rejonowym ośrodku zdrowia i rodzina nie jest w to bezpośrednio zaan-gażowana...

Linki


» Dzieci to nie ksiÄ…ĹĽeczki do kolorowania. Nie da siÄ™ wypeĹ‚nić ich naszymi ulubionymi kolorami.
»
ChociaĹĽ widziaĹ‚ przedmioty w ciemnoĹ›ciach – wiÄ™kszość urodzonych w czarnych rodzinach widziaĹ‚a – miaĹ‚ kĹ‚opoty z detalami, jak na przykĹ‚ad litery...
»
Większość w popłochu odeszła do swoich rodzin, ale ci nieliczni, których jedynym domem była Lipowa Aleja, zostali wierni, by służyć swojej umiłowanej pani...
»
jedzą w domu, ale pory posiłków uległy zatomizowaniu; poszczególni członkowie rodziny wybierają do jedzenia inne rzeczy i spo- i żywają je o innych porach...
»
A pani i pan przy świetle małej lampki patrzyli z ogromnym współczuciem na tę bohaterską matkę, która dla ratowania rodziny umiera oto o sześć tysięcy mil od...
»
Rodzina typów całkowitoliczbowych składa się z czterech typów: q byte,q short,q int,q long...
»
Azji oraz Indii przybywa z pieniędzmi, przedsiębiorczością, rodzinnymi firmami, silnymi, opartymi na zaufaniu związkami z członkami własnej grupy...
»
Omówione poniżej zostaną te stany chorobowe, które bezpośrednio lub pośrednio zależą od wadliwej fonacji, a także choroby wynikające z nadmiernego wysiłku głosowego...
»
Poszli do bistro w pobliżu, rodzinnej włoskiej kawiarenki z małymi stolikami i paroma lampami, mieszczącej się w przerobionej willi...
»
Przykład: model wdrażania politykiInteresującym przykładem modelowania złożonych aspektów świata rzeczywistego, których nie da się bezpośrednio...
»
Zobaczył, że Alessan pędzi prosto niczym jedna z jego strzał i na zwartych w kręgi najemników, jakby tym jednym bezpośrednim czynem chciał odciąć się od...

Dzieci to nie książeczki do kolorowania. Nie da się wypełnić ich naszymi ulubionymi kolorami.


