przeciwko groźnym sprawom czarów, w stosunku do których zwykli ludzie uczy- niliby najlepiej, obchodząc je kołem...

Linki


» Dzieci to nie książeczki do kolorowania. Nie da się wypełnić ich naszymi ulubionymi kolorami.
»
— Chyba nie — odparł — ale przecież wszyscy jesteście nomami, nie? A miejsca tu starczy dla każdego, więc spędzanie czasu na kłótniach o...
»
Ustalone w badaniu zalenoci midzy poziomem wyksztacenia a uywanymi okreleniami pozwalaj stwierdzi, e przy wyszym przecitnie wyksztaceniu podniosaby si...
»
SZEŚĆ ŚWIATÓW CYKLICZNEJ EGZYSTENCJIWedług nauk buddyjskich, istnieje sześć światów (loka*) egzystencji, w których przebywają wszystkie...
»
Kada myl niezgody i niechci jest mieczem obosiecznym, ktry wycigamy przeciw drugim i ktry si zwraca ku nam samym...
»
Tak twierdzi Brandes, żyd z Kopenhagi, który przez 22 lata był przeciwnikiem sjonizmu, aż wreszcie wyraźnie wyznał przed światem całym, że nie widzi...
»
 Ważne jest, by nie wyciągać jakichś wniosków, by nie podejmować jakichś decyzji za lub przeciw seksowi, by nie dać się usidlić pojęciowym...
»
– Noël! Noël! – Duszę się! O widzisz tamtego? Uszu nie może przecisnąć przez otwór...
»
W nieustanne wycie orkanu raz po raz wpadały przeciągłe grzmoty...
»
Po przyjeździe do Werony, owiniętej i przeciętej wolnym nurtem Adygi wkomponowanej w pejzaż miasta, patrząc na przerzucone nad rzeką mosty, bulwary i linię...
»
Lewą ręką zadał kilka mocnych ciosów partnerowi Yarri, brutalną siłą fizyczną przełamując obronę słabszego przeciwnika...

Dzieci to nie książeczki do kolorowania. Nie da się wypełnić ich naszymi ulubionymi kolorami.

