Nie. To dość dziwne, lecz sam sobie je zawdzięczasz. Zdaje się, że czynisz postępy, oczywiście powoli, lecz zawsze postępy. Dzięki. Nie ma za co. Silk wyglądał na szczególnie wstrząśniętego, gdy wszedł do kabiny. Oczy małego człowieczka były jak u nawiedzonego, a delikatne ręce drżały wyraźnie. Opadł ciężko na ławę i ukrył twarz w dłoniach. - Czy masz jeszcze trochę piwa? - spytał Beldina szorstkim głosem. - Roztrzęsiony od samego rana, Kheldarze? - spytał karzeł. - Nie - rzekł Garion. - Gnębi go coś zupełnie innego. Zeszłej nocy śniły mu się koszmary. Silk podniósł twarz. - Skąd wiesz? - zapytał. - Mnie również nękały. Przeżywałem powtórnie to, co uczyniłem Ashrakowi, i ponownie zabijałem Toraka. - Ja wpadłem w pułapkę w jaskini - powiedział Silk wzdrygając się. - Nie było tam światła, lecz czułem, że ściany zaciskają się dookoła mnie. Myślę, że następnym razem, gdy spotkam Relga, uderzę go w twarz, oczywiście delikatnie. Relg jest bądź co bądź przyjacielem. - Cieszę się, że nie tylko mnie się to przytrafiło - odezwał się Sadi. Wcześniej eunuch postawił na stole miskę mleka i teraz Zith wraz z jej potomstwem zebrały się dookoła pochlipując języczkami i mrucząc z zadowoleniem. Garion z lekkim zaskoczeniem zauważył, że nikt już nie zwraca uwagi na Zith i jej maleństwa, z czego wywnioskował, że ludzie mogą się do wszystkiego przyzwyczaić. Sadi długimi palcami podrapał się po ogolonej głowie. - Wydawało mi się, że jestem na ulicach Sthiss Tor i próbuję przeżyć żebrząc. To było ohydne. - Widziałam, jak Zandramas składała moje dziecko na ofiarnym ołtarzu - rzekła wstrząśnięta Ce’Nedra. - Słyszałam rozrywający serce płacz i widziałam morze krwi, całe morze krwi. - Przedziwna rzecz - odezwał, się Zakath. - Przewodniczyłem procesowi. Musiałem skazać wielu ludzi. Była tam jedna osoba, która bardzo wiele dla mnie znaczyła, lecz musiałem ją również skazać. - Ja też miałam podobne sny - przyznała się Velvet. - Spodziewam się, że wszyscy doświadczyliśmy tego samego - powiedział Garion. - To samo przydarzyło mi się w drodze do Cthol Mishrak. Torak nieprzerwanie nękał mnie w snach. - Spojrzał na Cyradis. - Czy Dziecko Ciemności zawsze tak postępuje? - spytał. - Te wydarzenia powtarzały się za każdym razem, kiedy miało dojść do podobnego spotkania. Czy to jedno z tych nieustannie powtarzających się wydarzeń? - Jesteś niezwykle spostrzegawczy, Belgarionie z Rivy - rzekła prorokini. - Zaiste od niepamiętnych czasów, od kiedy zaczęły się owe spotkania, jesteś pierwszym z Dzieci Światła czy Ciemności, jakowe doznało natchnienia odkrywając nieustanność powtarzania się zdarzeń aż ku wielkiemu zakończeniu podziału. - Nie jestem pewien, czy mogę sobie przypisać tę zasługę, Cyradis - przyznał. - Jak rozumiem, spotkania stają się coraz mniej od siebie oddalone w czasie. Jestem prawdopodobnie pierwszym w historii Dzieckiem Światła, czy Ciemności, które uczestniczyło w dwóch spotkaniach, a mimo to odkrycie prawdy zajęło mi sporo czasu. A zatem te koszmary nocne również są częścią ustalonego wzoru? - W twym umyśle rodzą się bystre wnioski, Belgarionie. - Uśmiechnęła się łagodnie. - Niestety czasami mijają się z prawdą. Wedle mnie wstyd to wielki marnować takowe bystre spostrzeżenie. - Czy próbujesz sobie żartować, Święta Prorokini? - Czy próbowałabym to czynić, zacny Belgarionie? - odparła doskonale naśladując modulację głosu Silka. - Należy jej się reprymenda - zasugerował Beldin. - Przy tej górze mięśni, która stoi nad nią dając jej wszelką protekcję? - stwierdził powątpiewająco Garion szczerząc zęby do Totha. Zmrużył oczy. - Nie wolno ci udzielić nam pomocy, prawda, Cyradis? - spytał. Westchnęła i pokręciła przecząco głową. - Dobrze, Święta Prorokini - powiedział. - Myślę, że sami znajdziemy odpowiedź na to pytanie. - Spojrzał na Belgaratha. - W porządku - odezwał się. - Torak próbował zastraszyć mnie koszmarami, a teraz okazuje się, że Zandramas próbuje uczynić to samo, tyle że tym razem szpikuje zmorami nas wszystkich. Jeśli to nie kolejne z powtórzeń, to cóż to jest innego? - Zaczynam podejrzewać tego chłopaka o całkiem sprawnie działający umysł analityczny, Belgaracie - rzekł Beldin. - Naturalnie - odparł skromnie starzec. - Nie wysilaj się, żeby poklepać samego siebie po plecach - uciął kwaśno Beldin. Wstał i zaczął przechadzać się w tę i z powrotem, a jego czoło zmarszczyło się od intensywnego myślenia. - A więc - zaczął - po pierwsze: To nie jest jedno z tych nudnych powtórzeń, jakie prześladowały nas od samego początku, zgadza się? - Zgadza się - przyznał Belgarath. - Po drugie: Miało miejsce mniej więcej w tym samym okresie co ostatnie. - Spojrzał na Gariona. - Zgadza się? -spytał. - Zgadza się - powiedział Garion. - Tylko dwa razy. Dwa razy można uznać za zbieg okoliczności, lecz załóżmy, że tak nie jest. Wiemy, że Dziecko Światła zawsze występuje w towarzystwie przyjaciół, a Dziecko Ciemności pozostaje samotne. - Tak twierdzi Cyradis - zgodził się Belgarath. - Nie ma powodu, żeby nas okłamywać. A zatem, jeśli Dziecko Światła ma towarzyszy, a Dziecko Ciemności działa w pojedynkę, czyż nie stawiałoby to siły ciemności w gorszej pozycji? - Na to wygląda.
|