Do wieczora uprzątnęli półkolisty teren wokół kominka, odkrywając w trakcie pracy dwa łóżka, kilkanaście krzeseł i solidny stół...

Linki


» Dzieci to nie książeczki do kolorowania. Nie da siÄ™ wypeÅ‚nić ich naszymi ulubionymi kolorami.
»
Zatrudnienie w specjalnych warunkach pracy, zwane zatrudnieniem chronionym, polega na zatrudnieniu osoby niepe³nosprawnej w warunkach dostosowanych do jej...
»
Jedynym roszczeniem przys³uguj¹cym pracownikowi pozbawionemu pracy wskutek odwo³ania ze stanowiska mo¿e byæ roszczenie o odszkodowanie, je¿eli odwo³anie...
»
Otwartoœæ koncepcji pedagogiki spo³ecznej Heleny Radliñskiej, a zw³aszcza niejednoznacznoœæ pojêæ pracy spo³ecznej i s³u¿by spo³ecznej, spowodowa³a...
»
SZUBERT WAC£AW, urodzony 19 IX 1912 we W³oc³awku; prawnik, ekonomista, polityk spo³eczny, specjalista w dziedzinie prawa pracy i ubezpieczeñ spo³ecznych...
»
zajmowa³o ni¿ zwyk³¹ maszynk¹ i po ka¿dym goleniu mia³em twarz pozacinan¹, ¿enie mog³em siê potem w pracy opêdziæ od natrêtnych pytañ, co siê sta³o...
»
W jakich okolicznoœciach dosz³o do powstania nowych obozów pracy? Stanowi³y one etap poœredni woprocesie zag³ady ludnoœci ¿ydowskiej...
»
gorliwość w pracy: wyciągał na światło dzienne drobne niedokładności, przedstawił jakieś projekty ulepszeń, pomysły nowych wzorów na materiały...
»
niezale¿nie od rodzaju pracy i stanowisk, to ju¿ jest bardzo znacz¹ce Robiwra¿enie, ¿e wyrazy te, jak powietrze, s³oñce, woda, chleb, kryj¹najistotniejsz¹...
»
Kieniewicz Stefan - Historia Polski 1795-1918(z txt), R9 PoczÄ…tki pracy organicznejspirytusu na g³owê ludnoœci...
»
Wielka ich ró¿norodnoæ, wszechstronnoœæ oddzia³ywania oraz ³atwoœæ organizowania wysuwa je-na pierwsze miejsce w pracy z ma³ymi dzieæmi...

Dzieci to nie książeczki do kolorowania. Nie da się wypełnić ich naszymi ulubionymi kolorami.