On nie ma żadnej magicznej ochrony, jaką dla niego przygotowywałem.
— Co zatem uczynisz? — zapytał Babriel.
— Muszę dostarczyć mu niezbędnych rekwizytów — rzekł Azzie. — I muszę
to uczynić szybko, bardzo szybko! Czy powiedział ci, gdzie zamierza rozpocząć poszukiwania?
— Ani słowa, panie.
— Dobra, w którą stronę zatem się skierował?
— Poszedł prosto jak strzelił — odpowiedział Frike, wskazując stronę świata.
Azzie spojrzał w tym kierunku.
— Północ — zamruczał. — Poszedł na północ. Zły znak, Frike. Musimy go
znaleźć, zanim nie będzie za późno.
NONA
ROZDZIAL 1 Książę Czaruś wjechał samotnie na koniu w głąb wielkiego, zielonego lasu,
rozciągającego się poza dobrze mu znanymi polami oraz wzgórzami, i wkroczył
na teren rozpościerającej się poza nimi ziemi nieznanej, inaczej terra incognita.
Droga prowadziła go na północ; podczas jazdy rozmyślał o swym mieczu. Wie-
dział, że Prawie Zawsze Zwycięski Miecz to nie to samo, co Prawdziwie Zaczarowany Miecz, ale i tak był to oręż znacznie lepszy od zwykłego miecza. Podniósł
swą broń i przyjrzał się jej. Był to nadzwyczajnie piękny miecz, z miło pokarbo-waną gałką kończącą rękojeść oraz ozdobną strudziną otaczającą jelec; bez wątpienia najwspanialszy okaz broni białej, jaki Czaruś kiedykolwiek widział. Znacznie mniejszy od modnego w tych czasach pałasza, prosty, bez ekstrawaganckich wygięć — żaden z tych tureckich zakrętasów, za który dzięki serdeczne. Miał
dwie krawędzie tnące, uczciwie zaostrzone po obu stronach głowni, a kończył się ostro niczym igła. Już to samo powinno wystarczyć, by zaliczyć go do specjalnej klasy mieczy, ponieważ pospolita ich większość miała krawędź tnącą tylko po jednej stronie głowni i tępe zakończenie.
Prawie Zawsze Zwycięski Miecz stanowił miłą broń, ale miał też i swoje wady.
Istnieje ogólna grupa Zaczarowanych Mieczy, a Azzie, śpiesząc się ze znalezie-niem magicznej broni dla swego protegowanego, nie zajrzał do skrzyni, z której wyjął ten właśnie egzemplarz. Sądził prawdopodobnie, że wszystkie magiczne
miecze są takie same. Nie spostrzegł, iż określenie „zaczarowane” stanowi ogól-ny termin określający typ broni; innymi słowy — miecze o różnych stopniach
zaczarowania leżały tam jedne na drugich.
Magiczna broń różni się przede wszystkim skutecznością działania. Są (lub
były) Miecze Niepękające, których stal nigdy nie ulegała rozhartowaniu; miecze niezawodnie zabijające przeciwnika należały do nadzwyczajnych rzadkości, 151
chociaż jest to właściwość, którą każdy niemal płatnerz próbował zakuć w swą klingę. Od czasu do czasu można było znaleźć Absolutnie Zwycięski Miecz, ale te potężne ostrza generalnie nie są w stanie ocalić swego właściciela, który nie mogąc być pokonany w pojedynku, zostaje zwykle otruty przez bliskiego przyjaciela, swą własną żonę albo żonę tegoż przyjaciela; za czym nawet z doskonałym mieczem ludzie nie dożywają bezpiecznie swych dni.
Książę Czaruś jechał sobie tymczasem przez splątany las. Był to, oczywista, las zaczarowany. Stały w nim magiczne drzewa — ciemne i posępne, tworząc zielony świat z prześwitującymi pomiędzy nim czarnymi kształtami. Przypominało to wszystko, jako żywo, starożytny bór, pełen dzikich hord i potworów.
Czaruś dodarł w końcu na polanę; jasną łąkę ze wszystkich stron otoczoną
przez ciemność i grozę. Na drugim jej końcu dostrzegł pawilon rozpięty z białych i pomarańczowych płacht materiału. W jego pobliżu stał przywiązany do drzewa wielki czarny koń; wysoki i kształtny — prawdziwe zwierzę bojowe. Czaruś ruszył przed siebie i podszedł do pawilonu. Na zewnątrz namiotu, rzucone na stos, leżały części zbroi; był to wspaniale wykonany czarny pancerz, tu i ówdzie ozdobiony perłami. Do kogokolwiek należał, musiał to być ktoś możny i bez wątpienia mocarny.
Czaruś dostrzegł róg wiszący u drzewca proporca zatkniętego przed namio-
tem. Podniósł go do ust, zadął i wydobył zeń głośny ryk. Zanim echo zamarło w lesie, w namiocie wszczęło się jakieś zamieszanie, a potem wynurzył się stamtąd olbrzymi, czarnowłosy i patrzący wilkiem facet. Za sobą wlókł jasnowłosą dziewczynę w wielce omdlałym stanie.
— No i któż to zadął w mój róg? — zapytał rycerz.
Ubrany był w jasne, pasiaste, krótkie spodnie. Na widok Czarusia zmarszczył
się jeszcze bardziej.
— Ba, mój panie! Jestem Książę Czaruś — przedstawił się młodzian — i jadę
przed siebie, by wybawić Królewnę Scarlet spod wpływu zaklęcia śpiączki.
— Ha! — zakrzyknął wojownik.
— Dlaczego powiedziałeś „ha”? — zapytał Czaruś.
— Ponieważ wypada mi wydać pogardliwy dźwięk, gdy słyszę o tak drobnej
i zupełnie błahej wyprawie, jak twoja.
— Podejrzewam, iż waszmości poszukiwania muszą być dużo bardziej waż-
kie?
— Na pewno są! — odparł, zwierzając się, mężczyzna. — Musisz wiedzieć,
młody człowieku, że nazywam się Parsifal i poszukuję ni mniej, ni więcej, tylko Świętego Graala!
— Graal, co? — powiedział Czaruś. — Naprawdę znajduje się gdzieś tutaj?
— Oczywiście, że tak. Wszak jest to zaczarowany las; w nim muszą znajdo-
wać się wszystkie niezwykłe przedmioty, zatem z pewnością można tu znaleźć
i Świętego Graala.
152

Powered by MyScript