Takie próżne dywagacje prowadziÅ‚y donikÄ…d. To nie jego zadanie – byÅ‚ żoÅ‚nierzem, nie kapÅ‚anem! SpojrzaÅ‚ za siebie, oczekujÄ…c pomocy od Skalgrima, ale starzec walczyÅ‚ z Marines Chaosu. Ragnar chciaÅ‚ skoczyć mu na pomoc, ale fala magicznych energii zwaliÅ‚a go z nóg. Brama ponownie zadrżaÅ‚a i zaczęła niepokojÄ…co pulsować, a nastÄ™pnie rozszerzyÅ‚a siÄ™ znacznie, pochÅ‚aniajÄ…c część sali. Kolejna fala czystego Chaosu wzbieraÅ‚a, aby przelać siÄ™ przez wrota i spÅ‚ukać ich wszystkich ze sobÄ…. JeÅ›li do tego dojdzie, pomyÅ›laÅ‚ Ragnar, bÄ™dziemy zgubieni. Na pewno byÅ‚o coÅ›, co mógÅ‚ zrobić, tylko co? RozejrzaÅ‚ siÄ™ rozpaczliwie szukajÄ…c pomocy u KapÅ‚ana Run, ale na próżno. Zamiast tego spoczęło na nim spojrzenie oka Magnusa. Skoncentrowane na Włóczni Russa, nie odrywaÅ‚o siÄ™ od niej ani na chwilÄ™. Oręż byÅ‚ kotwicÄ…, która utrzymywaÅ‚a portal w jednym miejscu. To dziÄ™ki relikwii heretycy mieli dość mocy, żeby otworzyć przejÅ›cie przez kosmicznÄ… przestrzeÅ„ i skontaktować siÄ™ z Pierworodnym. We Włóczni zatem musiaÅ‚ kryć siÄ™ klucz do cofniÄ™cia rytuaÅ‚u. Ragnar nigdy nie byÅ‚ pewien, co popchnęło go do dziaÅ‚ania. JakiÅ› instynktowny glos nakazaÅ‚ mu przypaść do ciaÅ‚a Sergiusza i wyrwać z rany WłóczniÄ™. A potem pÅ‚ynnym, doskonaÅ‚ym ruchem rzuciÅ‚ niÄ… w oko Magnusa. BroÅ„ zatopiÅ‚a siÄ™ w portalu powoli, majestatycznie, niczym okrÄ™t idÄ…cy na dno. Wrzask agonii boga wypeÅ‚niÅ‚ caÅ‚Ä… Å›wiÄ…tyniÄ™ i wibrowaÅ‚ tak mocno, że Ragnar musiaÅ‚ zacisnąć dÅ‚onie na uszach, inaczej pÄ™kÅ‚aby mu gÅ‚owa. GÅ‚os Magnusa zdawaÅ‚ siÄ™ zawierać w sobie wszystkie te istoty, które czaiÅ‚y siÄ™ za wrotami. Ich bÅ‚agania, modlitwy, groźby i klÄ…twy pobrzmiewaÅ‚y w jego rozpaczliwym krzyku. DźwiÄ™k, który docieraÅ‚ do uszu Ragnara oraz zgromadzonych w sali, byÅ‚ jak czyste szaleÅ„stwo i przez krótkÄ… chwilÄ™ groziÅ‚ odebraniem rozumu wszystkim, którzy go sÅ‚yszeli. A potem zapadÅ‚a nieoczekiwana cisza, która byÅ‚a straszniejsza od przyprawiajÄ…cego o utratÄ™ zmysłów haÅ‚asu. Walki zamarÅ‚y, a powietrze wokół portalu zaczęło wirować i kÅ‚Ä™bić siÄ™, zasysane do jego wnÄ™trza. PÅ‚onÄ…ce kule ognia, które zawieraÅ‚y w sobie dusze zmarÅ‚ych legionistów, zostaÅ‚y wciÄ…gniÄ™te do wiru. W jednej krótkiej chwili Ragnarowi zabrakÅ‚o powietrza. Systemy podtrzymywania życia jego opancerzenia natychmiast siÄ™ wÅ‚Ä…czyÅ‚y, tÅ‚oczÄ…c tlen do pÅ‚uc. SiÅ‚a grawitacji emanujÄ…ca z bramy uniosÅ‚a go do góry i rzuciÅ‚a w stronÄ™ zapadajÄ…cej siÄ™ bramy. Ragnar w akcie desperacji chwyciÅ‚ siÄ™ krawÄ™dzi oÅ‚tarza, wiedzÄ…c że jeÅ›li rozluźni chwyt, zostanie wessany do spaczonej przestrzeni, gdzie zamieszkiwaÅ‚y dusze przeklÄ™tych. SiÅ‚a, która wciÄ…gnęła go do góry, byÅ‚a niespotykana. Kilku Kosmicznych Wilków, Marines Chaosu i kultystów zostaÅ‚o porwanych i znikÅ‚o bezpowrotnie w czeluÅ›ciach wiru. Tam, po drugiej stronie piekieÅ‚, pochÅ‚onęły ich wygÅ‚odniaÅ‚e, demoniczne twarze. CiaÅ‚o Sergiusza także pofrunęło w górÄ™ i znikÅ‚o bez Å›ladu. Ragnar poczuÅ‚, że coÅ› pochwyciÅ‚o za jego stopy i zaczÄ…Å‚ przeraźliwe kopać, by rozluźnić ten uÅ›cisk. Nie ważyÅ‚ siÄ™ nawet spoglÄ…dać za siebie, zupeÅ‚nie jakby moc spojrzenia mogÅ‚a go utrzymać przy ziemi równie