Amerykanie zawsze widzieli siebie jako naród ludzi wszechmożnych, posiadających niebiańskie przyzwolenie na zabieranie dla siebie wszystkiego, czego chcą, nie bacząc na prawo, zasady etyki czy wreszcie reguły współżycia społecznego. Ostatniej nocy tę wizję wcielili w życie i niech Bóg ma nas w swojej opiece, jeśli to ma potrwać dłużej”. O godzinie pierwszej po południu prezydent na krótko jeszcze raz pokazał się w telewizji i zaapelował o “spokój, rozwagę, konstruktywne myślenie i modlitwy”. Niespodziewanie ogłosił czterdziestoośmiogodzinną amnestię dla grabieżców “w silnym przekonaniu, że większość z was żałuje swojego uczynku”. Ogłosił również, że całą skradzioną żywność należy oddawać w specjalnie do tego celu tworzonych punktach w całych Stanach. Do godziny jedenastej wieczorem czasu centralnego na stadion Busch w St Louis w stanie Missouri, który ogłoszono “centrum amnestii”, zgłosiło się tylko pięciu obywateli. Zwrócili oni dwie skrzynie peklowanej wołowiny, skórzany fotel na biegunach, pęknięty telewizor przenośny, sześćdziesiąt puszek solonych orzeszków i skrzynkę nadpleśniałej soi. Do siódmej wieczorem czasu Pacyfiku w Hollywood Bowl znalazło się dwieście pięćdziesiąt paczek mrożonych frytek, kilka worków pokruszonych ciasteczek i ciężarówka załadowana gumowymi wężami do podlewania ogrodów. Prezydent przyznał później, że popełnił omyłkę, przypuszczając, iż ludzie będą zwracać to, co zagrabili. Większość z nich sądziła, że policjanci przyjmą takie postawy jak przeciętni ludzie z ulicy. Większość była przekonana, że po stratach poniesionych w ciągu nocy supermarkety szybko ponownie zapełnią swoje półki. Poza tym sposób sprzedaży stosowany w supermarketach, gdzie wszystkie towary należało odbierać z półek samodzielnie, sprawił, że Amerykanie przez lata nabrali przekonania, iż wszystko, co się tam znajduje, należy do nich. W specjalnym raporcie filmowym NBC, nadanym późnym popołudniem, przedstawiono mały wiejski sklepik w Forty Four w stanie Arkansas. Grabieżcy splądrowali go nad ranem i ścięli głowę właścicielowi. Uczynili to tą samą siekierą, którą próbował ich wszystkich odpędzić od swojego sklepu. Całe wnętrze zbryzgane było krwią, nawet żyrandole zwisające z sufitu. W zaimprowizowanym wywiadzie doradca prezydenta do spraw bezpieczeństwa narodowego stwierdził, że Stany Zjednoczone nie mają już prawa potępiać barbarzyńskich praktyk popełnianych w innych krajach, ponieważ w kraju dokonano czynów, które trudno uznać już za barbarzyńskie; neandertalskie - byłoby właściwszym słowem. Dziwne, ale w miarę jak słońce chyliło się ku zachodowi i naród szykował się do następnej nocy, pierwszy szok i panika minęły. Prawie natychmiast zastępowało je znudzenie i irytacja z powodu bezustannego przypominania przez mass media o minionej nocy. Ludzie zaczęli telefonować do głównych sieci telewizyjnych, narzekając, że przedłużające się wiadomości i dzienniki burzą ramówki i że programy nie zgadzają się z tym, co wcześniej ogłaszano w prasie. Wielu telewidzów czekało na zapowiedzianą przez NBC na poniedziałkowy wieczór powtórkę Żądła. O ósmej wieczorem większość stacji powróciła więc do stałych ramówek. Wyjątek stanowiła PBS, która uparcie przeprowadzała wywiady, konstruowała analizy na temat grabieży niedzielnej nocy. Był już jednak najwyższy czas, żeby umysły Amerykanów zająć czymś świeższym. Tym bardziej, że do ósmej każdy komentator polityczny zdążył już wtrącić swoje trzy grosze na temat ostatnich zajść. Powrócono więc do codziennej sieczki.
|