Och, młode dziewczyny ciężko przeżywają pierwszą miłość. Tak, tak... Vetle stwierdził, że się rumieni, i pospiesznie zaczął mówić o czym innym. Miłość była dla niego wciąż całkiem nieznanym światem. - A teraz poproszę was o pomoc, muszę coś spalić... Nagle umilkł. Wsunął rękę do kieszeni, w której schował nuty, ale niczego nie znalazł. Jedynie strzęp, urwany kawałek papieru. Gorączkowo szukał we wszystkich kieszeniach, ale na próżno. W popłochu pobiegł do swego legowiska, żeby zobaczyć, czy papier nie wypadł, lecz i tam niczego nie znalazł. Arkusz nutowy przepadł bez śladu. Zataczając się wrócił do zdumionych Cyganów i oparł się bezsilnie o balustradę, którą gospodarze wycięli w skale wokół szerokiej skalnej płaszczyzny, tworząc w ten sposób ćoś w rodzaju ogrodzonego ryneczku. - O, ja głupi, nieszczęsny, co ja zrobiłem? - zawodził Vetle zrozpaczony, ukrywając twarz w dłoniach. Był bliski płaczu. - No, powiedz nareszcie, co się takiego stało? - pytali Cyganie. Vetle spoglądał na nich. Akurat teraz wyglądał na tego, kim był w istocie: na niezbyt wyrośniętego czternastolatka, samotnego w obcym świecie. - To okropnie długa i dziwna historia - zaczął niepewne wyjaśnienia. - Opowiadanie wszystkiego to sprawa całkiem beznadziejna. Najważniejsze teraz jest to, że obiecałem spalić pewien papier. To dla mojego rodu sprawa życia lub śmierci, zresztą nie tylko dla nas, ale może w ogóle dla egzystencji całej ludzkości. O Boże, to brzmi przesadnie i melodramatycznie, ale to jest prawda. Samotny chłopiec nie wybrałby się z Norwegii do Hiszpanii z byle powodu. - Pamiętam, przed wyprawą do zamku też mówiłeś o paleniu czegoś. I o jakimś potworze. Czy potwór też szukał tego papieru? Chłopiec kiwał głową. W oczach miał łzy, ale tego na szczęście nikt nie widział. - Teraz już się nie potrzebujemy obawiać potwora - powiedział. - On już tu nie przyjdzie. Wygląda na to, że był tu już ktoś inny. Bo myślę... Zaczął się zastanawiać. - Tak? Co myślisz? - Myślę, że ktoś był w jaskini, kiedy spałem. - A był. Dziewczęta kłóciły się o to, która ma przy tobie czuwać, chłopcze. Juanita i hrabianka. Sądząc po tym, że umilkły, jedna musiała zwyciężyć. Ale nie wiem, czy pilnowała cię ta, która wygrała. Zauważyłeś coś? - Pojęcia nie mam - odparł Vetle zawstydzony. - Spałem jak kamień. Teraz w każdym razie nikogo tam nie ma. Nie. A poza tym miałem okropny sen. Jakieś wielkie pająki pełzały po mnie. Jeden z młodszych słuchaczy zachichotał. - Pająki, powiadasz? Może pajęczyce? Vetle był zbyt dziecinny, by pojąć żart. - Te pająki szukały czegoś w moich kieszeniach. O Boże! To musiało być to! Cyganie przyglądali mu się sceptycznie. Sen wydawał im się irracjonalny. - A tak naprawdę to gdzie jest Juanita? - zapytał któryś. - I mała panienka? Kobiety też już skończyły sjestę i zajęte były różnymi pracami domowymi. Zapytane o Juanitę wzruszały ramionami. - Nie widziałam jej - odparła jedna. - Tej obcej panny też nie. Mężczyźni spoglądali na Vetlego. - Pająki, mówisz? A może to były dziewczęce dłonie, co? Dłonie? Vetle zastanawiał się. We śnie różne sprawy bywają wyolbrzymione, stuknięcie w ścianę może brzmieć niczym huk gromu. - Nie wiem - powiedział niepewnie. - Palce biegające po ciele, szukające...? No, owszem, dlaczego nie? Ale pochylała się nade mną jakaś okropna postać. - W mroku niewiele co widziałeś - rzekł jeden z mężczyzn cierpko. - Prawdopodobnie coś cię prze- straszyło we śnie i pobudziło twoją wyobraźnię. - Tak. Myślę, że macie rację. Uważacie, że to mogła jedna z dziewcząt... Ale dlaczego by to zrobiła? - Na to ty możesz odpowiedzieć lepiej niż my. Vetle był kompletnie zdezorientowany. - Ale obie? Razem? Przecież nie mogły się nawzajem znieść! - Rzeczywiście, tak było. Ale może teraz jedna goni drugą? - Tak. Oczywiście... Vetle próbował sobie przypomnieć twarze dziewcząt. Czy mogłyby mu zrobić coś takiego? Przecież były takie... To z pewnością znowu Tengel Zły! On musiał na- kłonić jedną z dziewcząt do tego postępku. A w takim razie jest ona niebezpieczna dla otoczenia! Kiedyś w przeszłości udało mu się nawet narzucić swoją wolę komuś tak fantastycznemu jak Heike! Co się teraz stanie z tą biedaczką? Czy to mała Esmeralda? Ona rzeczywiście sprawia
|