- Przekaż swą wiadomość jakiemuś słudze...

Linki


» Dzieci to nie książeczki do kolorowania. Nie da się wypełnić ich naszymi ulubionymi kolorami.
»
— Co cię goni? — Następny przekaz, który dotarł do niej za pośrednictwem zorsala, był przynajmniej logiczną konsekwencją słów, które padły...
»
System znany dziś jako Wiedza Tajemna istniał początkowo nic posiadając nazwy, przekazywany z pokolenia na pokolenie przez długie wieki...
»
zagrożenia agresywnej grabieży, to także ma prawo do przekazywania swojej własności (w postaci darowizn i spadków) lub też jej zamiany na własność,...
»
38siadaczem wszelkich rodkw masowego przekazu, posiadaczem w sensie dosownym, gdy ogromna wikszo narzdzi porozumienia spoecznego podlega jej kontroli,...
»
wyobraenie wiata tej drugiej strony byo cakiem odmienne oraz eby brak porozumienia nie pozwalana przekazywanie emocji i myli...
»
- Zakładamy - powiedział McKie - że kiedy coś do mnie mówisz, to ja odpowiadam przekazując ci jakieś zna­czenie bezpośrednio związane z tym, co ty...
»
Rozpatrujc to zagadnienie trzeba wrci do podstawowego dla socjologii sztuki problemu zrnicowania odbioru przekazw estetycznych w zalenoci od spoecznego...
»
W celu przekazania adresów do listy programu Norton Internet Security przechodzimy do adresu: http://www...
»
„pudle" przekazuje się przyrząd rywalowi, który w tym samym porządku usiłuje nadrobić zaległości lub wysunąć się naprzód...
»
ostrożnością, przekazując je sobie kolejno w krótkich odstępach czasu, czyli stosując metodę sztafetową...

Dzieci to nie książeczki do kolorowania. Nie da się wypełnić ich naszymi ulubionymi kolorami.

Wątpię, czy jeszcze zobaczę Randa. Przynajmniej nie przed wyjazdem. Każdy sługa zaniesie mu list.
- Lepiej gdybyś to był ty, przyjaciel Lorda...
- Daj to jakiemuś słudze. Albo któremuś Aielowi.
- Nie zrobisz tego, o co proszę? - spytała z niedowie­rzaniem.
- Nie. Czyżbyś nie słyszała, co mówię?
Znowu odrzuciła głowę w tył, tym razem jednak inaczej, choć nie umiał określić, na czym polega różnica. Przyglądając mu się w zamyśleniu, mruknęła coś, jakby do siebie.
- Te osobliwe oczy.
- Co? - Uświadomił sobie nagle, że stoi nagi do pasa. Ni stąd, ni zowąd te skrupulatne oględziny zaczęły mu przypo­minać badanie konia przed zakupem. Zaraz mu obmaca pęciny i zajrzy w zęby. Porwał z łóżka uszykowaną na następny dzień koszulę i włożył ją przez głowę. - Daj swój list jakiemuś słudze. A teraz chcę się położyć. Mam zamiar wstać wcześnie. Przed świtem.
- Dokąd wyjeżdżasz?
- Do domu. Do Dwu Rzek. Jest późno. Jeśli ty również wyjeżdżasz rankiem, to jak mniemam, zechcesz się trochę prze­spać. Ja przynajmniej jestem nieludzko zmęczony. - Ziew­nął, najszerzej jak potrafił.
Nadal nie uczyniła najmniejszego ruchu w stronę drzwi.
- Jesteś kowalem? Potrzebuję kowali w Mayene. Do wy­robu zdobnych konstrukcji z żelaza. Krótki pobyt zanim wró­cisz do Dwu Rzek? Przekonasz się, że Mayene... jest bogate w rozrywki.
- Jadę do domu - oznajmił stanowczo - a ty wracasz do swych komnat.
Nieznaczne wzruszenie ramion kazało mu pośpiesznie od­wrócić wzrok.
- Może innym razem. Zawsze dostaję to, czego pragnę. A wydaje mi się, że mam ochotę na... - Urwała, mierząc go spojrzeniem od stóp do głów - ...ozdobne konstrukcje z że­laza. W oknach mojej sypialni.
Uśmiechnęła się do niego tak niewinnie, że w głowie roz­brzmiał mu dzwon na alarm.
Drzwi otworzyły się ponownie i do środka weszła Faile.
- Perrin, poszłam do miasta cię szukać i usłyszałam po­głoski, że... - Znieruchomiała z oczyma utkwionymi twardo w Berelain.
Pierwsza z Mayene zignorowała ją. Podeszła bliżej do Per­rina i musnęła dłonią jego dłoń, potem przesunęła palcami po ramieniu. Przez moment miał wrażenie, że zamierza przyciąg­nąć jego głowę, żeby go pocałować - z pewnością uniosła twarz w tym celu - ale tylko przelotnie pogładziła jego kark i zrobiła krok w tył. Nim zdążył się poruszyć, by ją powstrzy­mać, było po wszystkim.
- Pamiętaj - powiedziała cicho, jakby byli sami ­zawsze dostaję to, na co mam ochotę. - I z tymi słowami, majestatycznym krokiem minęła Faile i wyszła z izby.
Czekał na wybuch Faile, ona jednak zerknęła tylko na uło­żone na łóżku wypchane sakwy i powiedziała:
- Widzę, że już słyszałeś. Perrin, to tylko plotki.
- Te żółte oczy to coś więcej niż plotki.
Spodziewał się, że wybuchnie niczym wiązka suchych ga­łązek ciśnięta w żar. Czemu jest taka chłodna?
- Bardzo dobrze. W takim razie następny kłopot to Moi­raine. Będzie próbowała cię zatrzymać?
- Nie, jeśli się o niczym nie dowie. Zresztą pojadę i tak, nawet jeśli spróbuje. Mam rodzinę i przyjaciół, Faile, nie po­zostawię ich na łasce Białych Płaszczy. Mam nadzieję utrzy­mać ją w niewiedzy, dopóki nie będę już daleko.
Nawet oczy miała spokojne, niczym ciemne stawy zagu­bione pośród lasów. Aż mu się włosy zjeżyły na karku.
- Przecież musiało minąć wiele tygodni, zanim ta plotka dotarła do Łzy, a jazda do Dwu Rzek potrwa kilka następnych. Białe Płaszcze zdążą pewnie wyjechać. Ale cóż, sama chcia­łam, żebyś opuścił to miejsce. Nie powinnam narzekać. Chcę tylko, byś wiedział, czego się spodziewać.
- Dzięki Drogom to wcale nie potrwa tak długo - wy­jaśnił. - Dwa, może trzy dni.
Dwa dni. Przypuszczał, że nie ma sposobu na szybsze po­konanie tej odległości.

Powered by MyScript