Dzieci z gwałtu to bardzo rzadkie przypadki, jednak i tu uro-
dzenie dziecka winno być normą. To okazja, żeby z traumatycznej sytuacji
wyciągnąć jakieś dobro. Dziecko jest dobrem. Można je zatrzymać lub od-
dać do adopcji, podczas gdy zabicie go dodaje zło do zła. Do złego wspo-
mnienia o gwałcie dodaje się drugie o aborcji.
Aborcja nigdy nie daje szczęścia, nigdy nie jest rozwiązaniem likwidu-
jącym problem. Wręcz przeciwnie. Pogłębia go. Pozostawia ślad na psychi-
ce na zawsze. Niechciane dziecko po jakimś czasie zwykle okazuje się być
dzieckiem chcianym. Dokonana aborcja na zawsze pozostanie niechcia-
nym wspomnieniem.
Likwidacja dopuszczalności aborcji w jakimkolwiek zakresie musi na-
stąpić jak najszybciej. Gdy zdobędziemy władzę lub wpływ na nią, to jak
najszybciej zapewnimy ochronę każdemu życiu ludzkiemu. Od pierwsze-
go dnia trzeba będzie jak najenergiczniej zacząć ścigać łamiących istnie-
jące prawo (oferujących usługi aborcyjne), surowo te osoby karać i fakt
ich karania maksymalnie nagłaśniać. Następnie, dysponując większością
sejmową, jak najszybciej trzeba będzie wprowadzić ustawodawstwo, któ-
re zlikwidowałoby istniejące dziś jeszcze wyjątki dopuszczające przerywa-
nie ciąży.
Oczywiście trzeba też będzie wprowadzić zakaz wszelkich zabaw z
ludzkimi embrionami. Dzieci muszą poczynać się w sposób zgodny z na-
turą, jako konsekwencja zbliżenia płciowego małżonków, jako wyraz ich
wzajemnej miłości i miłości do dziecka, które może w wyniku tego zbliże-
nia się począć. Oczywiście przeszkodą może być bezpłodność, którą trze-
ba leczyć, ale nie z naruszeniem prawa naturalnego. Powoływanie do życia
dzieci w próbówce ( in vitro) odbiera im naturalną miłość rodziców, z któ-
rej winne się począć. Tą drogą żadna bezpłodność leczona nie jest, bo stan
chorobowy pozostaje. Dzieci stają się owocem działań lekarza, a nie rodzi-
ców. Lekarz, by zapewnić skuteczność swoim zabiegom, powołuje do ży-
cia wiele embrionów, wybiera, które uważa za najlepsze, i te wprowadza do
macicy. Pozostałe może jakiś czas są przechowywane w stanie zamrożenia,
ale ich los jest z góry przesądzony – mają zginąć. Ponieważ przyczyną bez-
płodności bywa niezdolność do wyprodukowania zdrowych gamet (ko-
64
65
Prof. Maciej Giertych
Z nadzieją w przyszłość!
mórek jajowych lub plemników), w metodologii tworzenia dzieci z pró-
bówki korzysta się z anonimowych dawców. Wtedy matka nie wie, czyje
dziecko nosi, czy mąż jest ojcem, czy sama jest jego matką.
Z technologii tej rozwinęły się badania nad powoływaniem do życia
embrionów z komórek somatycznych, czyli nad tzw. kloningiem. Pojawi-
ły się badania nad komórkami macierzystymi z wykorzystaniem embrio-
nów pozostałych po zapłodnieniu in vitro lub specjalnie w tym celu powo-
ływanych do życia in vitro. Są już próby łączenia gamet ludzkich i zwierzę-
cych, by stworzyć hybrydy. Pomysłów przybywa, a wszystkie sprowadzają
się do braku szacunku dla życia ludzkiego przed narodzeniem. Trzeba bę-
dzie tego wszystkiego surowo zakazać w polskim ustawodawstwie.
