ziemi bÄ™dzie trwaÅ‚o trzydzieÅ›ci siedem lat? – A jak myÅ›lisz, Tomek, ile bÄ™dzie trwaÅ‚o? – Hm, byÅ‚oby ryzykowne, gdybyÅ›my kopali tak...

Linki


» Dzieci to nie książeczki do kolorowania. Nie da siÄ™ wypeÅ‚nić ich naszymi ulubionymi kolorami.
»
Z jednej strony na Ziemię startowały obiekty latające z tych kosmicznych habitatów, z drugiej zaś strony takie latające pojazdy budowano też na Ziemi...
»
 XVIRano Tanner brnÄ…c w bÅ‚ocie i omijajÄ…c leżące na ziemi gaÅ‚Ä™zie, gÅ‚azy oraz zdechÅ‚e ryby obszedÅ‚ samochód dookoÅ‚a, otworzyÅ‚ tylne...
»
Rand przeraziÅ‚ siÄ™ na widok ogira, który wyÅ‚oniÅ‚ siÄ™ jak­by spod ziemi, z jednego z poroÅ›niÄ™tych trawÄ… i kwiatami kopców, stojÄ…cych miÄ™dzy drzewami...
»
swoje ogrody i siedziby we wspólnej wiosce, po śmierci grzebie się ich na wspólnej działcena ziemi przodków...
»
- Popatrzcie - powiedział poważnym tonem Chaka, wskazując wystający z ziemi szkielet zwierzęcia wielkości małego jelenia o krótkich przednich nogach...
»
się Bogu do ziemi, a potem wrócił do Jerozolimy i, złożywszy wielkie ofiary przed Przybytkiem, podejmował wszystkich Judejczyków biesiadą...
»
- WidziaÅ‚em Wiek Legend - oznajmiÅ‚ Rand - i po­czÄ…tki podróży Aielów do Ziemi Trzech Sfer...
»
ani płaska twarz o wklęśniętym nosie, ani karłowatość, ani długie do ziemi ręce, ani inne podobne szczegóły jej powierzchowności nie pozbawiały...
»
[12] Dzieci zaginione w Nevesinfu w czerwcu 1992 roku:Sipkoviæ - siedem dni, bez imienia,Asim Œipkoviæ (17 lat)Huso Œipkoviæ (3 lata)Huso Aliæiæ (8...
»
W z³o¿onym spo³eczeñstwie wspó³czesnym grupy stycznoœci bezpoœrednich, które ze wzglêdu na tê cechê mo¿na by³oby kwalifikowaæ zgodnie z okreœleniem Narolla jako...

Dzieci to nie książeczki do kolorowania. Nie da się wypełnić ich naszymi ulubionymi kolorami.

