– Raczej trzeba tu kogoś przysłać, żeby to udokumentował – po­wiedziałem...

Linki


» Dzieci to nie książeczki do kolorowania. Nie da się wypełnić ich naszymi ulubionymi kolorami.
»
Mimo tych problemów oraz mimo braku zgodności między własno­ściami cząstek przewidywanych w teoriach supergrawitacji a własnościami cząstek...
»
zanosi³o siê na to, ¿e wp³yw jego stanie siê powszech­nym; ale Bóg wypuœci³ ze swego oœrodka b³yskawicê mocy, b³yskawicê gniewu potê¿niejsz¹ od...
»
Wyjątek z tajnych instrukcji Wysokiej Wenty17„Papież, jaki by nie był, nie zbliży się nigdy do tajnych stowa­rzyszeń; to tajne stowarzyszenia powinny...
»
W ciągu kilku następnych sesji Cletus pracował wraz z całą grupą nad tym, by wszyscy potrafili osiągnąć uczucie unosze­nia się, nie zapadając przy tym w sen...
»
Durnik spojrzał na postrzępione kontury kilu o powierz­chni dwóch stóp kwadratowych, które tarły ściany, gdy rufa okrętu kołysała się leniwie na...
»
Jeszcze raz powracam do zanalizowania tej paskalowskiej konkluzji: Prawdziwa wiara znajdzie się dokładnie w poło­wie drogi między przesądem a libertynizmem...
»
Doktor William Abrahams z Instytutu Badań Motywacji Ludzkich w Seattle wyraził w telewizji przekonanie, że Ame­rykanie osiągnęli “nieodwołalnie ten stan,...
»
Jednak zanim jeszcze komisja kontrolna (kierowa­na przez Paula Volckera) zdołała się zebrać, „przedsiębiorstwo holokaust" zaczęło nalegać na zawarcie...
»
Mackiewicz Stanisław (Cat), Myśl w obcęgach7 czerwca 1954 roku zostaje powołany na premiera polskie­go rządu emigracyjnego (pozostaje nim, a także...
»
- Jeśli to są Drogi, Rand - wolno powiedział Loial - to czy każdy błędnie postawiony krok również tutaj mo­że nas zabić? Czy są tu rzeczy, jak dotąd...

Dzieci to nie książeczki do kolorowania. Nie da się wypełnić ich naszymi ulubionymi kolorami.

– Władze tureckie nie darzą szczególnym szacunkiem za­bytków chrześcijańskiej przeszłości tego kraju. W Kapadocji niszczeje około tysiąca opuszczonych klasztorów wykutych w tufie wulkanicznym. Te freski wyglądają na dość późne. Sądzę, że pochodzą z XVI, no może z XVII wieku. Tamte są o tysiąc lat wcześniejsze. Jeśli nie mogą znaleźć pieniędzy na ich odnowienie, tym bardziej nie przejmą się losem tych.
Zajrzeliśmy jeszcze do kuchni. Była pusta, zapasy żywności zabrano ze sobą, tylko w kącie leżała wielka kość. W korytarzu koło schodów Zosia pisnęła radośnie i pochyliła się. Podniosła coś z podłogi.
– Co masz? – zaciekawił się jej brat.
– Broszkę. Nie to nie broszka. To chyba jakieś wotum.
Trzymała w dłoni sporą muszlę sercówki wykonaną z poczerniałego metalu. Wyciągnąłem ją delikatnie z jej dłoni i potarłem o spodnie. Czarna śniedź ustąpiła natychmiast.
– Srebro – powiedziałem.
– To wotum za szczęśliwe przepłyniecie morza – stwierdziła. – Albo za udane połowy. O, tu są trzy dziurki. Dlaczego trzy?
– Żeby można było naszyć na kapelusz – wyjaśniłem.
– Wotum na kapeluszu? Uśmiechnąłem się z politowaniem.
– To nie jest wotum. To plakietka pielgrzyma. Siadłem na stołku i staranie powycierałem muszlę. Zalśniła jak świe­żo wypolerowana.
– Ile może mieć lat? – zapytał Jacek.
– Sądzę, że sześćset, może mniej. Trzeba by ją pokazać archeolo­gom.
– Powiedziałeś, wujku, że to plakietka pielgrzyma. Co to oznacza? I dlaczego jest takiego kształtu? Uśmiechnąłem się.
– Coquillards. Od francuskiego coquille, czyli muszla. Tak nazywa­no pielgrzymów wędrujących do grobu świętego Jakuba w Composteli.
– Tego świętego Jakuba, pod którego wezwaniem był ten koś­ciół? – zapytał Jacek.
– Nie, to tylko przypadkowa zbieżność imion. Chodzi o Jakuba Star­szego. Według legendy przybył do Hiszpanii i dokonał jej ewangelizacji. Około 800 roku w Composteli znaleziono relikwie, które przypisano świę­temu Jakubowi. Wykopaliska potwierdzają, że w regionie tym istniała bardzo stara gmina chrześcijańska, ale brak jednoznacznych dowodów, że to jego szczątki otaczane są tam po dziś dzień kultem. W 900 roku Compostela była już siedzibą biskupstwa, a ciało świętego stało się ce­lem pielgrzymek. W 997 roku Compostelę przejściowo zajęli muzułma­nie. Po ich wyparciu wzniesiono nową bazylikę. Do sanktuarium przyby­wali pielgrzymi z Francji, później także z Niemiec i Anglii. Pielgrzymi zabierali ze sobą na pamiątkę muszle znajdowane nad brzegiem morza. Niebawem sprytni opiekunowie sanktuarium zaczęli wytwarzać je z me­talu. Muszla świętego Jakuba stała się znakiem rozpoznawczym pielgrzy­mów. W XIII wieku docierali tam także pielgrzymi z Węgier i Polski.
– Z Polski? – zdziwiła się Zosia.
– Tak. Odnaleziono w okolicach Gniezna grób pielgrzyma, a w nim kilkanaście tego typu plakietek, w tym srebrną muszlę. Pielgrzymi, któ­rzy dotarli do sanktuarium, naszywali je na kapelusze, stąd trzy dziurki, które cię zaciekawiły. Istnieje też dowód pośredni na udział Polaków w tych wędrówkach. Czy zdarzyło wam się może oglądać reprodukcje żywota świętej Jadwigi śląskiej?
– Nie. Kim była?
– Żoną Henryka Brodatego i matką poległego w bitwie z Tatarami pod Legnicą Henryka Pobożnego. Istnieją dwa żywoty świętej Jadwigi śląskiej w postaci jakby średniowiecznych komiksów – ciągi obrazków odbijanych z drzeworytu i kolorowanych. Na kilku z nich widać sceny ukazujące świętą opiekującą się pielgrzymami. Są też przedstawienia piel­grzymów zdążających do jej grobu. Większość z nich ma na kapeluszach wyrysowaną muszlę, a więc symbol sanktuarium Composteli był dla ry­townika naturalnym znakiem rozpoznawczym pielgrzyma.
– Więc moja muszla...
– Powstała gdzieś pomiędzy XII wiekiem, kiedy to zaczęto je wy­twarzać, a czasami prawie nam współczesnymi. Sądzę, że jest stara, ale to może uda się ustalić w Warszawie.
– Czy były inne tego typu plakietki? – zainteresował się Jacek.

Powered by MyScript