- Nie przypuszczam, abyÅ› miaÅ‚ tu gdzieÅ› coÅ› do jedze­nia? - spytaÅ‚ żaÅ‚oÅ›nie Podarek. Jego żoÅ‚Ä…dek zawiadomiÅ‚ go, że zdecydowanie nadeszÅ‚a pora kolacji.
Belgarath uniósł wzrok znad pergaminu, który właśnie wyłowił spod jednego z łóżek.
- Co takiego? A tak, prawie zapomniałem. Złożymy wizytę bliźniakom. Na pewno coś się tam u nich pichci.
- Czy wiedzą o tym, że przyjdziemy?
- To nieistotne, Podarku. Musisz się nauczyć, że do tego właśnie służą przyjaciele - aby ich wykorzystywać. Jeśli chcesz bez wysiłku przejść przez życie, to zapamiętaj naczelną zasadę: gdy wszystko inne zawiedzie, zwróć się do przyjaciół i rodziny.
Bliźniaczy czarodzieje, Beltira i Belkira, byli zachwyceni ich widokiem, tym zaś, co pichcili, okazał się doskonały gulasz, co najmniej tak smaczny, jak produkty kuchni Polgary. Kiedy Podarek wyraził taką opinię, Belgarath spojrzał na niego z rozbawieniem.
- Jak myślisz, kto ją nauczył gotować? - spytał. Dopiero po kilkunastu dniach, kiedy sprzątanie wieży Belgaratha doszło do etapu, w którym posadzka po raz pierwszy od ładnych paru wieków weszła w bliższy kontakt z wodą, odwiedził ich Beldin.
- Co robicie? - zapytał ostro brudny, niekształtny garbus.
Beldin był bardzo niski, odziany w postrzępione szmaty i pokrzywiony niczym dębowy pieniek. Miał splątane włosy i zmierzwioną brodę, całą jego postać zaś pokrywały przyczepione tu i ówdzie śmiecie, gałązki i źdźbła trawy.
- To tylko niewielkie sprzątanie - wyjaśnił Belgarath. Wyglądał na lekko zmieszanego.
- Po co? I tak się z powrotem zabrudzi. - Przybysz spojrzał na kilka bardzo starych kości, leżących przy półkolistej ścianie. - To, co naprawdę powinieneś zrobić, to poszukać na podłodze surowców na bulion.
- Czy przyszedłeś z wizytą, czy po to, by mi dogadywać?
- ZobaczyÅ‚em, że z komina leci dym. ChciaÅ‚em spraw­dzić, czy ktoÅ› tu jest, czy też wszystkie te Å›mieci samoistnie zajęły siÄ™ ogniem.
Podarek wiedziaÅ‚, że Belgarath i Beldin naprawdÄ™ siÄ™ lubiÄ…, a sÅ‚owne potyczki stanowiÄ… ich ulubiony rodzaj rozrywki. PrzysÅ‚uchujÄ…c siÄ™ rozmowie nie przerywaÅ‚ sprzÄ…­tania.
- Chcesz trochę ale? - spytał Belgarath.
- Nie, jeśli ty je warzyłeś - odparł bezceremonialnie gość. - Można by sądzić, że ktoś, kto wypił tak wiele, jak ty, powinien nauczyć się wreszcie, jak warzyć porządne piwo.
- Ostatnia porcja nie była taka zła - zaprotestował Belgarath.
- Pijałem już zgniłą wodę, która smakowała lepiej.
- Nie obawiaj siÄ™. PożyczyÅ‚em tÄ™ beczuÅ‚kÄ™ od bliź­niaków.
- Czy wiedzieli, że ją pożyczasz?
- Co za różnica? I tak zawsze wszystkim się dzielimy.
Jedna z krzaczastych brwi Beldina powędrowała do góry.
- Oni dzielą się jedzeniem i napojem, a ty pragnieniem i apetytem. Rzeczywiście, coś w tym chyba jest.
- Oczywiście, że tak. - Belgarath odwrócił się z pełnym bólu spojrzeniem. - Podarku, czy naprawdę musisz to robić?
Chłopiec uniósł wzrok znad kamiennych płyt, które z zapałem szorował.
- Przeszkadza ci to?
- Jasne, że tak. Czy nie wiesz, że upieranie się przy pracy, kiedy ja odpoczywani, jest okropnie niegrzeczne?
- Postaram się to zapamiętać. Jak sadzisz, ile czasu zabierze ci odpoczynek?
- Po prostu odłóż szczotkę, Podarku. Ten kawałek podłogi był brudny przez kilkanaście stuleci. Dzień czy dwa nie sprawi mu większej różnicy.
- Bardzo przypomina Belgariona, prawda? - Beldin rozwalił się wygodnie na jednym z krzeseł obok kominka.
- Prawdopodobnie ma to coÅ› wspólnego z wpÅ‚ywem, jaki wywiera na nich Polgara - zgodziÅ‚ siÄ™ Belgarath, nalewajÄ…c z beczuÅ‚ki dwa kufle ale. - Ta kobieta pozo­stawia swoje piÄ™tno na każdym chÅ‚opcu, jakiego spotyka. Staram siÄ™ jednak jak mogÄ™, by zÅ‚agodzić wpÅ‚yw za­szczepionych przez niÄ… przesÄ…dów. - SpojrzaÅ‚ ponuro na Podarka. - Ten tutaj jest chyba bystrzejszy niż Garion, ale brak mu jego zamiÅ‚owania do przygód - i jest stanowczo za grzeczny.
- Bez wątpienia uda ci się to zmienić.
Belgarath usadowił się na drugim krześle i podsunął nogi bliżej ognia.
- Co porabiałeś? - spytał garbusa. - Nie widziałem cię od ślubu Gariona.

Powered by MyScript