szkanie w starym zrujnowanym domu...

Linki


» Dzieci to nie książeczki do kolorowania. Nie da się wypełnić ich naszymi ulubionymi kolorami.
»
dawa mi rne pytania,na ktre mu do rzeczy odpowiadaem,wyj wszy cudzoziemsk wy-mow,niektre bdy i wyraenia chopskie,ktrych si w domu gospodarza mego...
»
 Ona gotuje wodę w wyścigu szalonym z dziecka swego głodem, para rozwiewa jej włosy szarpie poły szlafroka, nie wie, że on już w drogich perfum glorii z domu...
»
jedz w domu, ale pory posikw ulegy zatomizowaniu; poszczeglni czonkowie rodziny wybieraj do jedzenia inne rzeczy i spo- i ywaj je o innych porach...
»
ROZDZIAŁ SZÓSTYKŁOPOTY W PRALNIZielone frontowe drzwi domu pod numerem trzydziestym drugim przy ulicy Windsor Gardens wolno się uchyliły i w szparze...
»
W domu panowała śmiertelna cisza jak we wnętrzu czaszki, ale był przecież rok 1953, a ja byłem ateistą i nie wierzyłem w spirytyzm, w duchy ani fetyszyzm...
»
Kilku mieszkańców Dziewiątej Jaskini udało się do domu Relony i jej dzieci, by zostać na noc, śpiąc choćby i na twardej podłodze...
»
Bijąc się z myślami, Roman zeskoczył z wieży i ciągnąc nogę za nogą, powlókł się w kierunku domu...
»
Zostawiłam milicjanta pełniącego obowiązki służbowe i wróciłam do domu zastawiać przejście za oborą...
»
— Dziękuję ci, mamo, i wam wszystkim, ale mam jeszcze coś do zrobienia w Domu Kronik...
»
Widać już było, że hotel odpada i należy jechać do domu...

Dzieci to nie książeczki do kolorowania. Nie da się wypełnić ich naszymi ulubionymi kolorami.


