– Działo się to za zamkniętymi drzwiami, jak przypuszczam? – wtrąciłem...

Linki


» Dzieci to nie książeczki do kolorowania. Nie da się wypełnić ich naszymi ulubionymi kolorami.
»
Psychologia fizjologiczna miala w zasadzie byc tylko jednym ze specjalnych dzialów psychologii, czy nawet tylko dyscyplina pomocnicza dla psychologii: ale ze wzgledu...
»
— Też to wyłapałem — wtrącił Wohl...
»
– Pozwól mi zaciągnąć przynajmniej sto razy po stu oszczepników i łuczników i sto wozów bojowych, a odzyskam dla ciebie całą Syrię, bo zaprawdę, gdy i...
»
Jednakże gdy opuścił swe zakrwawione ręce – gdy od trucizny dotyku Foula jego usta poczerniały i napuchły tak, że nie mógł dłużej wytrzymać dotyku...
»
Morgiana nie mogła powstrzymać śmiechu:– Urok? Na ciebie? A to po co? Avallochu, gdyby nawet wszyscy mężczyźni oprócz ciebie zniknęli z powierzchni...
»
– Proszę mi wierzyć, poruczniku, kiedy zobaczyłem, jaki efekt wywołała ta kaseta na pani Marshall i kiedy sam jej wysłuchałem, próbowałem dowiedzieć...
»
Przyjdźcie! Pójdźmy do Pana! Ja na przedzie, wy – za Mną! Chodźmy do wód zbawczych, na święte pastwiska, chodźmy na ziemie Boże...
»
— Lepiej się złożyło, niż przypuszczałem — rzekł siadając na fotelu i spoglądając na nią z wyraźnym zachwytem...
»
przykładów, żeby uzasadnić tezę, iż tworzenie modeli różnych systemów oraz ich badanie przy użyciu technik komputerowej symulacji – to ważny...
»
-- Nie wiem -– Kosti zrobił krok naprzód; przerażony kierowca krzyknął: To najprawdziwsza prawda! Tylko ludzie Salzara wiedzą, gdzie jest i jak działa...

Dzieci to nie książeczki do kolorowania. Nie da się wypełnić ich naszymi ulubionymi kolorami.


– Co mogę poradzić, że słyszałem każde ich słowo przez okna wychodzące na dziedziniec? Mummiusz błagał o życie chłopca, Krassus powoływał się na surowy majestat rzymskiego prawa. Mummiusz żądał wyjątku, Krassus kazał mu się przestać wygłupiać. Chyba nawet nazwał go „nie-Rzymianinem”; to najgorsza obelga, jaką taki żołdak może usłyszeć od swojego dowódcy. Jeśli uważasz, że Gelina jest wzburzona losem swych niewolników, to szkoda, że nie słyszałeś wtedy Mummiusza. Nie potrafię sobie wyobrazić, jak się zachowa, kiedy rzymski miecz zagłębi się w delikatne, młode ciało Apoloniusza i ładny chłopiec zacznie krwawić... – Metrobiusz z wolna zamknął oczy i na jego twarzy pojawił się dziwny wyraz.
– Ty się uśmiechasz – szepnąłem.
– A czemu nie? Mollio masuje najlepiej w całej okolicy. Czuję się doskonale i jestem gotów do kąpieli.
Metrobiusz wstał i czekał z uniesionymi rękami, aż niewolnik owinie go długim ręcznikiem. Podniosłem się i usiadłem, ocierając spocone czoło.
– Czy ja sobie to tylko wyobrażam – powiedziałem cicho – czy też w tym domu są ludzie, którzy nie mogą się doczekać egzekucji niewolników? Rzymianin pragnie sprawiedliwości, nie zemsty.
Metrobiusz nie odpowiedział. Po chwili powoli się odwrócił i wyszedł.
 