Homoseksualizm
Z prawa naturalnego, z samej biologii, wynika, że małżeństwo to zwią-
zek kobiety i mężczyzny. Wszelkie próby nadania związkom homoseksu-
alnym statusu małżeństwa czy statusu rodziny są sprzeczne z prawem na-
turalnym i oczywiście każde państwo wprowadzające takie regulacje, in-
geruje w dziedzinę, która do jego kompetencji nie należy. Małżeństwo i
rodzina to są rzeczywistości realne, których tak łatwo przeinterpretować
się nie da. Państwo musi się do tego dostosować, a jeżeli będzie próbować
zmienić sens tych rzeczywistości, to tylko się ośmieszy.
Związek homoseksualny nie jest małżeństwem ani rodziną nie tylko
dlatego, że z natury swojej jest biologicznie bez sensu, nie ma zdolności
rozrodczych, ale i dlatego, że nie jest w stanie zapewnić pozostałych ele-
mentów komplementarności w relacjach międzyludzkich, które daje zwią-
zek mężczyzny i kobiety. Różnimy się. Chodzi tu nie tylko o różnice biolo-
giczne, które są oczywistością, ale i o różnice psychiczne, uczuciowe, men-
talnościowe i inne. W związku małżeńskim te różnice służą nie tylko przy
wychowywaniu dzieci, dając wzorce do naśladowania, ale i w relacjach
wzajemnych zapewniających uzupełnianie się.
Dzisiaj mówi się dużo o tolerancji wobec różnych orientacji seksual-
nych. Lobby homoseksualne jest politycznie silne i wymusza nie tylko to-
lerancję dla swego środowiska, ale i jego akceptację, jako coś normalnego.
Otóż homoseksualizm z normalnością nie ma nic wspólnego. Jest to cecha
nabyta w wyniku błędów wychowawczych.
Niektórzy próbują twierdzić, że to cecha, z którą się rodzą, czyli dzie-
dziczna. Jako genetyk mogę z całą odpowiedzialnością stwierdzić, że w
przyrodzie cechy determinujące bezpłodność są bardzo szybko elimino-
wane na drodze naturalnej selekcji. A przecież akty homoseksualne są ze
64
65
Prof. Maciej Giertych
Z nadzieją w przyszłość!
swojej natury bezpłodne. By taka cecha była przekazywana dziedzicznie,
musi dojść do normalnego heteroseksualnego współżycia. Oznacza to, że
nawet gdyby homoseksualizm był dziedziczny, to musiałby się przenosić
poprzez związki będące jego zaprzeczeniem. Wszelkie argumenty nauko-
we przemawiające za dziedzicznością homoseksualizmu nie wytrzymu-
ją krytyki i zostały zdecydowanie obalone przez ekspertów zajmujących
się tą dziedziną. Jednym z dowodów na brak związku homoseksualizmu
z dziedzicznością jest występowanie bliźniąt jednojajowych, a więc gene-
tycznie identycznych, wśród których jedno jest homoseksualne, a drugie
normalne. Znany jest przykład rodziny, w której po urodzeniu pierwsze-
go syna matka bardzo chciała mieć córkę. Tymczasem urodzili się chłop-
cy, bliźniacy jednojajowi. Położna, chcąc pocieszyć matkę, powiedziała jej,
że jeden z tych chłopców ma zupełnie dziewczęcą buzię. Matka „uczepiła
się” tej myśli i potem wychowywała tego bliźniaka na dziewczynkę. Ubie-
rała go w dziewczęce stroje itd. To on został homoseksualistą. Brat bliźniak
pozostał normalny.
Wracam do tematu defektów w wychowaniu. Męski homoseksualizm
zwykle pochodzi z matczynej nadopiekuńczości przy braku liczącego się
ojca. Gdy w wychowaniu brak jest ojca jako wzorca, a może nim być na-
wet zmarły ojciec, pod warunkiem, że jest uznawany w rodzinie jako wzo-
rzec, to dla chłopca wzorcem staje się matka. Może to doprowadzić do za-
|