie była starsza, mądrzejsza i bardziej pewna siebie. Cóż to szkodzi dać temu
|