swoim miejscu; mroczny hali i widoczne z niego pokryte perkalem meble w bawialni...

Linki


» Dzieci to nie książeczki do kolorowania. Nie da się wypełnić ich naszymi ulubionymi kolorami.
»
– Avalon jest piękny – westchnął – i gdybym mógł całe królestwo uczynić tak spokojnym, jak to miejsce, chętnie bym tu został na zawsze i...
»
— Chyba nie — odparł — ale przecież wszyscy jesteście nomami, nie? A miejsca tu starczy dla każdego, więc spędzanie czasu na kłótniach o...
»
prawym przyciskiem myszy element, który ma zmieniæ miejsce, a nastêpnie z wy- œwietlonego menu wybierz polecenie Przenieœ w górê lub Przenieœ w dó³...
»
Rozmowa miała zosta nagrana w korytarzu, eby poziom hałasu i odgłosy z zewn trz odpowiadały miejscu, w którym 2J miał ich rzekomo podsłuchiwa...
»
z pogranicza danego obszaru może mieć kulturę nieskoordynowaną, lecz także i to, które odrywa się od pokrewnych plemion i zajmuje miejsce w obrębie innej...
»
— Wiesz już, o co mi chodzi? — zagadnąłem, wsuwając się z powrotem na swoje miejsce...
»
Szanghaj finansow stolic Azji? Tutejsza gieda doprowadzia do ruiny miliony ciuaczy i jest miejscem o drugorzdnym znaczeniu, a wielkie chiskie przedsibiorstwa...
»
W moich rozmowach ze Stanisławom Beresiem znajduje się kilka miejsc wykropkowanych — wtedy już pozwalano znaczyć w taki sposób ingerencje cenzury...
»
funkcję wykonają za parę rupii miejscowi marynarze, my zaś jedziemy autem Husseina dojakiegoś angielskiego inżyniera, prezesa lokalnego klubu jachtowego,...
»
Zamiast niej, pod lustrem, zdaje się że w łukowato sklepionym przejściu, objawiła się kobieta w średnim wieku i z miejsca oświadczyła, że zapisać do profesora...

Dzieci to nie książeczki do kolorowania. Nie da się wypełnić ich naszymi ulubionymi kolorami.


