- To są problemy natury ekonomicznej, i mają kilka różnych przyczyn...

Linki


» Dzieci to nie książeczki do kolorowania. Nie da siÄ™ wypeÅ‚nić ich naszymi ulubionymi kolorami.
»
Mimo tych problemów oraz mimo braku zgodnoÅ›ci miÄ™dzy wÅ‚asno­Å›ciami czÄ…stek przewidywanych w teoriach supergrawitacji a wÅ‚asnoÅ›ciami czÄ…stek...
»
 Z tego wszystkiego wyÅ‚ania siÄ™ inny interesujÄ…cy problem: w jaki sposób wyzwania - takie jak rozlew krwi, rewolucja czy inny wstrzÄ…s - pomagajÄ… nam...
»
W zaproponowanych w Planie dziaÅ‚ania na koÅ„cu rozdziaÅ‚u ćwicze­niach przedstawiÄ™ ci kilka praktycznych, ciekawych sposobów utrwale­nia nowych technik...
»
Deklaracja niepodleg³oœci by³a pocz¹tkiem nowej fazy konfliktu, który przesta³ byæ wy³¹cznie problemem w stosunkach Rodezji z Wielk¹ Brytani¹, ale zosta³ przeniesiony...
»
W ostatnich latach pojawi³o siê kilka inicjatyw odbudowy obiektu, b¹dŸ z przywróceniem pierwotnych funkcji, b¹dŸ jako schroniska turystycznego...
»
Tamto pytanie zaprowadziło ich do trudnych problemów etyki, ale to wszystko wydarzyło się tak dawno, że trudno było przypomnieć sobie dokładnie, co wtedy...
»
cielu, wielu rzeczy wybaczać bliźnim, skoro chcemy być godni odpuszczenia grzechów? Markiz był przez kilka sekund zażenowany, obawiając się jakiejś...
»
sie Piotr wraca do kraju, odwiedza stryja Michała, rozkopuje mogiłę ojca, uczestniczy w bójce w restauracji, a następnie kilka tygodni przebywa w szpitalu,...
»
Rozpatruj¹c to zagadnienie trzeba wróciæ do podstawowego dla socjologii sztuki problemu zró¿nicowania odbioru przekazów estetycznych w zale¿noœci od spo³ecznego...
»
W moich rozmowach ze StanisÅ‚awom Beresiem znajduje siÄ™ kilka miejsc wykropkowanych — wtedy już pozwalano znaczyć w taki sposób ingerencje cenzury...

Dzieci to nie książeczki do kolorowania. Nie da się wypełnić ich naszymi ulubionymi kolorami.

