11 września 1937 r. w Liverpoolu Kuda Bux chodził, mając na głowie obligatoryjny już opatrunek, po wąskim gzymsie otaczającym dach budynku na wysokości prawie 70 m. Wyliczenie jego wszystkich zdumiewających występów wypełniłoby resztę tej książki. Powstrzymamy się od tego, skoro już teraz jest pewne, że tajemnicza zdolność widzenia za pomocą innych niż oczy narządów (na razie przypuszcza się, że chodzi o skórę) jest u Kudy Buxa dowiedziona. Nawet profesjonalni artyści z varietes nie mogli jej naśladować. Jest to tym bardziej zdumiewające, że iluzjonistom wciąż od nowa udaje się imitować zdolności paranormalne. Tym samym przeszliśmy od szczegółu do ogółu. Fenomen widzenia skórą Badania fenomenu widzenia skórą mają długą tradycję i są dziś kontynuowane z równą intensywnością. Nie mogły jednak i nie mogą dać zadowalającego wytłumaczenia w rozumieniu klasycznej nauki. Mgliste relacje znajdujemy już w dawnych czasach. Na przykład istnieje notatka z siedemnastego wieku, w której irlandzki uczony Robert Boyle wspomina człowieka, którego zmysł dotyku przejął zdolność widzenia. W osiemnastym wieku europejscy badacze wysp Samoa natrafili na niewidomych tubylców, którzy mogli widzieć skórą. Pierwszy udokumentowany przypadek miał miejsce w 1872 r. w Grazu w ówczesnej monarchii austro-węgierskiej. Alois Burgel, syn miedziorytnika, oślepł w wieku 9 lat od ognia w palenisku warsztatu ojca. Chodziło przy tym najwyraźniej o "histeryczną ślepotę", gdyż 11 lat później Alois nagle odzyskał wzrok. Takie przypadki same w sobie nie stanowią czegoś nadzwyczajnego. Ten jednak zawierał nadzwyczajną komponentę. W okresie swej psychosomatycznej utraty wzroku młody człowiek rozwinął w sobie zdolność widzenia "drogą okrężną". Badający go lekarz, dr Grohweiler, stwierdził przypadkiem ku swemu zaskoczeniu, że pacjent mógł widzieć mimo zawiązanych oczu. Dr Grohweiler poinformował o tym osobliwym przypadku w wiedeńskim dzienniku medycznym, jednak naukowa społeczność nie wykazała zbytniego zainteresowania. Wtedy lekarz przedstawił swojego pacjenta konsorcjum kolegów medyków w Grazu. Wynikiem była bezradność. Rok później Alois Burgel umarł na suchoty, co w owych czasach także u młodych ludzi nie było rzadkie. Także inny lekarz, podobnie jak dr Grohweiler, zajmował się zagadkowym "widzeniem bez pomocy oczu". Poważany medyk włoski, dr Cesare Lombroso, autor podstawowego dzieła o patologii przestępstwa Człowiek-zbrodniarz, stwierdził, jak jego poprzednik w pewnym przypadku histerycznej ślepoty, że młoda pacjentka mogła widzieć mimo zawiązanych oczu. Przeprowadziwszy serię testów, dr Lombroso sądził, że odkrył, jaki narząd dziewczyny jej to umożliwiał: nos. O nadzwyczajnej odwadze Włocha świadczy fakt, że ośmielił się przedstawić ten przypadek w jednej ze swoich książek. Do najbardziej znanych pionierów omawianych badań zalicza się francuski profesor uniwersytecki Louis Farigoule, pisujący i znany pod pseudonimem Jules Romains. Według jego teorii skóra ludzka zawiera określone "komórki wzrokowe", specyficzne zakończenia nerwów, które większość ludzi może uaktywnić w szczególnych okolicznościach. Nie jest to przypuszczenie niedorzeczne, skoro przecież na przykład oko kałamarnicy powstało w toku ewolucji drogą wzrostu wrażliwości na światło określonej partii skóry. Sprzeciwia się temu co prawda fakt, że oko człowieka jest odnogą mózgu, a tym samym przeszło inną drogę rozwoju. Farigoule zdołał w każdym razie w Wigilię 1922 r. przeprowadzić godny uwagi pokaz. Trzem osobom uniemożliwiono normalne widzenie w znany nam już sposób. Mimo to mogły one rozpoznawać liczby, kolory, formy i inne obiekty, przykładając je do czoła albo przesuwając po nich palcami. W 1921 r. Farigoule opublikował jako Jules Romains znane dzieło La vision extra-retienne et Le sens paroptique (Widzenie pozasiatkówkowe i zmysł paraoptyczny). Wymienia on w nim osoby, które widziały czubkami swoich palców, policzkami, a nawet brzuchem. W latach trzydziestych dr Manuel Chaves z Sao Paulo w Brazylii zwrócił na siebie uwagę pewnym studium. Przebadał on przeszło 400 niewidomych pacjentów i stwierdził przy tej okazji, że ponad tuzin z nich mogło "widzieć skórą". Wykluczona była symulowana ślepota, gdyż źrenice tych osób nie zmieniały się pod wpływem światła, czego nikt nie zdołałby udawać. Chaves i Romains, jak również inni naukowcy byli i są przekonani, że w takich przypadkach dochodzą do głosu nie zdolności mentalne, jak jasnowidzenie lub telepatia, ale nie zbadane dotąd czynniki cielesne. 3 maja 1936 r. ukazał się obszerny ilustrowany artykuł w "Los Angeles Times". Jego bohaterem był dwunastoletni Pat Marquis, który przed 150 lekarzami zademonstrował swoją umiejętność widzenia skórą. Oczy zawiązali mu osobiście słynni okuliści dr A. G. Hove, dr Henry S. Nesburn i dr Lloyd Burrows. Nie przeszkodziło to Patowi całkiem normalnie widzieć, czytać i opisywać swoje otoczenie. W końcu lekarze musieli dać za wygraną. Skonstatowali jednogłośnie, że chłopiec ma "nadnormalne" zdolności zmysłowe. W swojej wydanej w 1957 r. książce Face to Face (Twarzą w twarz) Hindus Ved Mehta ujawnił, w jaki sposób mógł bez problemów orientować się w terenie i jeździć na rowerze nawet po przepełnionych ulicach indyjskich miast, mimo że wskutek zapalenia opon mózgowych w wieku trzech lat stracił wzrok. Zgodnie z jego wyjaśnieniami oczy zastępowała mu skóra.
|