mocno, jak zaciÅ›niÄ™te na brzegu oÅ‚tarza palce. Jego chwyt rozluźniaÅ‚ siÄ™ powoli i nieubÅ‚aganie, a kamienie, z których wykonano blat, zaczynaÅ‚y kruszeć. Ragnar zdawaÅ‚ sobie sprawÄ™ z tego, że nie pozostaÅ‚o mu już wiele życia. OÅ‚tarz pÄ™kÅ‚ i mÅ‚ody Wilk poczuÅ‚, że jest unoszony w stronÄ™ zasysajÄ…cego wszystko wokół wiru. ZaskowyczaÅ‚, buntujÄ…c siÄ™ przed takim losem i nagle poczuÅ‚, że czyjaÅ› potężna i mocna dÅ‚oÅ„ zamyka siÄ™ na jego nadgarstku. OtworzyÅ‚ oczy i dojrzaÅ‚ Bereka, który pochwyciÅ‚ go jednÄ… rÄ™kÄ…, a drugÄ…, metalowÄ… pięść zacisnÄ…Å‚ na uchwycie kamiennej podstawy oÅ‚tarza. ChwilÄ™ później przez salÄ™ przebiegi grom i wrota zawarÅ‚y siÄ™ szczelnie. CiÄ…gnÄ…ca go ku górze siÅ‚a przestaÅ‚a dziaÅ‚ać i Ragnar grzmotnÄ…Å‚ o oÅ‚tarz. RozlegÅ‚ siÄ™ dźwiÄ™k przypominajÄ…cy bicie dzwonu, gdy jego zbroja uderzyÅ‚a o kamieÅ„. RozejrzaÅ‚ siÄ™. Zdradzieccy Marines nadal byli wokoÅ‚o, a bitwa toczyÅ‚a siÄ™ w najlepsze. Sanktuarium szturmowaÅ‚y coraz to nowe Kosmiczne Wilki, a w wejÅ›ciu do sali staÅ‚ sam Logan Grimnar i reszta Å›wity Zakonu, obserwujÄ…c bitwÄ™. – Jak idzie walka? – spytaÅ‚ Ragnar. Swoje sÅ‚owa skierowaÅ‚ do brata z kompanii Czerwonych SzczÄ™k, którego imienia nie byÅ‚ w stanie sobie przypomnieć. – Prawie siÄ™ zakoÅ„czyÅ‚a. Jedynie kilku zdrajcom udaÅ‚o siÄ™ zbiec do tuneli, ale w koÅ„cu ich dorwiemy. – MarinÄ™ odwróciÅ‚ siÄ™ i odszedÅ‚, a na jego twarzy malowaÅ‚a siÄ™ niechęć. Ragnar pokiwaÅ‚ gÅ‚owÄ…. ByÅ‚ potwornie zmÄ™czony, jak jeszcze nigdy w życiu. Dwie godziny wypoczynku, na jakie mu pozwolono po bitwie, nie pomogÅ‚y zregenerować siÅ‚. Walki po zamkniÄ™ciu przez niego bramy byÅ‚y brutalne i krwawe. Pomimo wysiÅ‚ków, nigdzie nie odnalazÅ‚ Madoka i teraz żądza zemsty paliÅ‚a go jak ogieÅ„. ChciaÅ‚ odpÅ‚acić zdrajcy za Å›mierć Svena i skazać go na niewysÅ‚owione cierpienia, by bÅ‚agaÅ‚ o ich skrócenie. Teraz jednak Ragnar siedziaÅ‚, rany piekÅ‚y go jak przypalane żywym ogniem i czuÅ‚ zmÄ™czenie, jakie nie powinno być udziaÅ‚em żadnego Wilka. Do jego nozdrzy dobiegÅ‚ znajomy zapach. Ragnar uniósÅ‚ gÅ‚owÄ™ i dostrzegÅ‚ Morgrima Srebrnoustego, który z ponurym, zagadkowym uÅ›miechem zbliżyÅ‚ siÄ™ do niego. – Berek Gromowa Pięść chce siÄ™ z tobÄ… widzieć – oznajmiÅ‚ tajemniczym tonem. – Chodź za mnÄ… do szpitala polowego. Lazaret byÅ‚ niewielki i poÅ‚ożony z dala od prowizorycznego obozu. Aptekarze i kapÅ‚ani z ponurymi twarzami uwijali siÄ™ jak w ukropie. WyglÄ…dali tak, jakby wydali swojÄ… wÅ‚asnÄ… wojnÄ™ Å›mierci i zażarcie bronili przed niÄ… każdego powierzonego ich opiece życia. SÄ…dzÄ…c z liczby wynoszonych ciaÅ‚, byli mniej skuteczni niż ich bracia, którzy walczyli z resztkami TysiÄ…ca Synów. Kiedy weszli do komnaty, jeden ze starszych Wilków, nazywany Wothanem, obrzuciÅ‚ Ragnara spojrzeniem. Na jego twarzy pojawiÅ‚ siÄ™ wyraz podziwu, ale i odrazy, do której Ragnar zdoÅ‚aÅ‚ już siÄ™ przyzwyczaić. – To on? – spytaÅ‚, biorÄ…c do rÄ™ki metalowy przyrzÄ…d sensoryczny. Aptekarz znaÅ‚ odpowiedź na swoje pytanie. ZadaÅ‚ je jedynie dlatego, że chciaÅ‚ zagÅ‚uszyć niezrÄ™cznÄ… ciszÄ™. Kiedy skoÅ„czyÅ‚ badanie, dodaÅ‚ lekko zawiedzionym tonem: – Jest czysty. Piekielne ostrze nie pozostawiÅ‚o po sobie żadnych znamion.
|