Kłopoty zaczęły się pięć lat temu, kiedy twój dziadek, na mocy ustawy wydanej przez Parlament, ogrodził i przywłaszczył sobie grunty gromadzkie. Po odgrodzeniu terenów wyżynnych, na których zaczęto wypasać owce z majątku Aberdare, wielu wieśniaków musiało przenieść się do wsi, bo nie mogli już utrzymać swoich rodzin z uprawy ziemi. Trudno tu o pracę, wszyscy szukają jej głównie w kopalni. Wykorzystując taki napływ taniej siły roboczej, dyrektor kopalni obniżył stawki. Nie widzi także powodu, by kupić lepszy sprzęt czy zapewnić pracownikom choćby minimum bezpieczeństwa.
Zanim zdążyła rozwinąć temat, hrabia przerwał jej, podnosząc rękę do góry.
- Ilu ludzi zginęło w kopalni?
- W ciągu ostatnich czterech lat szesnastu mężczyzn i czterech chłopców straciło życie w rozmaitych wypadkach.
- To prawdziwe nieszczęście, lecz czy jest w tym coś niezwykłego? Wydobywanie węgla zawsze wiązało się z ryzykiem. Górnicy są nawet dumni z tego, że wykonują pracę, która wymaga tyle siły i odwagi.
- Tak, są dumni - przyznała - ale nie szaleni. - Fedrowanie w kopalni w Penreith jest wyjątkowo niebezpieczne; każdy, kto tam pracuje, mówi, że to prawdziwy cud, iż jeszcze nie doszło do jakiejś poważniejszej katastrofy. Wcześniej czy później szczęście przestanie im dopisywać i wtedy dziesiątki, może nawet setki ludzi zginą. - Choć starała się zachować chłodny obiektywizm, głos jej się załamał.
Zanim zdołała się opanować, powiedział cicho:
- Domyślam się, że w tej kopalni zginęli twoi przyjaciele?
- Nie tylko przyjaciele. - Patrząc na niego miała ściągniętą twarz. - Mój ojciec tam umarł.
Zaskoczony Nicholas spytał:
- Cóż, u diabła, wielebny Morgan robił w kopalni?
- To, co zawsze - wykonywał swoją pracę. Nastąpił tam zawał. Dwóch ludzi zginęło na miejscu, a trzeci, członek naszego ugrupowania, został uwięziony przez obsuwające się kamienie. Miał zmiażdżone nogi, lecz nie stracił przytomności. Poprosił, by wezwano mojego ojca. Podczas gdy inni mężczyźni próbowali uwolnić tego górnika, mój ojciec trzymał go za rękę i modlił się razem z nim. - Odetchnęła głęboko. - Nastąpił drugi zawał. Mój ojciec, uwięziony górnik i jeden z ratowników zostali zabici.
- Tego można było się spodziewać po twoim ojcu - cichym głosem rzekł Nicholas. - Czy świadomość, że jego śmierć była taka jak całe życie - pełna poświęcenia i odwagi, przynosi ci jakaś ulgę?
- Bardzo małą - powiedziała ponuro. Po chwili niezręcznej ciszy, spytał:
- Dlaczego przyszłaś do mnie? Mimo że jestem właścicielem ziemi, na której znajduje się kopalnia, ten teren został wydzierżawiony spółce węglowej. Tylko właściciel i dyrektor kopalni mogą coś zmienić.
Clare zacisnęła usta.
- Dyrektor, George Madoc, jest okropny. Od kiedy dostaje procent od zysków, oszczędza każdego centa, nie licząc się z ludzkim życiem.
- Czy hrabia Michael Kenyon nadal jest właścicielem kopalni? Wydaje mi się, że byłby gotów spełnić słuszne żądania.
- Próbowano z nim pertraktować, lecz hrabia nie odpowiada na nasze listy i petycje. Trudno liczyć na bezpośrednią rozmowę, bo od czterech lat nie pokazuje się w tych stronach.
- Czterech lat - z zagadkową miną powtórzył Nicholas. - Ciekawe. Ale dlaczego uważasz, że ja mogę coś zrobić, skoro Madoc i hrabia Michael nie chcą wprowadzić żadnych zmian?
- Porozmawiaj z hrabią Michaelem - poprosiła z przejęciem. - To twój przyjaciel. Jeśli go przekonasz, by polepszył warunki pracy w szybie, to już o nic nie będę cię prosiła.
- Michael był moim przyjacielem, lecz nie widziałem go od czterech lat. A właściwie jeszcze dłużej... - Głos mu zadrżał; z roztargnieniem kruszył kawałek tosta. - Nie mam pojęcia, gdzie teraz przebywa, nie wiem także, czy uda mi się na niego wpłynąć. Możliwe, że jest całkowicie zadowolony z obecnego stanu rzeczy.
- Myślałam o tym. - Wiedząc, że za chwilę ma powiedzieć hrabiemu, jak daleko musi się posunąć, by wypełnić swoje zobowiązania, Clare wytarła spocone dłonie w spódnicę. - Jeśli w kopalni nie da się nic zmienić, trzeba będzie dać ludziom inną pracę. To chyba możesz zrobić z łatwością.

Powered by MyScript