Dla Sary ten dwoŕ stanowiłby wyzwanie,
Penny Jordan
101
ktoŕe mogłoby sie˛ stacńajwie˛ksza˛ radosćia˛ jej z˙ycia. Nie musiała zamykacóczu, by zobaczyc´,
jak be˛dzie wygla˛dał ktoŕegos´ dnia: bogate wy-
tłaczane tkaniny podkresĺaja˛ce odnowione boa-
zerie, wywoskowane podłogi, perskie dywany,
solidne de˛bowe meble, jedne stare, inne wspo´ł-
czesne, niektoŕe pokoje umeblowane rzadkimi
i cennymi antykami, inne zas´ bardziej praktycz-
nymi meblami odpornymi na zabawy dzieci.
Przy kuchni byłby słoneczny poko´j dzienny,
gdzie dzieci mogłyby bawicśie˛ w pobliz˙u ma-
my. Na goŕze miesćiłyby sie˛ gło´wne pokoje,
ktoŕe opisał jej Stuart. Sypialnia z łoź˙kiem z baldachimem i przepełniony atmosfera˛ ciszy i spo-
koju wygodny salonik, gdzie ma˛z˙ i z˙ona spe˛dza˛
razem pare˛ cennych chwil w cia˛gu dnia: miejsce ich odpoczynku i ucieczki respektowane przez
innych członko´w rodziny, w tym takz˙e nastolet-
nie potomstwo.
Podczas lunchu Stuart przedstawił Sarze
szczego´ły swojej pracy. Nie ukrywała juzża-
chwytu dla jego niemal magicznej umieje˛tnosći
przesadzania dorosłych drzew.
A kiedy oznajmił, z˙e jest ro´wnie zaskoczony
i pełen podziwu dla jej pewnosći, z˙e doprowadzi jego papiery do porza˛dku, Sara szczerze sie˛
zas´miała.
Po lunchu nieche˛tnie zaprowadził ja˛ do swo-
102
UKRYTY SKARB
jego biura, uprzedziwszy wprzo´dy, z˙e jesĺi wi-
dza˛c panuja˛cy tam chaos, Sara zmieni zdanie
i wycofa propozycje˛ pomocy, on nie be˛dzie jej
miał tego za złe.
To prawda, w biurze panował bałagan, choc´
widac´ było, z˙e Stuart usiłował nad nim zapano-
wac´. Wskazał na stosy dokumento´w na biurku,
ewidentnie ułoz˙one na chybił trafił. Składały sie˛
z korespondencji przychodza˛cej zwia˛zanej z za-
mo´wieniami, wykonanych zamo´wiení tych cze-
kaja˛cych na realizacje˛, plus dwie sterty przy-
chodza˛cych i wychodza˛cych faktur.
Gdy Sara os´wiadczyła, z˙e Stuart mo´głby z łat-
wosćia˛ ograniczycśwe kłopoty, gdyby jednak
korzystał z komputera, a przy tym codziennie
pos´wie˛cił troche˛ czasu na biez˙a˛ca˛ robote˛ papierkowa˛, zapytał burkliwie:
– A ile to jest według pani troche˛ czasu?
W tej chwili pracuje˛ na dworze, az˙ padne˛.
Sara z namysłem spojrzała na biurko i oznaj-
miła:
– Sa˛dze˛, z˙e teraz potrzebowałby pan dwoćh,
a nawet trzech dni, z˙eby wprowadzic´ to wszyst-
ko do komputera, a naste˛pnie...
– Prosze˛ nie konćzyc´. Dwa albo trzy dni,
mo´wi pani... Podejrzewam, z˙e chciała pani po-
wiedziec´, z˙e pani zaje˛łoby to dwa lub trzy dni, bo ja potrzebowałbym dwoćh lub trzech miesie˛cy.
Penny Jordan
103
– Nie rozwaz˙ał pan zatrudnienia kogos´ w nie-
pełnym wymiarze godzin, z˙eby pomo´gł panu z ta˛
robota˛? – zapytała rozbawiona.
– Czy rozwaz˙ałem? Mysĺe˛ o tym, ilekroc´ tu
wchodze˛, ale niech pani spro´buje znalezć´ kogos´, kto ma odpowiednie kwalifikacje i zechce tu
przyjechacźa małe pienia˛dze, bo nie stac´ mnie
na duz˙e pensje. Prosze˛ posłuchac´ – dodał gwał-
townie – nie moge˛ pani prosic´, z˙eby pos´wie˛ciła pani tyle swojego czasu. W konću przyjechała tu
pani po to, z˙eby...
– Po to, z˙eby pogodzicśie˛ z faktem, z˙e Ian
nigdy mnie nie zechce – dokonćzyła łamia˛cym
sie˛ głosem. – Niech pan mi wierzy, z˙e najlepiej zrobi mi praca, ktoŕa zajmie moje mysĺi. – Urwa-
ła, niepewna, czy nie powiedziała za duz˙o.
Czy jego słowa nie były przypadkiem taktow-
nym sposobem poinformowania jej, z˙e zmienił
zdanie, bo zdał sobie sprawe˛, z˙e wprowadzenie
porza˛dku w jego papierach be˛dzie bardzo czaso-
chłonne i nie z˙yczy sobie, by Sara siedziała tak długo w jego domu?
Ku jej zdumieniu Stuart oznajmił:
– Coź˙, jesĺi tak to wygla˛da, to moz˙e po-
pracuje pani dla mnie, po´ki pani tu zostanie?
O ile pamie˛tam, zamierza pani posiedziec´ tutaj pare˛ miesie˛cy. Jak juz˙ wspomniałem, nie moge˛
duz˙o zapłacic´, na pewno nie tyle, ile jest pani
104
UKRYTY SKARB
warta, ale jez˙eli naprawde˛ chce pani zapełnicćzas...
Praca dla Stuarta.
Sara z namysłem przygryzła wargi. Zawsze

Powered by MyScript