Yomin Carr wyprostował się przed lustrem, z aprobatą przyglądając się swemu ciału: I wtedy stało się.
napiętym, potężnym mięśniom, bogatym tatuażom, które pokrywały niemal całą skórę i Kątem oka Yomin Carr zauważył malutką plamkę na samym skraju ekranu. Za-znamionowały jego pozycję w gronie wojowników, a przede wszystkim śladom samo-marł, wpatrując się w nią intensywnie, i odrobinę zwiększył głośność.
okaleczenia - złamanemu nosowi, rozdartym na boki ustom i rozpołowionej powiece.
Usłyszał rytmiczny sygnał, którego źródłem mógł być jedynie statek kosmiczny.
Teraz, dumnie prezentując zdobiące go blizny i ornamenty, był gotów zwrócić się do Yomin Carr nie mógł złapać oddechu. Po tylu latach przygotowań...
egzekutora w najważniejszej sprawie.
Wojownik rasy Yuuzhan Vong odsunął od siebie zbędne myśli. Odczekał jeszcze Zbliżył się do szafki stojącej w przeciwległym kącie pokoju. Z podniecenia drżał
chwilę, by potwierdzić koordynaty. Wektor Pierwszy, wrota galaktyki... Yomin Carr tak silnie, że z trudem wystukał kombinację znaków, która otwierała zamek. Kiedy pospiesznie przestawił antenę na sektor LI, by zyskać choć kilka godzin. Z ulgą zauwa-roleta zamykająca szafkę uniosła się ku górze, z wnętrza wysunęła się półka. Leżały na żył, że ekran główny nie pokazuje już obrazu z jego kapsuły. Pełny cykl będzie trwał co niej dwie obłe bryły wielkości piłki, owinięte w płótno.
najmniej godzinę, a i wtedy na wyświetlaczu widoczny będzie sektor 25. A migający Yomin Carr ostrożnie odwinął materiał i przyjrzał się swym villipom. Kusiło go, punkt będzie już dużo dalej...
by użyć tego po lewej, połączonego bezpośrednio z villipem prefekta Da'Gary, ale do-Przestawiwszy talerz, Yomin Carr podkręcił głośność aparatury do normalnego brze znał protokół i nie ośmielił się złamać jego zasad.
poziomu, po czym wstał i przeciągnął się, zwracając na siebie uwagę Danni.
Delikatnie zapukał w kanciasty grzbiet stworzenia. Po chwili w błoniastej tkance
- Się przejść.... - zaczął i zdał sobie sprawę, że znowu ma kłopoty z szykiem zda-zarysował się niewielki otwór, przypominający oczodół.
nia. - Muszę się przejść - poprawił się.
Yomin Carr nie przestawał dotykać zwierzęcia. Pragnął, by pobudziło do życia Kobieta skinęła głową. - Jest spokojnie - odpowiedziała. -Jeśli chcesz, możesz so-drugiego villipa, znajdującego się niemal na drugim końcu galaktyki, z którym łączyła bie odpuścić resztę wachty.
je nić wspólnej świadomości. Chwilę później poczuł, że daleka istota reaguje. Wiedział
- Nie - odparł. - Potrzebuję tylko rozprostować kości.
już, że wezwanie dotarło do egzekutora.
Danni jeszcze raz kiwnęła głową i powróciła do gry, a Yomin Carr wyszedł z po-Cofnął dłoń, kiedy otwór w ciele stworzenia rozszerzył się. Krawędzie niszy pomieszczenia kontrolnego. Kiedy tylko zamknęły się za nim drzwi, zdjął ciężkie buciory częły się odwijać na zewnątrz, aż wreszcie przenicowana istota przyjęła kształt głowy i puścił się biegiem.
egzekutora.
Dotarłszy do swojej kabiny musiał odczekać dłuższą chwilę, by uspokoić oddech.
Yomin Carr skłonił się z szacunkiem.
Nie byłoby dobrze, gdyby egzekutor zobaczył, jak bardzo jest roztrzęsiony.
- Już czas - powiedział, z przyjemnością używając ojczystej mowy.
Równie nieciekawe wrażenie zrobiłbym na nim ukazując się w ludzkim przebraniu
- Uciszyłeś stację? - zapytał egzekutor.
- przypomniał sobie. Mniejsza z tym, że ludzie nie ozdabiali swoich skór stosownymi
- Zaraz zacznÄ™.
wizerunkami i nie okaleczali się, by oddać cześć panteonowi bóstw - gorsze było to, że
- Zaczynaj - polecił przełożony i z właściwą sobie samodyscypliną przerwał połą-
pod ich oczami brakowało apetycznie obwisłych, niebieskawych worów, zaś ich czoła czenie, nie wypytując o szczegóły. Villip Yomina Carra powrócił do zwykłej postaci i były płaskie, a nie stromo sklepione, jak czaszki Yuuzhan. O nie, nawet po miesiącach znowu przypominał nieco kanciastą, skórzastą bryłę.
|