– Szkoda, że w pływaniu nie jesteś lepszy ode mnie – powiedziałem do Ekona, kiedy opuszczaliśmy łaźnię. Spojrzał na mnie z bolesnym wyrzutem, ale nie zaprzeczył. – Naszym następnym zadaniem musi być zbadanie wody wokół przystani. Co wyrzucano dzisiejszej nocy do morza i dlaczego? – Spojrzałem w dół z tarasu przed łaźnią. Widać stąd było dach budynku przystani i część pomostu. Nie widziałem żadnego człowieka. Brzeg był usiany poszarpanymi skałami, a woda wydawała się tak głęboka, że mnie to zniechęciło. – Zastanawiam się, czy Meto umie pływać. Prawdopodobnie wyrósł tu, nad morzem. Czy wszyscy miejscowi chłopcy nie są pływakami i nurkami, nawet niewolnicy? Jeśli szybko go odszukamy, być może uda się nam przyjrzeć przystani i zbadać jej otoczenie, zanim nadejdzie czas na obiad.
Znaleźliśmy Metona na piętrze. Kiedy nas zobaczył, uśmiechnął się i podbiegł ku nam. Zacząłem mówić, ale przerwał mi, łapiąc mnie za rękę i ciągnąc.
– Musisz wrócić do swego pokoju – szepnął.
Próbowałem nakłonić go do wyjaśnień, ale on tylko potrząsał głową i powtarzał to samo. Poszliśmy więc za nim. Pokój zalany był słońcem; nikt jeszcze nie posłał łóżek, ale poczułem, że pod naszą nieobecność ktoś tu wchodził. Spojrzałem z ukosa na Metona, który obserwował mnie zza drzwi. Pociągnąłem za prześcieradło na moim łóżku.
Mała brzydka figurka zniknęła. Na jej miejscu leżał kawałek pergaminu z wypisaną czerwonymi literami wiadomością:
 
ZASIĘGNIJ RADY SYBILLI W KUME. JEDŹ SZYBKO.
 
– No cóż, Eko – powiedziałem. – To zmienia nasze plany. Nie będzie porannej morskiej kąpieli. Ktoś załatwił nam wiadomość bezpośrednio od bogów.
Eko obejrzał pergamin, po czym oddał mi go. Chyba nie zauważył, że każda litera A napisana była z ekscentrycznym przechyleniem poprzecznej kreski na prawo.
ROZDZIAŁ XI
Kiedy spytałem Metona, czy może nam pokazać drogę do jaskini Sybilli albo chociaż do Kume, cofnął się o krok, kręcąc głową przecząco. Kiedy nalegałem, pobladł.
– Nie ja – szepnął. – Ja się boję Sybilli. Ale znam kogoś, kto może wam wskazać drogę.
– Tak?
– Olimpias jeździ do Kume codziennie, mniej więcej o tej właśnie porze, żeby coś przywieźć z domu Iai i sprawdzić, czy wszystko tam w porządku.
– To się świetnie składa – ucieszyłem się. – Czy zabiera ją tam wóz, czy też Olimpias woli wygodę lektyki?
– O, nie, Olimpias jeździ konno. Tak dobrze jak mężczyzna. Pewnie jest już w stajni. Jak się pospieszycie...
– Chodź, Ekonie!... – zacząłem, ale Eko już ruszył do drzwi.
Myślałem, że zastaniemy Olimpias czekającą na nas, lecz ona wydawała się całkowicie zaskoczona, kiedy zawołałem do niej z dziedzińca. Wyjeżdżała już ze stajni na małym, białym koniku. Zamieniła swą długą, niekształtną suknię roboczą na krótką chlamidę, która pozwoliła jej dosiąść konia po męsku. Jej nogi nie były zakryte od kolan w dół. Eko udawał, że przygląda się z podziwem koniowi, strzelając oczyma ku pięknym liniom jej śniadej łydki, przyciśniętej do boku zwierzęcia.

Powered by MyScript