Na metę wpływamy na wg zasady „kto pierwszy ten lepszy”. edycjach regat doskonale dawano so- drugiej pozycji, bijemy „Gwarka” rów- Niestety okazało się, że niektóre Opa- bie radę (w większości przypadków). nież w przeliczeniu (ma nieznacznie le są po prostu wolniejsze od innych Na 100 milowych etapach uzyskiwano lepszy przelicznik). (choćby ze względu na posiadane ża- dokładność nawigacji rzędu kilku mil, Napięcie opada, na pokładzie śmie- gle), i taka formuła organizacji nie da- przy czym największy błąd był spo- chy, komentarze i krzątanina przy kla- je im żadnych szans. W drugiej edycji wodowany niedokładnością pomiaru rowaniu żagli. Ponieważ mamy niezły regat wprowadzony został przelicznik prędkości. czas, załogi są wymęczone i odebrali- oparty na formule wyrównawczej PZŻ Zwrot przy Helu wymagał wzięcia śmy ostrzeżenie przed silnym wiatrem 2005 (a później PZŻ 2007). Przelicz- jednego dokładnego namiaru na latar- decydujemy się na postój we Włady- nik uwzględnia masę i długość jachtu, nię Hel. Niestety stale wzmagający się sławowie. Niestety poranne progno- a także powierzchnię niesionych żagli. wiatr i rosnąca fala nie ułatwiały zada- zy nie są dobre, a różne źródła po- Czas uzyskany przez jachty na po- nia. Jak to zwykle bywa, w pogarszają- dają dramatycznie różne prognozy szczególnych etapach mnożony jest cych się warunkach zaczęły zawodzić siły wiatru. Jak zwykle w takich sytua- przez współczynnik korygujący jachtu. rzeczy, których nikt by nie podejrze- cjach pojawiają się (na ogół wśród za- Uzyskany czas skorygowany wyzna- wał, że mogą zawieść. Kompas namia- łóg, niestety w tym przypadku miało cza kolejność na mecie danego etapu. rowy na „Wodniku II” okazał się bez- to miejsce wśród kapitanów) „jastrzę- W zeszłorocznej edycji wprowadzili- użyteczny. Na przechyłach wypadał bie” optujące za wyjściem. Argumen- PRAKTYKA 40 winny znaleźć się jeszcze w nocy. W myśl starego przysłowia „jak się ściemni to się rozjaśni” powinno to znacznie ułatwić nawigację na końco- wym etapie trasy. Podczas startu po raz kolejny daje się we znaki pech „Wodnika II” – pęka stalowy fał grota. Wracamy do Wład- kowa. Naprawa trwa 6 godzin, z cze- go najwięcej zajmuje przepuszczenie pilota przez maszt. Szplajs na stalów- ce to już formalność i czysta przyjem- ność – stara dobra szkoła procentuje. Niestety, takiego opóźnienia w żaden sposób nie da się nadrobić. Co gorsza nie mamy również szans na zobacze- nie jakichkolwiek świateł Olandii, bo na podejściach do Kalmarsundu bę- Najazd słowiańskich drakkarów na port Wikingów dziemy w dzień. ty są zazwyczaj te same – „jesteśmy tu Bornholmu z nieświecącą (!) wschod- Kurs wyznaczam bezpiecznie na żeby pływać”, „nasz jacht ma większe nią boją kardynalną umieszczoną 1,5 środek cieśniny. Pomyłka w którą- szanse przy silnych wiatrach” itp. Mm od Nekso. kolwiek ze stron powinna wyprowa- Oczywiście o wyjściu nie było mo- Spektakularnym wydarzeniem dzić nas na jedno lub drugie wybrze-wy, ani stan jachtów, ani załóg, ani w edycji 2006 był udział jachtów w ak- że. Mylimy się o kilka mil na zachód, odebrane prognozy nie dawały cie- cji poszukiwawczej wszczętej na skutek niestety pozycję udaje się ustalić do- nia szansy na podjęcie takiej decyzji. zaobserwowania w okolicy Rozewia piero po zobaczeniu wiatraków na za- Kwestia bezpieczeństwa zawsze by- kilku czerwonych rakiet. Wielogodzin- chodnim wybrzeżu cieśniny. Do Gron- ła ważnym aspektem organizacji re- ne przeczesywanie morza przez statek hogen mamy stamtąd kilkanaście mil, gat, a zakaz używania urządzeń elek- SAR „Bryza” przy udziale jachtów niestety już pod wiatr. tronicznych, co raz to wzbudza sporo startujących w regatach oraz żaglowca Pozostałe jachty przypłynęły jesz- kontrowersji. Decydując się na organi- „Zawisza Czarny” nie przyniosło żad- cze w nocy, różnice między nimi nie zację tej imprezy oparliśmy się na na- nych rezultatów. były duże i wynosiły około godziny. stępujących zasadach: Etap wygrał „Gwarek”, drugi był „Ni- Pecha ciąg dalszy… Udział jest dobrowolny, a klasycz-
|