- Teraz jest tu sporo gruzu, który osłoni nas przed strzałami. Nie możemy jednak pozwolić, by nas tu zamknięto, jak w klatce. Problem polega na wyeliminowaniu sił wroga.Może zdołalibyśmy ich tutaj zwabić i wciągnąć w pułapkę - zaproponował Król Omen. - Mamy dwa miecze, a i siła wielkoluda wywarła na mnie duże wrażenie.Nic z tego - odezwał się Grandy. Powrócił, gdy zajadali ciasteczka, a teraz jedno z nich zerwał dla siebie. - Dowódca Awar to twardy, doświadczony typ myszołowa. Wie, że dysponujemy magią. Podgrzewa kocioł oleju. Niedługo wyleje ten olej na schody dolochów. Usmaży się każdy, kto się tu ukrywa - czy umie czarować, czy nie.Tego pomieszczenia nie da się napełnić olejem – powiedziała Królowa Iris. - Wyciekałby.Ale najpierw pokryłby całą podłogę - wskazał golem. - Poparzyłby wam stopy.Dor nerwowo spojrzał na swe sandały. Nie spodobała mu się perspektywa brodzenia we wrzącym oleju. Trent zastanowił się. - A po wyjściu z lochów czeka zasadzka? Jasne - odparł Grandy. - Nie myślicie chyba, że pozwolą wam tu siedzieć i objadać się ciasteczkami, bo was lubią?Zamień nas wszystkich w ptaki, ojcze - zasugerowała Iren. - Wyfruniemy stąd, zanim się zorientują.Dwie kwestie, córko - powiedział Król Trent. - Po pierwsze, miałabyś kłopoty, gdybyś wyleciała poza obręb magicznego pola. Nie wiem, jak byś sobie wtedy radziła - najprawdopodobniej źle; bo nie powróciłabyś do swej prawdziwej postaci, chociaż zniknęłaby magia. Po drugie, nie mogę przemienić sam siebie.Och, zapomniałam - zasmuciła się; przecież głównym celem było uwolnienie ojca!
|