To czółno wojenne tak jęczy, tak wyrzeka:„O biedne ja, biedne...

Linki


» Dzieci to nie ksiÄ…ĹĽeczki do kolorowania. Nie da siÄ™ wypeĹ‚nić ich naszymi ulubionymi kolorami.
»
działań wojennych: "Ne faites rien que par l'avis et les conseilsde M...
»
wania jakichś ogromnych i ciężkich przedmiotów: to z odsieczą wojska nadchodziły takżemachiny wojenne...
»
- Biedne stare panny - powiedział Benedykt...
»
— Czy to ojciec? — pytam potem...
»
Spogląda w ciemny zaułek w dole...
»
Aby ograniczyć linię do rysowania tylko pod kątami o przesunięciu 45 stopni, należy w trakcie przyciągania przytrzymać wciśnięty klawisz Shift...
»
Rozdział jedenastySelsey, Anglia— W życium nie widział czegoś takiego, Mabel — opowiadał Arthur Barnes żonie przy śniadaniu...
»
lub nieufności odgrywa aktualny kontekst strukturalny...
»
15
»
aby nie stracić tempa...

Dzieci to nie książeczki do kolorowania. Nie da się wypełnić ich naszymi ulubionymi kolorami.

Leżę na piasku, wysycham na słońcu. Czyż tu jest moje miejsce? Pan mój
171
nie wypływa po złoto-srebro już sześć lat, już lat dziesięć nie wypływa. Staruszce, swej matce, obiecał. O biedne ja, biedne czółno, na suchym piasku leżę..."
Zdjął z ręki rękawicę wesoły Ahti, wrzucił rękawicę do czółna i mówi:
— Nie narzekaj, sosnowy towarzyszu! Nim jutrzejszy ranek nadejdzie, będziesz na wodzie. Przyrzekam ci to. Z wesołymi żeglarzami na wojnę popłyniesz.
Wraca Ahti spiesznym krokiem do nowego dworu, przed staruszką miłą staje i mówi takie słowa:
— Matko, nie płacz, nie narzekaj, że cię opuszczam. Syn twój musi na północ popłynąć, plemię Pohjoli ukarać za ich nikczemny najazd na Kalewalę.
Chwyciła matka syna za ręce.
— Synku miły, nie jedź do kraju Północy, nie zaczyna] znów wojny! Wojna to straszna rzecz. Na wojnie śmierć na młodzieńców czyha, śmierć ich tam chwyta.
Ale Ahti nie zważa na słowa matki. Ahti tylko myśli, gdzie by mu znaleźć towarzysza godnego, kogo by wziąć ze sobą na wyprawę północną? Kto najgodniej miecz jego wesprze?
Myślał, dumał Ahti, aż poszedł do chaty Tjery. A jak przyszedł — to mówi:
— Tjera, druhu serdeczny! Pamiętasz nasze młodzieńcze lata razem spędzone? Jedź teraz ze mną na wyprawę wojenną!
Pod oknem stał tam ojciec Tjery, drewka łupał. Na progu komory matka z dzieżki śmietanę na masło zbierała. Bracia przy bramie narządzali sanie na zimę. Siostry na mostku klęczały, w ciepłym źródełku prały bieliznę.
Odezwał się ojciec spod okna, matka z progu komory, bracia spod bramy, siostry z mostka:
— Tjera nie pójdzie na wojnę.
— Tjera przy gospodarce pracuje.
— Tjera dopiero co się ożenił.
172
— Tjera nie powinien młodej żony opuszczać.
Ale Tjera już z pieca zeskoczył, już buty wzuł, już pasem się ściągnął, już po dzidę sięgnął.
Dzida to piękna, barwiczką ubarwiona, rzeźbą ozdobiona.
Na końcu dzidy koń stoi, przez całe drzewce źrebięta biegną, przy uchwycie wilki wyją, na kółku ryczą niedźwiedzie.
I rzucił Tjera swoją dzidą tak, aby utknęła w ziemi obok dzidy Ahti na znak, że jest mu towarzyszem w wyprawie wojennej, że jest mu druhem wiernym, że go nie opuści w dobrej ani w złej chwili.
I zepchnęli obaj wojenne czółno na wodę.
Zakołysało się czółno radośnie, zapluskało wesoło na fali. I pomknęło z dwoma wojownikami na północ.
Jak to się stało, tak to się stało, ale się stało, że dowiedziała się o tej wyprawie gospodyni na Pohjoli.
Zaraz Louhi zawołała do siebie bezlitosny Mróz i tak do niego mówi, daje mu takie rozkazy:
[( — Leć mi zaraz, bezlitosny Mrozie, na morze sine. Po morzu sinym płynie czółno, a w tym czółnie dwóch wojów z Ka-lewali. Płyną tu, aby krainę Północy niszczyć, aby z nami wojować. Leć mi zaraz na te morskie szumy, na te morskie bałwany i zamroź łódź wesołego Ahtiego, zakuj ją w lody białe, w lody bezlitosne. Niechaj nie może się z miejsca ruszyć, dopóki ty żyjesz, dopóki ja na to nie pozwolę.
Idzie młody Mróz ku morzu. Po drodze wszystko niszczy i zamraża. Zdziera ostatnie liście z drzew, zwija trawy, skuwa na kamień ziemię. Co się nie zdołało ukryć, co się nie zdążyło zagrzebać — to pada martwe.
• ) Zamroził po drodze wszystkie błota i jeziora, aż i przyszedł nad morze.
173
T
brze
tkną.
N
A
Ic
grul ws/.j nia. A
kies; A
bohi pale sta j ii
M.t
lód
zatoki, zatoczki i przesmyki, wodę przy-twardy. Ale morza otwartego jeszcze nie
i/ień — Mróz odpoczywał.
noc znów zaczął swe straszliwe rządy. P/cm i fale morskie na lód zakamienia. A lód to L wysokość rena w głąb morza sięga. Wytęża Mróz Iły, bezlitosnym zimnem coraz więcej świata ogar-
jdł do czółna Ahtiego i czółno chwycił lodowatymi
mu jeszcze za mało! Chce jeszcze zamrozić samego ilewali. Już chwycił go za ręce i Ahti czuje, jak mu lieją. Już chwycił go za nogi i Ahti czuje, jak nogi fężkie niby kloce kamienne, /ał się Ahti, podniósł się w łodzi, chwycił Mróz za
Vmn cię, ty nikczemny synu północnego wiatru i zimy! >; oj obezwładniać mi rąk i nóg, nie śmiej sięgać do mojej
głów Vlróź pnie sosen i świerków, mroź zeschłe trzciny i twarde karm n\ A jeśli ci tego za mało, to zatkaj lodem gardło głębiny mors.i j, zakuj w nieruchomą skałę bystrą Wuoksę i szaloną Imatre Ale wara ci od człowieka!
I Ahti zaczyna głośno wyjawiać nie znaną nikomu tajemnicę Mroza:

Powered by MyScript