Jestem pewien, że wszyscy dżentelmeni obecni na tej sali będą teraz chcieli z panią zatańczyć. Sara nie zdążyła się nawet roześmiać, kiedy u jej boku stanął Ross. - Mikahl, przyszedłem odebrać ci moją kuzynkę. Kiedy sala znów wypełniła się muzyką, Ross objął ją delikatnie i pociągnął do kolejnego walca, potem zaś spytał z udawaną surowością: - Saro, ty łobuzie, dlaczego zgodziłaś się zatańczyć z nim, a ze mną nie? - Po prostu nie pozwolił, bym odmówiła jego zaproszeniu - wyjaśniła. - Potem, kiedy już zaczęłam tańczyć, zrozumiałam, że nie chcę przestać. - Kiedy Ross zręcznie ominął parę, która stanęła im niespodziewanie na drodze, Sara kontynuowała: - Przekonał mnie też do jazdy konnej. Ross gwizdnął cicho, dając w ten sposób wyraz swojemu zdumieniu. Poza Sarą tylko on wiedział, jak wiele bólu i strachu kryło się za tymi słowami. - Jak tego dokonał? - Właściwie sama nie wiem - przyznała. - On po prostu sprawia, że niektóre rzeczy... - przez moment szukała odpowiedniej frazy - znów wydają się możliwe. Przyglądając jej się uważnie, Ross spytał: - Lubisz go? - Bardzo. - Wolała nie przyznawać się nawet, jak bardzo. - Jak sam stwierdziłeś, książę Wędrowiec jest wyjątkowy, niepodobny do żadnego Anglika. - Ponieważ rozmawiali tylko we dwoje, Sara uśmiechnęła się szeroko i pozwoliła sobie na uszczypliwą uwagę: - I bardzo dobrze. Więcej takich jak on przewróciłoby Londyn do góry nogami. Ross był nie tylko jednym z najprzystojniejszych mężczyzn na sali, ale i doskonałym tancerzem. Sara czuła się w jego ramionach równie bezpieczna, jak w objęciach Wędrowca. Później, kiedy tańczyła z innymi partnerami, miała kilka drobnych problemów, raz potknęła się nawet i omal nie upadła, nie pozwoliła jednak, by ten incydent zepsuł jej humor. Przetańczyła cały wieczór, a kiedy opuszczali już bal, czuła przyjemne, radosne zmęczenie. Kiedy Charles odwoził ją do domu swoim powozem, oparła głowę o wykładaną skórą ścianę, z trudem powstrzymując się od zaśnięcia. - Wygląda na to, że doskonale się bawiłaś, moja droga - stwierdził Charles, kiedy powóz toczył się powoli po brukowanych ulicach. - Nie wiedziałem, że twoje kalectwo pozwala ci tańczyć. Sara była w zbyt dobrym humorze, by obrażać się na kogokolwiek. Udała więc, że nie dostrzega nietaktu, który popełnił jej narzeczony, i odparła spokojnie. - Ja też nie. To książę Wędrowiec namówił mnie, bym spróbowała. - Ach tak, książę z Kafiristanu. - W jego głosie pobrzmiewała nutka dezaprobaty. - Widziałem, że przez jakiś czas byliście tylko we dwoje na balkonie. Zdumiewasz mnie, Saro. - To był przypadek, a nie umówione spotkanie. - Całkowicie już rozbudzona, Sara uniosła głowę z oparcia. - Charles, czyżbyś podejrzewał mnie o jakieś niecne uczynki? - Nie była przyzwyczajona do tego, by ktoś kwestionował jej poczynania, a wyrzuty sumienia, które dręczyły ją, odkąd pozwoliła sobie na ten bezwstydny pocałunek, ustąpiły miejsca irytacji wywołanej jego impertynencją. - Oczywiście, wiem, że nie pozwoliłabyś sobie na jakieś niegodne zachowanie - zapewnił ją szybko Weldon, zaskoczony jej gwałtowną reakcją. - Ale trzeba pamiętać, że pozory często mylą. To cudzoziemiec, człowiek o wątpliwej moralności. - Sam zasugerowałeś mi, bym podtrzymywała tę znajomość - wytknęła mu. - Czyżbyś nie chciał już robić z nim interesów? - Ależ skąd. Wczoraj zjedliśmy razem kolację, jest bardzo zainteresowany moją ofertą. Mam nadzieję, że przyłączy się do pewnego obiecującego przedsięwzięcia. - Po krótkiej pauzie Charles dodał: - Słyszałem jednak... słyszałem o nim rzeczy, które świadczą o tym, że nie jest on odpowiednim towarzyszem dla szanującej się damy. - Naprawdę? - spytała, szczerze zaciekawiona. - Jakież to rzeczy słyszałeś? - Nie chciałbym obrażać twoich uszu tak wulgarnymi opowieściami - odrzekł sztywno. - Dość powiedzieć, że nie jest człowiekiem, z którym mogłabyś przebywać sam na sam. - Książę jest przyjacielem Rossa i zachowuje się jak prawdziwy dżentelmen - oświadczyła, nie próbując nawet ukrywać irytacji. - Jeśli nie przedstawisz mi konkretnych zarzutów pod jego adresem, nie zrezygnuję z tej znajomości. - Saro, nie pozwolę, by moja żona sprzeciwiała się mojej woli. - Choć Charles nie podnosił głosu, wyraźnie pulsowała w nim tłumiona wściekłość.
|