„Kluczową sprawą w leczeniu bulimii nie jest pozbycie się jej, ale
doprowadzenie do tego, by pacjent posiadał swoją chorobę —*
uważa dr Sargent. — Kiedy bowiem dziewczyna mówi: »Tak, chcę się
objadać i uwielbiam później wymiotować«, to w tym samym momencie
się zastanowi, a później może wybierze jednak coś innego. W pewnym
sensie przypomina to początek leczenia alkoholików, kiedy chodzi o to,
124
NA BAKIER Z JEDZENIEM
I
by dany człowiek powiedział sobie: »Tak, jestem nałogowcem, wiem
o tym; to jest część mnie samego; wynikają z tego określone skutki,
biorę za nie odpowiedzialność. Mogę wybrać, czy to robić, czy nie«.
Ale bulimia bywa trudna do leczenia, ponieważ osoby chore mają da
swojej chorobjLstosunek dwuznaczny. Lubią ją. Coś dzięki niej zyskują.
W każdym pojedynczym przypadku coś innego. Niektórzy mówią: »To
jest moje — mam coś własnego«. Innym podoba się, że robią coś
niezwykłego. Jeszcze inni odczuwają dreszcz emocji, jakiego dostarcza
życie na krawędzi. Młoda osoba przychodzi tutaj i mówi: »takie są
objawy mojej choroby; doktorze, niech pan mnie z niej wyleczy. Ale
jeśli tylko pan się nią zajmie, spadam stąd.« Jeżeli lekarz nie usunie
objawów, jest nieskuteczny i niekompetentny. Ale gdy tylko się nimi
zajmie, słyszy: »Nie dotykaj mnie«. Jest w tym wewnętrzna sprzecz-
ki ność: »Jeżeli się o mnie troszczysz, musisz zrozumieć, że nie panuję nad
sobą i chcę, abyś mną kierował; ale jeśli naprawdę się o mnie troszczysz,
wtedy rozumiesz, że jestem niezależnym człowiekiem i nigdy się nie
zgodzę, aby ktokolwiek mną kierował«. To jest sytuacja bez wyjścia.
Lekarz w takim wypadku powinien powiedzieć: »To jest twój problem.
Powiedz mi, w czym ci mogę pomóc, czego ode mnie oczekujesz«.
Terapeuta musi ostrożnie otwierać drzwi i nie wciągać przez nie młodej
osoby na siłę, gdyż, jak przypomina dr Sargent, „wiele osób cierpiących
na zaburzenia w przyjmowaniu pokarmów, szczególnie w przypadku
bulimii, ma poważne kłopoty z wyznaczeniem granicy. Jeżeli powiedzą
ci o sobie za dużo, to następnie wpadają w przerażenie i wycofują się."
Kiedy Jackie spotkała się po raz pierwszy z terapeutą, powiedziała mu
jedynie o kilku szczegółach na temat swojego objadania się i przeczysz-
czania. Następujący dialog pokazuje, w jaki sposób doświadczony tera-
peuta może nawiązać od samego początku właściwy kontakt:
Terapeuta: „W czym mogę ci pomóc, Jackie?"
Jackie: „Nie wiem, czy pan może. Nie wiem, czy naprawdę chcę, żeby
mi pan pomógł".
Terapeuta: „Nie wiem, czy potrafię ci pomóc, ale wiem, że znam się
dobrze na tej dolegliwości. Będziesz musiała mi opowiedzieć o sobie.
Będziesz musiała udać się do lekarza, który oceni, czy twojemu zdrowiu
nie zagraża niebezpieczeństwo podczas pobytu na uczelni. Jeżeli zagra-
ża, będziesz musiała jechać do domu i nie będziemy mogli razem praco-
LECZENIE ZABURZEŃ ŁAKNIENIA 125
wać. Jeżeli natomiast potrafisz zadbać o swoje zdrowie, to będziemy
wspólnie pracowali".
Dzięki takiemu jasnemu postawieniu sprawy Jackie nabrała zaufania
do terapeuty. Podczas następnych sesji opowiedziała mu wiele o sobie,
a on pomógł jej zrozumieć, że ona naprawdę „posiada" bulimię, jest za
nią odpowiedzialna i zdając sobie z tego sprawę, może świadomie uło-
żyć sobie życie w inny sposób.
Z PUNKTU WIDZENIA KLIENTA
Zanim przejdziemy do omawiania zagadnień związanych z procesem
rekonwalescencji, trzeba wspomnieć jeszcze o trzech sprawach, wyni-
kających z faktu, że podczas terapii zostajecie nieuchronnie postawieni
w sytuacji klienta, któremu świadczone są usługi. Chodzi więc o to, by
być klientem rozumnym.
Leczenie może być procesem długim i kosztownym. Jeżeli wasze
dziecko musi iść do szpitala, możecie spodziewać się dużych wydatków
i mieć nadzieję, że ubezpieczenie je pokryje. Jeżeli wasza umowa z to-
warzystwem ubezpieczeniowym nie przewiduje psychoterapii, warto
jest zapytać w szpitalu pracownika opieki społecznej, czy istnieją jakieś
inne ewentualne źródła sfinansowania jej. Koszt jednej sesji terapeuty-
cznej poza szpitalem wynosi od pięćdziesięciu do stu dolarów za godzi-
nę. Niektórzy terapeuci ustalają ruchomą stawkę, w zależności od mo-
żliwości finansowych klienta. Rodzina musi być przygotowana na taki
wydatek i liczyć się z tym, iż być może potrzeba będzie wielu, wielu
sesji.
Na początku terapii rodzice często pytają, jak długo ona potrwa. Zależy
to oczywiście od konkretnego przypadku, ale należy przyjąć, że terapia
nie działa na zasadzie czarodziejskiej różdżki. „Proces, w którego wyni-
ku młody człowiek uczy się niezależności, uczy się sam odpowiadać za
swój apetyt, zachowanie i relacje z innymi ludźmi, musi trwać długo"
~— tłumaczy dr Sargent.
Na samym początku dobrze jest porozmawiać z terapeutą o przewidy-
wanych kosztach i długości leczenia, a także uzgodnić zasady organiza-
cji spotkań. Niektórzy terapeuci żądają zapłaty za umówione spotkania,
które rodzice następnie odwołali, jeżeli to odwołanie nie nastąpiło z od-
powiednim, z góry ustalonym wyprzedzeniem.
126
NA BAKIER Z JEDZENIEM
\s>
Sprawa następna: mogliście gdzieś przeczytać albo usłyszeć od innych
rodziców, że czasami przy leczeniu zaburzeń w przyjmowaniu pokar-
mów podaje się środki przeciwdepresyjne. Przepisać może je tylko
lekarz, a nie psycholog ani terapeuta nie posiadający wykształcenia
medycznego. Podaje się je częściej w przypadku bulimii niż anoreksji,
ale w każdej sytuacji ich użycie musi być poprzedzone wyczerpującą
rozmową rodziców z lekarzem. Musicie mieć pełną jasność co do powo-
dów ich przepisania, wielkości dawki, oczekiwanych rezultatów, możli-
wych efektów ubocznych, a także przewidywanego czasu stosowania
medykamentu.
Po trzecie, jest faktem, iż zdarzały się przypadki wykorzystywania
młodych kobiet przez terapeutów. Bez wątpienia zdecydowana wię-
kszość terapeutów to ludzie o wysokim poziomie etycznym, ale kilku
z nich nadużyło zaufania bezbronnych, samotnych, spragnionych miło-
ści młodych kobiet. Na podstawie dotychczasowych kontaktów z ludźmi
wiele pacjentek dochodzi do przekonania, że aby zyskać miłość, trzeba
zapłacić za nią własnym ciałem albo urodą. Doświadczenie nauczyło je,
twierdzi dr Sargent, że „tylko jeżeli mają czym zapłacić, mogą uzyskać
to, o co im chodzi." Pragnąc ciepła i miłości, niektóre z takich kobiet
zaangażowały się w niestosowne związki z terapeutami.
Rodzice muszą o tym wiedzieć, ale nie powinni pod tym pretekstem
rezygnować z leczenia. Nie zamierzamy podważać zaufania do terapeu-
tów. Jest ono podstawą skutecznej terapii, ale nie powinno być ślepe.
Nie doradzamy też lekką ręką zmieniać terapeuty. Takie działanie nie
tylko nie byłoby rozsądne, ale wręcz szkodliwe dla dziecka, które mu-
siałoby nawiązywać trudny kontakt z nowym człowiekiem. Jeżeli jed-
nak rodzice niepokoją się charakterem związków ich córki z terapeutą,
powinni otwarcie z nim porozmawiać i śledzić jego reakcję. Jeżeli oba-
wy się potwierdzą, należy poszukać kogoś innego na to miejsce.
Rozdział IX
POWRÓT DO ZDROWIA

Powered by MyScript