Dowie się, że
Jim wcale stamtąd nie uciekł. Wtedy ogłosi go albo coś w tym rodzaju. Dlatego nie możemy
kopać tak długo, jakbyśmy powinni. Przepisowo powinniśmy kopać ze dwa lata. Ale nie
możemy. Ponieważ sytuacja jest taka niepewna, proponuję,. żebyśmy zrobili podkop jak
najprędzej; potem będziemy mogli udawać, żeśmy pracowali nad nim trzydzieści siedem lat. W
razie czego, jak się zrobi alarm, wyciągniemy go z szałasu i uciekniemy. Tak, myślę, że to
najlepszy sposób.
– No, wreszcie mÄ…drze gadasz – powiedziaÅ‚em. – Udawanie nic nie kosztuje i udawanie nie
sprawia człowiekowi żadnego kłopotu. A jeżeli to się na coś przyda, mogę udawać, że robiliśmy
podkop pięćdziesiąt lat. Jak dojdę do wprawy, wcale mnie to nie będzie męczyło. Teraz idę i
postaram się buchnąć te dwa scyzoryki.
– Buchnij trzy – powiedziaÅ‚. – Z jednego trzeba bÄ™dzie zrobić piÅ‚Ä™.
– Jeżeli to nie jest nieprzepisowe i bezbożne – odparÅ‚em – to może byÅ›my, Tomku, użyli
starej, zardzewiałej piły, którą widziałem zatkniętą między deski okapu nad tylną ścianą
wędzarni?
Zrobił taką jakąś zmęczoną i zniechęconą minę i powiedział:
– Szkoda fatygi, Huck, bo i tak siÄ™ niczego nie nauczysz. Zmykaj teraz i buchnij te scyzoryki.
Trzy.
– WiÄ™c buchnÄ…Å‚em.
235
Usiłujemy pomóc Jimowi
Kiedy nam się tej nocy zdawało, że już wszyscy w domu śpią, spuściliśmy się po drucie od
piorunochronu, zamknęliśmy się w przybudówce, ułożyliśmy próchno i wzięliśmy się do roboty.
Wybraliśmy środek spodniej belki szałasu i w tym miejscu oczyściliśmy grunt na przestrzeni
kilku stóp. Tomek powiedział, że znajdujemy się dokładnie za łóżkiem Jima i podkopiemy się
pod łóżko, a jak otwór będzie gotowy, nikt go od strony szałasu nie zauważy, bo kołdra Jima
zwisa prawie do ziemi i trzeba by ją było podnieść i zajrzeć pod łóżko, żeby coś zobaczyć. Więc
kopaliśmy i kopaliśmy tymi scyzorykami aż do północy. Zmęczyliśmy się jak psy i ręce
mieliśmy całe w pęcherzach, a mimo to nie bardzo było widać, żeśmy w ogóle coś zrobili. W
końcu powiadam:
– SÅ‚uchaj no, Tomek. Takie kopanie to nie jest robota na trzydzieÅ›ci siedem, tylko na
trzydzieści osiem lat.
Nic nie odpowiedział. Westchnął tylko, ale po chwili przestał kopać, a potem dość długo
milczał i wiedziałem, że myśli. Wreszcie odezwał się:
– Nic z tego, Huck, w ten sposób nie damy rady. GdybyÅ›my byli więźniami, poszÅ‚oby nam
lepiej, bo wtedy moglibyśmy kopać tyle lat, ile byśmy chcieli, i w ogóle nie byłoby żadnego
pośpiechu; a na kopanie mielibyśmy tylko kilka minut dziennie podczas zmiany straży, więc nie
porobiłyby nam się na rękach pęcherze. Kopalibyśmy i kopalibyśmy rok po roku i zrobilibyśmy
podkop w przepisowy sposób, tak jak powinien być zrobiony. Ale co z tego, kiedy nie możemy
się guzdrać, nie mamy czasu do stracenia. Gdybyśmy spędzili przy takiej robocie jeszcze jedną
noc, musielibyÅ›my tydzieÅ„ czekać, aż nam siÄ™ wygojÄ… pÄ™cherze – wczeÅ›niej nie utrzymalibyÅ›my
scyzoryka w rękach.
– Co w takim razie robimy? – spytaÅ‚em.
– Zaraz ci powiem. To jest nieprzepisowe i niemoralne, i aż mi gÅ‚upio takÄ… rzecz mówić, ale
nie mamy innego wyboru: musimy kopać za pomocą kilofów i udawać, że to scyzoryki.
236
– Nareszcie mÄ…drze gadasz! – zawoÅ‚aÅ‚em. – Coraz to ci przybywa rozumu w gÅ‚owie, Tomku!
Kilof to właściwe narzędzie do kopania. Co mi tam, czy jest moralny, czy nie jest; jeśli o mnie
idzie, taka moralność obchodzi mnie tyle, co zeszłoroczny śnieg. Kiedy mam zamiar ukraść
Murzyna albo śpiewnik ze szkółki niedzielnej, albo arbuza, to wszystko mi jedno, jak to zrobię,
bylebym w ogóle zrobił. Chodzi mi o to, żeby mieć tego Murzyna albo arbuza, albo śpiewnik. A
jeżeli kilof jest najprzydatniejszym narzędziem, wykradam tego Murzyna albo arbuza, albo
śpiewnik za pomocą kilof u. I gwiżdżę na to, co by powiedziały o mnie te twoje aruto... aturo...
autorytety.
– Hm – powiedziaÅ‚ Tomek – w takim wypadku jak ten użycie kilofa i udawanie, że to
scyzoryk, jest usprawiedliwione. Inaczej nigdy bym się na to nie zgodził i nie stał z założonymi

Powered by MyScript