Lecz wówczas, nieoczekiwanie, matka powiedziała: „Dzisiaj podajemy herbatę gdzie in-
dziej” i poprowadziła ją przez kolejne drzwi do nowego, nie znanego pomieszczenia. Był
to przyjemny pokój, pełen kwiatów i słonecznego blasku. Ktoś się odezwał: „Nigdy nie
wiedziałaś o jego istnieniu, prawda? My sami odkryliśmy go w ubiegłym roku!” Takich
nowych pokoi było więcej, były też jakieś schodki na górę i dalsze pokoje, pokoje... To
wszystko razem stanowiło mieszaninę radosnego podniecenia i dziwnego lęku.
Teraz, po przebudzeniu, jeszcze trwała w tamtym świecie. Jeszcze była dziewczynką,
stworzeniem stojącym u progu życia. Te nie odkryte pokoje! To zabawne, przez tyle lat
nic o nich nie wiedzieć! I kiedy je odnaleziono? Dni czy lata temu?
Błogie senne marzenia ustępowały z wolna miejsca dotkliwej rzeczywistości. Tak,
śniła sen, bardzo szczęśliwy, a teraz musi zwalczyć w sobie ból nostalgii. Dla nikogo nie
ma powrotu do tego, co minęło. Lecz jakie to dziwne, że sen o odkrywaniu dodatko-
wych pokoi w starym domu może spowodować tak niezwykłe i tak przyjemne uniesie-
nie. Zrobiło jej się smutno na myśl, że w rzeczywistości te pokoje nigdy nie istniały.
Ann leżała w łóżku, obserwując przez zasłony stopniowo jaśniejące okna. Pewnie jest
bardzo późno; przynajmniej dziewiąta, pomyślała. Ranki wciąż jeszcze są takie ciem-
ne. Za to Sarah, w Szwajcarii, powinna się budzić w pełnym blasku odbitych od śniegu
promieni słonecznych.
Lecz w tej chwili Sarah, daleka, poza zasięgiem dotyku i spojrzenia, zdawała się mało
realna.
21
Bardziej prawdziwy był dom w hrabstwie Cumberland, perkale, skąpane w słońcu
kwiaty... i matka. A także młoda wtedy Edith, stojąca z boku w pełnej szacunku gotowo-
ści, ze zwykłym, pełnym przygany grymasem na ustach.
Ann uśmiechnęła się i zawołała:
— Edith!
Edith, jakby tylko na to czekała, wkroczyła do sypialni i rozsunęła w oknie zasłony.
— Doskonale — powiedziała z uznaniem. — Wreszcie mogła się pani wyleżeć. Ani
mi w głowie było wczesne budzenie. Bo i po co w taki mglisty dzień.
Świat za oknem nie przedstawiał się imponująco. Niewiele go zresztą było widać po-
przez żółte opary mgły, co zresztą nie miało żadnego wpływu na dobre samopoczucie
Ann. Leniwie uśmiechnęła się do swoich myśli.
— Śniadanie gotowe. Zaraz je przyniosę.
Edith, wychodząc, obrzuciła Ann zaciekawionym spojrzeniem.
— Wygląda mi pani na uradowaną, nie powiem. Widać, dobrze się pani bawiła.
— Wieczorem? — Ann zastanowiła się przez chwilę. — Och, tak, oczywiście. Bawiłam
się bardzo dobrze. Ale wiesz, Edith, śniło mi się, że znów byłam w Cumberland. Z tobą
i z matką, i było lato, a w domu pełno było nie znanych nam dotychczas pokoi.
— Jeszcze by tego brakowało — powiedziała Edith. — I tak miałam dość roboty.
Stara, zagracona chałupa. A ta kuchnia! I te piece pożerające tony węgla! Na szczęście
opał był wtedy tani.
— Edith, posłuchaj, znów byłaś młoda. Ja zresztą też.
— Och, co też pani mówi, nikt nie cofnie swojego zegara! Nam też się to nie uda.
Tamte czasy odeszły na zawsze. Nie ma co rozgrzebywać popiołów.
— Tak, to prawda — zgodziła się Ann.
— To nie znaczy, że nie jestem zadowolona z tego, co mam. Nie brakuje mi zdro-
wia i siły, chociaż powiadają, że w średnim wieku jest się najbardziej podatnym na raka.
Ostatnio chodzą mi po głowie różne myśli.
— Jestem pewna, Edith, że tobie nic się takiego nie przydarzy.
— A bo to wiadomo? Niewiele trzeba, by powieźli człowieka do szpitala i pokrajali
wzdłuż i wszerz, choć na ogół za późno na ratunek. — I z tymi ponurymi słowami na
ustach Edith opuściła pokój.
Wróciła po kilku minutach, wnosząc na tacy poranną kawę i grzanki.
— Śniadanie, proszę pani. Proszę usiąść, podłożę pod plecy poduszkę.
Ann popatrzyła na służącą i powiedziała impulsywnie:
— Jaka ty jesteś dla mnie dobra, Edith.
Służąca spłonęła rumieńcem.
— Znam swoje obowiązki, to wszystko. Zresztą, ktoś musi o panią dbać. Pani nie
jest z tych dzisiejszych, pewnych siebie, przemądrzałych kobiet. Pani przyjaciółka, to
i owszem. Jej to nawet sam papież musiałby ustąpić.
22
23
— Laura Whitstable, moja Edith, dama Orderu Imperium Brytyjskiego, jest wielką
osobowością.
— Wiadomo, a jakże. Słyszałam ją przez radio. Człowiek raz na nią spojrzy, a już wie,
z kim ma do czynienia. Nawet mężem rządziła, tak mówią. A co ich rozłączyło: śmierć
czy rozwód?
— Och, jej mąż umarł.
— Niech mu ziemia lekką będzie. Nic lepszego nie mogło mu się przytrafić.
Biedaczysko, miał za żonę herod-babę. Choć teraz, nie powiem, trafiają się i tacy mę-

Powered by MyScript