zajmowało niż zwykłą maszynką i po każdym goleniu miałem twarz pozacinaną, żenie mogłem się potem w pracy opędzić od natrętnych pytań, co się stało...

Linki


» Dzieci to nie ksiÄ…ĹĽeczki do kolorowania. Nie da siÄ™ wypeĹ‚nić ich naszymi ulubionymi kolorami.
»
Otóż — wracajÄ…c do jÄ™zyka — ma siÄ™ on do sfery znaczeĹ„ tak, jak siÄ™ ma koĹ›ciec do sfery ĹĽyciowych procesĂłw, najpierw powstawaĹ‚y znaczenia, a potem...
»
W przyjaźni żyją z sobą i tacy dwaj, chociaż już nie tak jak tamci, zarówno wtedy, kiedy ich miłość łączy, jak i potem, kiedy ich miłość przeminie...
»
— Czy to ojciec? — pytam potem...
»
Zatrudnienie w specjalnych warunkach pracy, zwane zatrudnieniem chronionym, polega na zatrudnieniu osoby niepełnosprawnej w warunkach dostosowanych do jej...
»
Gdy to uczyniĹ‚, dwadzieĹ›cia potworĂłw krzyknęło jed­nym gĹ‚osem, umarĹ‚o, rozpadĹ‚o siÄ™, a potem narodziĹ‚o po­nownie, juĹĽ pod/nad i nad/pod...
»
Oczyszczenie zewnętrznej powierzchni dzwonu zajęło mu prawie cały dzień, a potem nadeszła pora, żeby używając tych samych narzędzi zabrać się do wnętrza...
»
Otworzyło się drugie okno, potem następne i następne...
»
Potem rzucił się w drugą stronę, z gardła wydobył mu się jęk i jakaś ciecz; konwulsje; żółta i lepka ciecz...
»
Jedynym roszczeniem przysługującym pracownikowi pozbawionemu pracy wskutek odwołania ze stanowiska może być roszczenie o odszkodowanie, jeżeli odwołanie...
»
CaĹ‚y paryski wielki Ĺ›wiat, a takĹĽe półświatek, naj­pierw siÄ™ zdziwiĹ‚, potem nie uwierzyĹ‚, a wreszcie pogodziĹ‚ siÄ™ z tÄ… osobliwÄ… odmianÄ…...

Dzieci to nie książeczki do kolorowania. Nie da się wypełnić ich naszymi ulubionymi kolorami.


Próbowałem potem nauczyć Pawła, kiedy zaczął się golić. I prawdopodobnie, żeby
zrobić mi przyjemność, poddawał się początkowo bez sprzeciwu temu. Aż kiedyś
wybiegł z łazienki i z rozpaczą w głosie wyrzucił:
- Ja już nie mogę, tata! Popatrz, jak się pozacinałem. Tak się torturować i
dlaczego?
Zabawa na dobre już się rozkręciła, lecz nie udało mi się jeszcze ani razu
zatańczyć. Przepuszczałem wciąż te wszystkie walce, polki, kujawiaki, marsze i
czekałem od nowa na tango. Lecz gdy po dłużącym się w nieskończoność oczekiwaniu
zagrali znów tango, czy za późno ruszałem z miejsca, czy zbyt nieśmiało
podchodziłem do Anny, w każdym razie o ten krok, dwa ktoś mnie zawsze uprzedzał.
I jak niepyszny wracałem na swoje miejsce pod drabinkami gimnastycznymi,
oczekując na następne tango i podsycając w sobie od nowa nadzieję, że to
następne będzie na pewno już moje i Anny.
Przy ostatnim przyspieszyłem nawet kroku i już miałem zamiar schylić się w
ukłonie przed nią, gdy o ten ukłon właśnie zrobił to szybciej kolega z klasy i
Anna poszła w jego ramiona. Wściekły wmieszałem się nie wiadomo czemu w tłum
tańczących par i przedzierając się przez środek sali,
452
wróciłem pod drabinki. Nie mogłem zrozumieć, jak to się stało, że i tym razem
dałem się uprzedzić, i to koledze z klasy. Staliśmy cały czas razem, obok
siebie, przy drabinkach i razem też ruszyliśmy wraz z pierwszymi taktami Letniej
przygody, nie wiedząc, ma się rozumieć, że ruszamy do jednego celu. Choć on być
może wiedział, bo przyglądał mi się z jakimś chytrym uśmiechem przed tym
tangiem, a w pewnej chwili, pokazując głową na roztańczoną ciżbę, spytał:
- Nie lubisz tych zwariowanych?
- Nie.
- Ja też nie. Lubię, bracie, tylko tanga. W tangu możesz przytulić i coś poczuć.
A to kotłowanina.
I chociaż nieskory byłem do rozmowy, śledząc, gdzie w tej ciżbie znajduje się
Anna, znów mnie zagadnął:
- Ty, ten pierścień to twój?
- Mój.
- Pokaż. - I złapał moją rękę w swoje wielkie łapska.
- Ale jaja.
A kiedy odpływał już z Anną ku środkowi sali, bezczelnie się do mnie uśmiechnął
sponad jej ramienia, co mogło znaczyć, że uknuł już przedtem, gdyśmy pod tymi
drabinkami stali, może za ten sygnet właśnie, to zwycięstwo
nade mną.
- Co, znowu nie tańczysz? - czyjś znajomy głos użalił się nade mną, a inny
szyderczo dorzucił: - Bo pewnie nie umie.
- A inny próbował mnie zachęcić: - Będziesz tak czekał, to całą zabawę
przeczekasz. O, pozostawało tam kilka na ławkach. Bierz i tańcz. W polce tak nie
widać, umie się czy nie, aby w kółko. - A jeszcze czyjś inny radził mi
życzliwie:
- Trzeba było strzelić sobie jednego na śmiałość.
Wszystko to słyszałem trochę jak przez ścianę, zajęty myślami, jakby tu szybciej
dało się przebyć tę przestrzeń
453
dzielącą mnie od Anny, gdy znów zagrają tango. Najlepiej byłoby zawczasu
przesunąć się bliżej, póki sala roztańczona w tych walczykach, polkach,
kujawiakach, marszach nie zatrzyma się. Lecz przecież nie miałem pewności, czy
zaraz potem zagrają tango, czy znów polecą te walce, polki, kujawiaki, marsze.
Poza tym wokół sali, pod ścianami, a nawet pod sceną przy orkiestrze wszystkie
miejsca i na ławkach, i stojące już były zajęte, a od brzegu do brzegu kotłowała
się zabawa, bo walce, polki, kujawiaki, marsze potrzebują miejsca. Rozhulane
pary raz po raz wpadały na siedzących czy stojących, omal depcząc po nich.
Wydawało się, że rade by wyskoczyć z tych ścian i tańczyć w przestrzeni bez
granic.
Anna miała miejsce na ławce pod oknami, ale aż przy końcu sali, bliżej sceny. A
właściwie to wciąż goniła po tych walcach, polkach, kujawiakach, marszach, wciąż
ktoś ją porywał, że nieraz nie zdążyła nawet usiąść. Więc przesunąć się i stać
tam, przy pustym miejscu, w oczekiwaniu na to niepewne tango, że może zagrają,
byłoby jakoś głupio, zwłaszcza gdyby zamiast tanga zagrali znów walca, polkę,
kujawiaka, marsza.
Zdjąłem sygnet z ręki i schowałem go do kieszonki na piersiach marynarki, żeby

Powered by MyScript