On nie ma żadnej magicznej ochrony, jaką dla niego przygotowywałem.
— Co zatem uczynisz? — zapytał Babriel.
— Muszę dostarczyć mu niezbędnych rekwizytów — rzekł Azzie. — I muszę
to uczynić szybko, bardzo szybko! Czy powiedział ci, gdzie zamierza rozpocząć poszukiwania?
— Ani słowa, panie.
— Dobra, w którą stronę zatem się skierował?
— Poszedł prosto jak strzelił — odpowiedział Frike, wskazując stronę świata.
Azzie spojrzał w tym kierunku.
— Północ — zamruczał. — Poszedł na północ. Zły znak, Frike. Musimy go
znaleźć, zanim nie będzie za późno.
NONA
ROZDZIAL 1
Książę Czaruś wjechał samotnie na koniu w głąb wielkiego, zielonego lasu,
rozciągającego się poza dobrze mu znanymi polami oraz wzgórzami, i wkroczył
na teren rozpościerającej się poza nimi ziemi nieznanej, inaczej terra incognita.
Droga prowadziła go na północ; podczas jazdy rozmyślał o swym mieczu. Wie-
dział, że Prawie Zawsze Zwycięski Miecz to nie to samo, co Prawdziwie Zaczarowany Miecz, ale i tak był to oręż znacznie lepszy od zwykłego miecza. Podniósł
swą broń i przyjrzał się jej. Był to nadzwyczajnie piękny miecz, z miło pokarbo-waną gałką kończącą rękojeść oraz ozdobną strudziną otaczającą jelec; bez wątpienia najwspanialszy okaz broni białej, jaki Czaruś kiedykolwiek widział. Znacznie mniejszy od modnego w tych czasach pałasza, prosty, bez ekstrawaganckich wygięć — żaden z tych tureckich zakrętasów, za który dzięki serdeczne. Miał
dwie krawędzie tnące, uczciwie zaostrzone po obu stronach głowni, a kończył się ostro niczym igła. Już to samo powinno wystarczyć, by zaliczyć go do specjalnej klasy mieczy, ponieważ pospolita ich większość miała krawędź tnącą tylko po jednej stronie głowni i tępe zakończenie.
Prawie Zawsze Zwycięski Miecz stanowił miłą broń, ale miał też i swoje wady.
Istnieje ogólna grupa Zaczarowanych Mieczy, a Azzie, śpiesząc się ze znalezie-niem magicznej broni dla swego protegowanego, nie zajrzał do skrzyni, z której wyjął ten właśnie egzemplarz. Sądził prawdopodobnie, że wszystkie magiczne
miecze są takie same. Nie spostrzegł, iż określenie „zaczarowane” stanowi ogól-ny termin określający typ broni; innymi słowy — miecze o różnych stopniach
zaczarowania leżały tam jedne na drugich.
Magiczna broń różni się przede wszystkim skutecznością działania. Są (lub
były) Miecze Niepękające, których stal nigdy nie ulegała rozhartowaniu; miecze niezawodnie zabijające przeciwnika należały do nadzwyczajnych rzadkości, 151
chociaż jest to właściwość, którą każdy niemal płatnerz próbował zakuć w swą klingę. Od czasu do czasu można było znaleźć Absolutnie Zwycięski Miecz, ale te potężne ostrza generalnie nie są w stanie ocalić swego właściciela, który nie mogąc być pokonany w pojedynku, zostaje zwykle otruty przez bliskiego przyjaciela, swą własną żonę albo żonę tegoż przyjaciela; za czym nawet z doskonałym mieczem ludzie nie dożywają bezpiecznie swych dni.
Książę Czaruś jechał sobie tymczasem przez splątany las. Był to, oczywista, las zaczarowany. Stały w nim magiczne drzewa — ciemne i posępne, tworząc zielony świat z prześwitującymi pomiędzy nim czarnymi kształtami. Przypominało to wszystko, jako żywo, starożytny bór, pełen dzikich hord i potworów.
Czaruś dodarł w końcu na polanę; jasną łąkę ze wszystkich stron otoczoną
przez ciemność i grozę. Na drugim jej końcu dostrzegł pawilon rozpięty z białych i pomarańczowych płacht materiału. W jego pobliżu stał przywiązany do drzewa wielki czarny koń; wysoki i kształtny — prawdziwe zwierzę bojowe. Czaruś ruszył przed siebie i podszedł do pawilonu. Na zewnątrz namiotu, rzucone na stos, leżały części zbroi; był to wspaniale wykonany czarny pancerz, tu i ówdzie ozdobiony perłami. Do kogokolwiek należał, musiał to być ktoś możny i bez wątpienia mocarny.
Czaruś dostrzegł róg wiszący u drzewca proporca zatkniętego przed namio-
tem. Podniósł go do ust, zadął i wydobył zeń głośny ryk. Zanim echo zamarło w lesie, w namiocie wszczęło się jakieś zamieszanie, a potem wynurzył się stamtąd olbrzymi, czarnowłosy i patrzący wilkiem facet. Za sobą wlókł jasnowłosą dziewczynę w wielce omdlałym stanie.
— No i któż to zadął w mój róg? — zapytał rycerz.
Ubrany był w jasne, pasiaste, krótkie spodnie. Na widok Czarusia zmarszczył
się jeszcze bardziej.
— Ba, mój panie! Jestem Książę Czaruś — przedstawił się młodzian — i jadę
przed siebie, by wybawić Królewnę Scarlet spod wpływu zaklęcia śpiączki.
— Ha! — zakrzyknął wojownik.
— Dlaczego powiedziałeś „ha”? — zapytał Czaruś.
— Ponieważ wypada mi wydać pogardliwy dźwięk, gdy słyszę o tak drobnej
i zupełnie błahej wyprawie, jak twoja.
— Podejrzewam, iż waszmości poszukiwania muszą być dużo bardziej waż-
kie?
— Na pewno są! — odparł, zwierzając się, mężczyzna. — Musisz wiedzieć,
młody człowieku, że nazywam się Parsifal i poszukuję ni mniej, ni więcej, tylko Świętego Graala!
— Graal, co? — powiedział Czaruś. — Naprawdę znajduje się gdzieś tutaj?
— Oczywiście, że tak. Wszak jest to zaczarowany las; w nim muszą znajdo-
wać się wszystkie niezwykłe przedmioty, zatem z pewnością można tu znaleźć
i Świętego Graala.
152
|